Isaiah Thomas znany jest ze swojej niezłomności. Wciąż nie poddaje się w próbach powrotu do NBA. Po raz kolejny podpisuje on kontrakt w G-League, licząc na angaż w najlepszej lidze świata.
Jak informuje Shams Charania z ESPN, 33-letni Isaiah Thomas podejmuje kolejną próbę powrotu do NBA. Niewysoki rozgrywający po raz kolejny już podpisuje kontrakt na zapleczu najlepszej ligi świata, w G-League. Będzie on reprezentował barwy Salt Lake City Stars, czyli zespołu-filii Utah Jazz.
To już nie pierwszy raz, kiedy dwukrotny All-Star próbuje swoich sił w G-League. W zeszłym sezonie rozegrał w ramach tych rozgrywek cztery mecze w Salt Lake City, zdobywając średnio aż 32,5 punktu, 3,3 zbiórki i 5,3 asysty na spotkanie. Dobre występy w G-League pozwoliły mu wówczas podpisać krótkoterminową umowę z Phoenix Suns. Na parkietach NBA nie radził sobie jednak już aż tak dobrze. Po roku przerwy rozegrał tylko sześć spotkań, spędzając na boisku łącznie zaledwie 19 minut, zdobywając w tym czasie skromne osiem oczek.
Mierzący 175 cm wzrostu Isaiah Thomas trafił do NBA w 2011 roku i od tego czasu zdążył reprezentować barwy aż 10 ekip. Jego najlepszy czas przypada jednak na lat 2015-2017, kiedy to prowadził Boston Celtics do Finałów Konferencji Wschodniej. W przeciągu dwóch pełnych sezonów w Bostonie dwukrotnie zagrał w Meczu Gwiazd, został członkiem All-NBA Second Team, oraz zakończył na piątej pozycji wyścig po nagrodę MVP sezonu 2016/17. Notował wówczas aż 28,9 punktu na mecz, dokładając do tego 5,9 asysty.
Kariera Isaiah Thomasa mocno zwolniła po transferze do Cleveland Cavaliers w zamian za Kyrie Irvinga. Wpływ na jego słabszą dyspozycję miały kontuzje bioder, z którymi zmagał się Thomas. Przy bardzo skromnym wzroście, kłopotach defensywnych i ograniczonej już wiekiem oraz zdrowiem dynamice, trudno mu odnaleźć się w realiach koszykówki na poziomie NBA. Od lat próbuje jednak powrócić.
Czy wiesz, że PROBASKET ma swój kanał na WhatsAppie? Kliknij tutaj i dołącz do obserwowania go, by nie przegapić najnowszych informacji ze świata NBA! A może wolisz korzystać z Google News? Znajdziesz nas też tam, zapraszamy!