Gdy Legia ściągała Nsame w poprzednim sezonie, to wydawało się, iż może być to strzał w dziesiątkę. Wprawdzie napastnik miał za sobą kiepski okres we włoskiej Serie B, ale we wcześniejszych latach był gwiazdą ligi szwajcarskiej - w tych rozgrywkach strzelił łącznie ponad 100 bramek. Trzeba go było "tylko" odbudować.
REKLAMA
Zobacz wideo "Dostaję po plecach, bo ludzie wiedzą, jak mam na nazwisko"
Co dalej z Nsame? Legia może mieć kłopot
To się w Legii nie udało. Nsame grał mało i słabo. gwałtownie stało się jasne, iż w zespole trenera Feio więcej szans już nie dostanie. Portal Goal.pl zauważa, iż sam napastnik był zaskoczony takim podejściem klubu. "Od początku pobytu w Legii nie do końca rozumie, o co w tym wszystkim chodzi. Legia bardzo mocno o niego zabiegała, podkreślała, iż ma walory, których drużynie brakuje. Roztaczała przed Kameruńczykiem wizję numeru jeden, nowego łowcy goli na Łazienkowskiej" - czytamy. Z tych planów nic nie wyszło. Nsame został wysłany na wypożyczenie, a teraz wrócił i ma umowę do czerwca 2026 roku.
Według Goal.pl Michał Żewłakow już miał rozmawiać ze współpracownikami piłkarza o jego przyszłości. Teraz ten temat powraca, ale Nsame ma mieć naprawdę dobry, wysoki kontrakt.
"Z naszych informacji wynika, iż Nsame w Legii chce zostać. A co jeżeli jednak klub będzie się upierał, żeby odszedł? Wtedy wiele wskazuje na to, iż odbędzie się to jednak na warunkach piłkarza i jego otoczenia. Kontrakt do lata 2026 roku daje tutaj mocną pozycję" - dodaje portal.
Co na to wszystko sam napastnik? - Bardzo dobrze dogaduję się z ludźmi odpowiedzialnymi za klub. Także z nowym dyrektorem sportowym. Ciągle o mnie pytają. Byłem tam zbyt krótko, by odcisnąć swoje piętno. Chcę to zmienić. Chcę udowodnić klubowi, kibicom i sobie, iż wciąż mam to, czego potrzeba. Moja historia z Legią to coś niedokończonego. A ja nie lubię niedokończonych spraw - mówił jeszcze w maju.