Na chłodno: Nie idzie w parze

kkslech.com 1 tydzień temu

Cykl „Na chłodno” to od lat najpopularniejsza seria artykułów na KKSLECH.com. „Na chłodno” to nasze chłodne, szczere i obiektywne spojrzenie na Lecha Poznań. Informacje z klubu, ciekawostki, oceny, spostrzeżenia, opinie. Wszystko od kibiców do kibiców.

W środku tygodnia przyszedł czas na specjalny, zapowiadany już kilka dni temu odcinek na „Na chłodno”, w którym można rozwinąć komentarz oddany niedawno przez użytkownika „mario”. Autor zwraca w nim uwagę na wysokie frekwencje notowane przez Lecha Poznań i to mimo szeregu błędów popełnionych przez zarząd, słabej postawy wielu piłkarzy, gry zespołu a przede wszystkim rozczarowujących wyników. Opinie wygłaszane przez kibiców czy media są zupełnie inne od frekwencji, jaką zarząd widzi na stadionie mogąc liczyć pieniądze zarabiane podczas dni meczowych, nie przejmować się słuszną krytyką ze strony kibiców czy mediów, lekceważyć ją, a także żyć wspomnieniami wierząc, iż kiedyś, za parę lat, z pomocą szczęścia i dzięki słabości innych znowu uda się coś osiągnąć.

Autor wpisu: „mario” do newsa z 14 kwietnia 2024: „Tłumy na najbliższych meczach”

„Wydaje się, iż Rutek jest bliski sukcesu. Rośnie oto grupa kibiców, którzy przychodzą na mecz tylko dla rozrywki i spotkania się ze znajomymi. Kibiców, którzy nie tyle, iż Lecha nie kochają, bo taki stosunek do klubu już zanika, ale kibiców, którzy kilka o klubie wiedzą, którzy choćby nie znają zawodników biegających na murawie. Kibice przez K wymierają lub odpuszczają sobie wizyty na B17, ich miejsce zajmują coraz częściej klienci, którym wystarczy spotkanie, rozwodnione piwo i tłusta gięta z musztardą lub hot-dog. prawdopodobnie niezależnie od tego, co się będzie działo w klubie czy na boisku ok 15 tys zawsze na meczu będzie. Na niektórych będzie więcej a na kilku będzie ponad 30 tys. I będzie to dla Rutka najlepszy dowód na to, iż jego działania są nie tylko akceptowane ale i dobrze widziane. Więc wszystko gra. Ale w Poznaniu mógłby być zawsze komplet, gdybyśmy widzieli, iż Rutek robi wszystko, by Lech zwyciężał. Wróciliby Kibice, którzy dzisiaj coraz częściej sobie odpuszczają bo widzą, iż właściciel ich ukochanego klubu niemal wszystko ma w dupie. A ma w dupie m.in. dlatego, iż powoli wychował sobie klientów. I ta grupa będzie rosła i rosła. Dla takich jak @kibol z IV, @tomasz1973, ja i jeszcze wielu tu piszących, których przepraszam, iż nie wymienię – dla takich starych kiboli to smutne. Bardzo smutne. Signum temporis…”

„Wydaje się, iż Rutek jest bliski sukcesu. Rośnie oto grupa kibiców, którzy przychodzą na mecz tylko dla rozrywki i spotkania się ze znajomymi. Ich miejsce zajmują coraz częściej klienci, którym wystarczy spotkanie, rozwodnione piwo i tłusta gięta z musztardą lub hot-dog.” Rzeczywiście. W Lechu dzieje się coś, na co klub pracował przez wiele lat i niespodziewanie osiągnął sukces. Przynajmniej na razie idziemy m.in. śladami Bundesligi. Przykładowo 70 złotych za bilet to tak naprawdę 150 a może choćby 200 złotych dzięki dodatkom do meczu takim jak hot-dog, piwo czy inny gadżet. Jeszcze kilka lat temu w podobnej atmosferze na stadion przychodziło 9-12 tysięcy ludzi, w tej chwili Lech Poznań to jedna z form rozrywki przyciągająca wiele osób pozwalających zarobić Kolejorzowi, które nie bardzo wiedzą, kto gra i o co w ogóle chodzi.

