Zion Williamson zdążył zagrać pierwszy mecz w NBA poza sezonem zasadniczym. Był wspaniały, rzucił 40 punktów i do prawie samego końca utrzymał New Orleans Pelicans w grze przeciwko Los Angeles Lakers. Okupił to kontuzją, która wyklucza go z dalszej gry.
Do urazu doszło na nieco ponad 3 minuty przed końcem spotkania. Zion Williamson zdobył punkty numer 39 i 40 po czym na jego twarzy pokazał się grymas bólu. Lakers wzięli przerwę na żądanie, a po chwili kamera pokazała zdenerwowanego lidera Pelicans zmierzającego do szatni. Powtórki dopiero pokazały jak skrzydłowy łapie się za nogę:
Na boisko Zion już nie wrócił, Pelicans nie dali rady wyrwać tego zwycięstwa i jasne się stało, iż będą czekać na zwycięzcę spotkania między Sacramento Kings, a Golden State Warriors. A jeszcze bardziej będą czekali na badania swojego zawodnika i ich skutki. Niestety jak poinformował Adrian Wojnarowski nie są to dobre wiadomości:
Williamson nie zagra w piątkowym spotkaniu z Sacramento Kings, ale co jeszcze gorsze, według informacji Wojnarowskiego kolejne informacje o jego zdrowiu będą pojawiały się w perspektywie tygodni. To oznacza, iż choćby gdyby jego drużynie udało się wygrać, to istnieją małe szanse na jego grę w starciu z Oklahoma City Thunder.
To ogromny cios nie tylko dla zespołu, ale też samego zawodnika. Za Williamsonem najzdrowszy sezon w jego karierze. Rozegrał rekordowe 70 meczów w okresie zasadniczym i z każdym tygodniem wyglądał lepiej. Pojawiły się choćby informacje, iż zrzucił kilkanaście kilogramów w stosunku do wagi jaką miał na starcie rozgrywek. Sezon zakończył ze średnimi 22,9 punktu, 5,8 zbiórki i 5,0 asysty na mecz. Z gry trafiał ze skutecznością 57,0%.