Iga Świątek po ograniu Rumunki Sorany Cirstei 6:3, 6:2 awansowała do ćwierćfinału turnieju WTA 500 w Seulu. W kolejnym meczu zmierzyła się z Barborą Krejcikovą. Czeszka przegrywała w drugiej rundzie z Brytyjką Emmą Raducanu 4:6, 1:4, musiała bronić trzech piłek meczowych, ale zwyciężyła ostatecznie po prawie trzech godzinach gry 4:6, 7:6(10), 6:1.
REKLAMA
Zobacz wideo Jak Iga Świątek! Englert, Daniec, Strasburger i wiele innych gwiazd błyszczy na korcie
Pierwotnie mecz Świątek z Krejcikovą miał się odbyć w piątek, ale z powodu opadów deszczu organizatorzy wszystkie mecze ćwierćfinałowe gry singlowej przełożyli na kolejny dzień. To mogło być z korzyścią dla Czeszki, która występuje w Seulu także w deblu, a mecz z Raducanu zakończyła w czwartek blisko północy czasu miejscowego.
Popis Igi Świątek
Początek meczu z Barborą Krejcikovą (39. WTA) był doskonały w wykonaniu Igi Świątek. gwałtownie przełamała rywalkę, korzystając z jej błędów, ale też sama potrafiła minąć Czeszkę, która słynie przecież z dobrej gry przy siatce, to jedna z najlepszych deblistek na świecie. - Fenomenalnie Iga przeszła z obrony do ataku. Za szybkie tempo narzuca Krejcikovej - zauważyli komentatorzy.
Zaledwie po kilku piłkach mogliśmy zauważyć zaciśniętą pieść u naszej tenisistki. Grała ostro, dokładnie, a Czeszka nie nadążała za wymianami. Sama próbowała przyspieszać, ale myliła się czy to z returnu, czy z forhendu. Bała się dłuższych wymian z Polką, która prawie się nie myliła. Krejcikova często atakowała z nieprzygotowanych pozycji, zmuszona do tego świetną grą Świątek. Efekt? Po chwili było już 4:0. - Dobrze się na to patrzy - przyznała komentująca Klaudia Jans-Ignacik.
Barbora Krejcikova wyglądała na pogubioną. Kolejne podwójne błędy serwisowe, na koniec czwartego gema popsuty smecz, wszyscy na trybunach byli zaskoczeni taką pomyłką. Po chwili było 6:0 po 32 minutach, bo Iga Świątek (2. WTA) pewnie wygrywała swój serwis, a rywalka tylko momentami potrafi jej zrobić krzywdę, zaskoczyć skutecznym atakiem. - Nie spodziewałem się przed meczem takiego wyniku - przyznał komentator Maciej Zaręba. Trudno się z tym nie zgodzić, ale zbyt wiele błędów, złych decyzji Czeszki, a po drugiej stronie siatki znakomicie dysponowana i skoncentrowana Polka sprawiły, iż rezultat nie mógł być inny.
Iga Świątek w półfinale!
- Za duże są wahania w grze Krejcikovej - zauważyli komentujący w Canal+ Sport. Czeszka potrafiła popisać się efektownym returnem, posłać potężny forhend po prostej w trakcie wymiany, ale częściej jej piłki lądowały w siatce lub na aucie. W efekcie Polka odskoczyła w drugiej partii na 2:0, ale to właśnie wtedy obraz meczu zaczął się zmieniać.
Najpierw Iga prowadziła 40:15, a mimo to została w końcu przełamana. Publiczność szalała, chciała by spotkanie potrwało dłużej. Na twarzy Czeszki mogliśmy wreszcie zobaczyć uśmiech. Humor gwałtownie jej się popsuł, bo znów straciła serwis i było 3:1. Ale Krejcikova dalej walczyła, wyeliminowała błędy i nagle zrobiło się już 3:3. To nie tyle nasza tenisistka zaczęła grać słabiej, co po prostu rywalka zyskała stabilność w uderzeniach.
Czytaj także: Tak Kulesza wybrał Urbana
Siódmy gem trwał wyjątkowo długo, wiceliderka rankingu miała kilka szans na jego zakończenie, ale najpierw została minięta, potem popsuła forhend, po którym pierwszy raz w tym spotkaniu tak się zdenerwowała. - Jest trochę więcej nerwowości po stronie Polki. Pojawiły się emocje, nie idzie już tak gładko - zauważyli komentatorzy.
Polka obroniła się i wyszła na 4:3. Seria lepszych akcji Czeszki nie trwała zbyt długo, jej gra znów falowała, winnery na zmianę z prostymi błędami. Tak nie mogła na dłuższą metę postawić się Idze Świątek. Końcówka należała do faworytki, która obroniła break pointa smeczem, potem zauważyła aut i przerwała akcję, a na koniec panie zagrały kosmiczną wymianę. - Najlepsza akcja na zakończenie meczu! - docenili komentatorzy. Tenisistki walczyły przy siatce, ale to Świątek okazała się górą i mogła cieszyć się z wygranego pojedynku, który trwał godzinę i 26 minut.
W półfinale koreańskiego turnieju Iga Świątek będzie rywalizować z Australijką Mayą Joint (46. WTA), która niespodziewanie pokonała Clarę Tauson z Danii (12. WTA) 6:0, 6:3. Pierwszy raz od dwóch lat Polka będzie musiała rozegrać dwa mecze w rozgrywkach WTA w ciągu jednego dnia. Spotkanie Świątek - Joint powinno rozpocząć się około godziny 10:00 czasu polskiego. Transmisje z imprezy w Canal+ Sport, relacje w Sport.pl.