Według hiszpańskiego "Sportu" Gyoekeres jest wyborem numer jeden do zastąpienia Lewandowskiego w Barcelonie. Problemem jest jednak... forma polskiego napastnika. o ile będzie grał tak jak dotychczas, to najpewniej zostanie w klubie do lata 2026 roku. To może utrudnić transfer Szweda, który albo musiałby pogodzić się z byciem w cieniu Lewandowskiego, albo do Barcelony trafiłby dopiero za 2 lata.
REKLAMA
Zobacz wideo Portugalia - Polska kończy się skandalem! Oto, co zrobił Cristiano Ronaldo
Co dalej z Gyoekeresem? Czy zastąpi Lewandowskiego w Barcelonie? Teraz zabrał głos
Dlatego rozmowa szwedzkiego napastnika z portalem fotbollskanalen.se mogła ucieszyć rządzących Barceloną. Szwed deklaruje w niej, iż na razie nie jest zainteresowany odejściem ze Sportingu - choć przecież interesuje się nim nie tylko FC Barcelona, ale również Manchester United - tam trafił jego dotychczasowy trener Ruben Amorim - Bayern Monachium czy PSG. - Nie myślę o tym. Chcę do końca sezonu grać w Sportingu. Lubię tu żyć, więc nie czuję presji, żeby odejść. Zobaczymy co się stanie w przyszłości - powiedział.
Nie chciał się też wprost zadeklarować, do jakiego klubu chciałby trafić. - Trudno powiedzieć. Nie mam preferencji. Zobaczymy co się stanie w przyszłości, jakie będą moje odczucia - uciął gwałtownie temat. A co się dla niego liczy przy ewentualnym wyborze pracodawcy? - Rola w drużynie i czas gry. To jest najważniejsze. Są też inne czynniki, ale one będą miały znaczenie, gdy nadejdzie czas decyzji - powiedział.
Gyoekeresem zachwycają się portugalscy dziennikarze. Miguel Mendes z "A Bola" w rozmowie z hiszpańskim "Sportem" nazywa go piłkarzem lepszym od Lewandowskiego. - Widzę Gyoekeresa w prawie każdej drużynie na świecie, wśród najlepszych. Oglądając Barcelonę z Lewandowskim, wydaje mi się, iż Viktor na ten moment jest zawodnikiem bardziej kompletnym, młodszym i z niesamowitą siłą fizyczną - wymienia jego zalety Portugalczyk.
Wygląda więc na to, iż choć na razie Gyoekeres nigdzie się nie wybiera, to latem można spodziewać się jego odejścia ze Sportingu. Barcelona ma więc nieco ponad pół roku na to, żeby zdecydować, czy chce namówić napastnika na transfer. Według hiszpańskich mediów Szwed kosztowałby około 60-70 milionów euro.