Sezon 2023/2024 jest zupełnie innych od m.in. rozgrywek, w których walczyliśmy o podium, byliśmy gdzieś w środku tabeli, a choćby od mistrzowskich, które nie ściągały na stadion tylu ludzi, ile obecnie. Skąd nagle dużo większe zainteresowanie meczami? Przede wszystkim nie tylko Lech, ale także inne kluby z Ekstraklasy obrały ciekawą politykę informacyjną, która okazała się strzałem w dziesiątkę. Na wielu stronach klubowych nic nie ma lub pojawiają się krótkie treści na 3-4 akapity, które głównie młody czytelnik połknie wzrokiem w 30 sekund. Kluby od miesięcy bazują głównie na kanałach social media publikując na Facebooku czy na Twitterze krótkie informacje, w tym często multimedialne idealnie trafiające do młodych kibiców. Podobnie działa Ekstraklasa SA, która wraz z C+ Sport wrzuca na SM m.in. bramki, a od pewnego czasu w YouTube również skróty meczów, które generują tysiące wyświetleń. Kiedyś kibic chcący obejrzeć gole czy skrót z danego meczu musiał znać jedną ze stron internetowych należących do Ekstraklasy SA i jeszcze musiał się na niej zalogować. Teraz wystarczy wejść na YouTube, wpisać np. „ŁKS – Lech 2:3” i od razu wyskakuje skrót z konkretnego meczu udostępniany przez Ekstraklasę SA oraz C+ Sport już po kilkunastu minutach od zakończenia spotkania.

To nie koniec. Jeszcze nie tak dawno TVP narzekało na niską oglądalność meczów Ekstraklasy na TVP Sport czy na TVP2, ale nie da się ukryć, iż piłka w otwartej telewizji pozwoliła dotrzeć do wielu osób, które w ten sposób mogły zostać zachęcone do odwiedzenia stadionów. W ostatnich miesiącach idzie dostrzec na stadionach dużo więcej młodych kibiców, którzy przez wiele lat omijali obiekty w konkretnych miastach. Nie tylko Lech Poznań notuje niespodziewanie wysokie frekwencje. Legia Warszawa regularnie wyprzedaje wszystkie bilety, po wybudowaniu nowego stadionu tłumy chodzą na Pogoń Szczecin czy na Widzew Łódź, dużym wzrostem frekwencji w porównaniu z poprzednimi latami może pochwalić się np. Korona Kielce czy notująca komplety Stal Mielec. Więcej ludzi przychodzi też na Radomiaka Radom, Ruch Chorzów (dzięki przenosinom na Stadion Śląski), a choćby na Śląska Wrocław. W przypadku tego ostatniego klubu niedawno panowała moda nie tyle co na sam Śląsk a na fotel lidera. Po utracie 1. pozycji przez Śląsk frekwencja na stadionie we Wrocławiu gwałtownie zaczęła spadać i w tej chwili znowu kręci się w okolicach 10 tysięcy widzów. Inne wyżej wymienione kluby takie jak Lech, Legia, Pogoń, Widzew, Korona, Stal czy Górnik notują choćby o 20% wyższe frekwencje w porównaniu z tymi sprzed 2, 3 czy 4 lat.

W przypadku Lecha Poznań i Legii Warszawa wzrost frekwencji mógł być spowodowany jeszcze jedną rzeczą. Lech dzięki rozegraniu aż 20 meczów w pucharowym sezonie 2022/2023 oraz dotarciu do 1/4 finału Ligi Konferencji pozyskał wielu nowych, młodych kibiców, którzy interesują się losami Kolejorza głównie w dni meczowe. Europejskie puchary pozwoliły Lechowi zwrócić na siebie uwagę dodatkowych osób, mecze z Austrią, Villarrealem czy Fiorentiną były czymś extra, czymś zupełnie nowym, od lat żaden polski klub nie doszedł w Europie tak daleko i przez aż tyle miesięcy nie zwracał na siebie uwagi.

Skąd tylu kibiców na stadionie?

