Dla Ilji Szkurina przygoda z Legią Warszawa nigdy nie była w pełni udana. Już w momencie, w którym przychodził, czyli zimą bieżącego roku, wielu kwestionowało kwotę ponad miliona euro, jaką klub zapłacił za jego ściągnięcie Stali Mielec. Sam Białorusin też potem na boisku nie zamknął ust krytykom, bo do siatki w rundzie wiosennej trafił cztery razy (2 w Ekstraklasie, 2 w Pucharze Polski). Zmiana trenera na Ediego Iordanescu była dla niego pewną szansą na wywalczenie stabilnej pozycji w pierwszym składzie. gwałtownie się jednak okazało, iż Rumun nie jest jego fanem.
REKLAMA
Zobacz wideo Jan Urban już ma swoje objawienie! Największy wygrany
Szkurin zmarnował nową szansę. Dziś jest bardzo daleko od wyjściowego składu
Białorusin jak dotąd uzbierał tylko 81 minut w Ekstraklasie, a jedynego gola w okresie strzelił w Superpucharze Polski z Lechem Poznań (2:1). W wyniku wystrzału formy Jean-Pierre'a Nsame oraz transferu Milety Rajovicia z Watfordu stał się tak naprawdę trzecim napastnikiem. Zaczęły w związku z tym krążyć pogłoski o jego odejściu z klubu. choćby zerwanie ścięgna Achillesa, jakie przydarzyło się Nsame, nic tu nie zmieniło, bo Legia natychmiast ściągnęła Antonio Colaka, byłego napastnika m.in. Rangersów, Parmy i Lechii Gdańsk. Wyraźniejszego sygnału do odejścia Szkurin dostać nie mógł. Wygląda jednak na to, iż uda mu się pożegnać z klubem jeszcze w tym okienku.
Ekstraklasa nie puści Szkurina. Rusza pomóc drużynie z dołów tabeli
Paweł Gołaszewski z "Tygodnika Piłka Nożna" jako pierwszy informował, iż Szkurina obserwuje GKS Katowice. Gdy Białorusin nie został zgłoszony przez Legię do gry w Lidze Konferencji, katowiczanie ruszyli do akcji. Jak informuje Piotr Koźmiński z portalu goal.pl, na Górnym Śląsku dopięli swego. Szkurin ma zostać ich piłkarzem i to na zasadach transferu definitywnego. Zaplanowano już choćby testy medyczne. Jego przygoda z Legią zakończy się więc ledwie po pół roku.
Nie wiadomo na ten moment, ile dokładnie katowiczanie zapłacą za Białorusina, ale pewne jest, iż skutecznego napastnika potrzebują na wczoraj. Za strzelanie goli odpowiadają w GKS-ie w tej chwili podatny na urazy Adam Zrelak oraz niedający żadnej gwarancji jakości Aleksander Buksa i Maciej Rosołek. Cała trójka strzeliła jak dotąd w tym sezonie łącznie jednego gola, czyli mniej niż sam środkowy obrońca Lukas Klemenz (2). Widać to zresztą w tabeli, bo GKS po siedmiu kolejkach ma tylko siedem punktów na koncie i jest na 14. miejscu.