Największy rywal Lewandowskiego skompromitował Santosa. Aż sześć goli

3 godzin temu
Zdjęcie: fot. Michał Ryniak/Agencja Wyborcza.pl fot. Claudio Bresciani/TT News Agency via REUTERS


W 2026 roku w Dywizji C Ligi Narodów zobaczymy San Marino. W przeciwieństwie do Azerbejdżanu. Prowadzeni przez Fernando Santosa Azerowie skompromitowali się po raz kolejny i w swym ostatnim meczu Ligi Narodów zostali rozjechani przez Szwecję aż 0:6, głównie za sprawą fenomenalnego Viktora Gyokeresa (4 gole). Tym samym zamknęli stawkę w grupie nr 1 z dorobkiem zaledwie jednego punktu i z hukiem zlecieli do Dywizji D.
Przygoda Fernando Santosa z reprezentacją Azerbejdżanu to jak na razie jeszcze większe pasmo niepowodzeń, niż jego kadencja w polskiej kadrze. Wydawałoby się, iż po jednym punkcie w dwumeczu z Mołdawią, Portugalczykowi trudno będzie gdziekolwiek zrobić coś jeszcze gorszego. Jednak Azerowie w tej edycji Ligi Narodów zaskoczyli wszystkich. Problem w tym, iż zdecydowanie negatywnie.

REKLAMA







Zobacz wideo Straszna katastrofa! Kibice domagają się zmian w reprezentacji Polski



Byli o krok od Dywizji B. Teraz drżą przed Estonią
Zespół prowadzony przez Santosa czerwca bieżącego roku nie był oczywiście faworytem rywalizacji w grupie nr 1. To miano zdecydowanie należało do Szwecji, która w 2022 roku sensacyjnie spadła do Dywizji C. Można było jednak oczekiwać, iż Azerowie przynajmniej unikną spadku, jako iż do ich grupy trafiła także Estonia, która w eliminacjach do Euro 2024 zdobyła tylko jeden punkt (potem z racji na sukcesy w Dywizji D Ligi Narodów wzięli udział w barażach o awans, gdzie przegrali 1:5 z Polską). Poza tym we wspomnianym 2022 roku zdobyli w grupie aż 10 pkt, do końca walcząc o awans z Kazachstanem.


Santos przyszedł i wszystko się kompletnie rozsypało. Skąd my to znamy?
Ten rok to jednak zupełnie inna, fatalna historia. Rywalizację zaczęli od czterech porażek, w tym tej najbardziej upokarzającej 1:3 z Estończykami na wyjeździe. Dopiero w listopadzie, a konkretnie w sobotę 16 listopada udało im się wyrwać jeden punkt Estonii u siebie, remisując bezbramkowo. Wszystko to sprawiło, iż znaleźli się jedną nogą w Dywizji D, do której trafiają dwie najgorsze drużyny z ostatnich miejsc w C. Przed ostatnią kolejką były to Litwa (0 pkt) oraz właśnie Azerowie (1 pkt).


By dać sobie szansę na utrzymanie (dwa "lepsze" zespoły z ostatnich miejsc grają baraż z drugimi drużynami z Dywizji D), musieli dokonać niemal cudu i wygrać na wyjeździe ze Szwecją. Skazaliby tym samym na spadek bezpośredni Luksemburg (3 pkt w grupie nr 3). Niestety dla trenera Santosa cudu nie było. Skandynawowie bardzo brutalnie odarli ich ze złudzeń.
Gyokeres zabawił się z Santosem. Azerbejdżan zastąpi San Marino
Już do przerwy gospodarze prowadzili 3:0 po dublecie znajdującego się w wybitnej formie Viktora Gyokeresa oraz trafieniu Dejana Kulusevskiego (a mogli wyżej, ale VAR nie uznał gola Isaka z uwagi na spalonego). Gwiazdorski duet szwedzkiej kadry kontynuował zabawę po przerwie. Kulusevski podwyższył na 4:0 w 57. minucie, a już 60 sekund później z hattricka cieszył się Gyokeres. Napastnik Sportingu Lizbona nie miał jednak dosyć. W 70. minucie trafił po raz czwarty, a Azerowie byli coraz bardziej upokorzeni. Byliby jeszcze bardziej, ale mający naprawdę zły dzień Isak nie strzelił karnego.






Ostatecznie Azerbejdżan przegrał 0:6 i z wielkim hukiem (jeszcze większym niż Polska do Dywizji B) spadł do Dywizji C, gdzie może zmierzyć się z takimi "potęgami" jak Liechtenstein czy Andora. Nie zagra za to z San Marino, jako iż ci awansowali dzień wcześniej do Dywizji C, co jest zdecydowanie największym sukcesem w historii tej kadry.
Idź do oryginalnego materiału