– Długie przerwy pomiędzy meczami
– Sytuacja w tabeli (dzięki słabości Lech jest w czołówce i ma realne szanse na tytuł)
– Skuteczna polityka informacyjna klubu na kanałach Social Media
– Skuteczna polityka informacyjna Ekstraklasy
– Promocja polskiej piłki na otwartych kanałach
– Pozyskanie nowych, młodych kibiców dzięki występom w Europie

Kolejne powody, przez które frekwencja przy Bułgarskiej jest niezła i rośnie z upływem rundy wiosennej? Pomimo wielu błędów zarządu, niezadowalającej formy piłkarzy czy gry drużyny Lech Poznań cały czas znajduje się w ścisłej czołówce. Inne zespoły również mają swoje problemy, sezon 2023/2024 jest wyrównany, każdy może wygrać z każdym a któryś z faworytów potyka się w każdej kolejce. Od początku rozgrywek kręcimy się blisko podium lub jesteśmy na podium mając stratę do lidera, którą da się odrobić. Ponadto po odpadnięciu ze Spartakiem Trnava dużo rzadziej gramy przy Bułgarskiej.

Po domowym meczu ze Spartakiem Trnava 2:1 kibice na kolejny mecz w Poznaniu czekali przez prawie miesiąc, w grudniu Lech zagrał u siebie tylko raz, w marcu tak samo, w kwietniu za nami jedno domowe spotkanie i drugie w najbliższą niedzielę. Tych meczów nie ma zbyt wiele, pomiędzy spotkaniami w Poznaniu od tygodni są długie przerwy, a w takiej sytuacji ludzi stać na kupno biletu na każde spotkanie. W budowaniu wysokiej frekwencji pomaga również akcja „Kibicuj z klasą” mająca miejsce raz na pół roku, wiele marketingowych działań takich jak strefy rodzinne, strefy rozrywki, sektory rodzinne odwiedzane przez piłkarzy czy np. terminarz podczas tej wiosny. Przykładowo inauguracyjny mecz z Zagłębiem Lubin odbył się po równo dwóch miesiącach od poprzedniego spotkania przy Bułgarskiej. Jeszcze w lutym po dwóch wygranych z rzędu graliśmy u siebie z będącym wyżej Śląskiem, w marcu odbył się tylko jeden mecz i to z Wartą, w kwietniu przyjechała do Poznania nielubiana Pogoń, a w niedzielę będzie miała miejsce akcja „Kibicuj z klasą”. Później 12 maja zawita tutaj Legia, frekwencja na ostatniej kolejce zależy już wyłącznie od stawki spotkania, ale i tak cała wiosna 2024 pod względem frekwencji przyniesie klubowi miliony złotych zysku.

Podsumowując. Jest wiele powodów, przez które frekwencja na Lechu ostatnio podskoczyła, jednak nie ma żadnej gwarancji utrzymania jej w kolejnych latach, dlatego nie można mówić, iż „zarząd wychował sobie klientów”, którzy potulnie będą gnać na stadion, kupować bilety bez względu na cenę i nabywać inne produkty zostawiając w kasach w ciągu dwóch choćby 200 złotych. Na pewno marketingowa działania czy polityka informacyjna, jaką stosuje klub sprawdza się, ponieważ przyciąga młodych kibiców, na których Lech zarabia, inne kluby zachowują się podobnie, do tego swoje robi Ekstraklasa SA, C+ Sport, a ogólnodostępna Telewizja Polska promuje polski futbol i jeszcze pozyskała prawa do pokazywania Pucharu Polski, który dotąd był obecny w kodowanych kanałach Polsatu.

Wzrost zainteresowania meczami Lecha Poznań zupełnie nie idzie w parze z medialnością klubu, w tym z rozwojem lokalnych mediów, które opisywałyby sprawy klubu każdego dnia. O Lechu Poznań na co dzień piszą już głównie klubowi fanatycy, nieliczni dziennikarze, osoby zajmujące się Kolejorzem od lat, które przeżyły z nim wszystko i wszędzie będąc mu wierne do końca swoich dni. Czytając ten tekst zatrzymajcie się na chwilę i zastanówcie się nad dwoma rzeczami.

Po pierwsze: Podajcie chociaż 3-4 lokalne źródła, jakie przeglądacie bezpośrednio po meczach Lecha?
Po drugie: Kojarzycie coś więcej oprócz oficjalnej, KKSLECH.com, Głosu Wielkopolskiego, Gazety Wyborczej i strony kibicpoznanski.pl Józefa Djaczenki?

Pewnie nie, bo w Wielkopolsce już nic innego nie ma. Reszta to ogólnopolskie media, które opisują pobieżnie głównie mecze Lecha Poznań lub jakieś afery. Oczywiście, nie można zapomnieć o dziennikarzu z Poznania, Dawidzie Dobraszu, aczkolwiek portal meczyki.pl to serwis ogólnopolski a nie lokalny, a w tym tekście mowa jest o lokalnych mediach z Poznania.

Przez lata lokalne media m.in. ze względów finansowych wykruszyły się, w tym sezonie na stadion ciągną tłumy kibiców, na konferencje prasowe wręcz odwrotnie. Były już dwie konferencje, na które przybyło 2-3 dziennikarzy, norma to 5-6 osób, ostatnio klub ściągnął choćby studentów z UAM, przed którymi Mariusz Rumak mógł brylować czując wyższość i cieszyć się z zadawanych pytań, które nie punktowały jego pracy oraz nie przypominały historii. kilka większa frekwencja panuje na loży prasowej przy Bułgarskiej, w niedalekiej przeszłości miały już miejsce mecze, na których liczba dziennikarzy ze Szczecina, Łodzi czy z Wrocławia była podobna do liczby dziennikarzy z Poznania, a choćby większa.

Dlaczego wokół Lecha Poznań pracuje tak mało osób? W wielu największych redakcjach panują cięcia kadrowe, są problemy finansowe, jest zaciskanie pasa, ogólnopolskie serwisy nie mają już w Poznaniu swoich przedstawicieli, na co dzień nie zajmują się Lechem, niektóre z nich choćby nie wysyłają dziennikarzy na mecze w europejskich pucharach pisząc relacje sprzed telewizora. Wyjątkiem są tutaj wspomniane meczyki.pl, jest to jeden z nielicznych, ogólnopolskich portali, który podczas meczów Lecha Poznań przy Bułgarskiej ma swojego przedstawiciela.

Z Poznania na wyjazdy prawie nikt nie jeździ. Na każdym meczu są tylko klubowe media i Radio Poznań, na 80% wyjazdowych spotkań w okresie jest ktoś z KKSLECH.com, czasem na wyjazdy wybiera się też Józef Djaczenko. To wszystko. Lech Poznań nie ma szerokich ekip podążających za jego meczami, sam klub również nic nie robi, żeby jakoś zachęcić ludzi do pracy na rzecz Lecha, a zwłaszcza w dni poza meczowe, kiedy jest szansa pokazać swoją kreatywność. U nas treningi są zamknięte, za to np. w Pogoni można zobaczyć zdjęcia z zajęć na nieoficjalnej stronie, w Legii otwarta jest większość treningów chociaż przez kwadrans, przez co sytuacja kadrowa drużyny jest wszystkim znana. U nas wszystko jest pozamykane, utajnione, później przychodzi mecz, w którym rywal i tak nie gra pod Lecha Poznań, tylko gra swoją piłkę notując od wielu kolejek wyższy współczynnik xG od naszego zespołu. Znakiem rozpoznawczym Lecha Poznań jest wypuszczanie przez zarząd ważnych, wygodnych dla siebie informacji takich jak np. kwota 1,8 mln euro wydana na Gholizadeha. Po wypuszczeniu takiej informacji do wybranego ogólnopolskiego dziennikarza z największymi zasięgami wielu to kopiuje, powiela, nie ma jak zweryfikować, zarząd triumfuje.

Skąd tak mała liczba mediów skupionych wokół Lecha?

– Cięcia finansowe w największych redakcjach, mało dziennikarzy
– Nieopłacalne zajęcie
– Brak możliwości przebicia się przez klubowe treści i KKSLECH.com
– Dużo wyższe zasięgi ogólnopolskich mediów

Inny powód niskiego zaangażowania w Lechowe sprawy przez media? Lech od lat nie wykorzystuje swojego potencjału żyjąc od kryzysu do kryzysu. W takiej sytuacji opisywanie jego spraw każdego dnia jest często meczące, bolesne, po wielu przykrych meczach trzeba od razu siadać, pisać o porażkach, o kogoś słabości, nieudolności, później należy iść spać, a od rana znowu analizować coś złego i tak minimum przez 2-3 dni. Lech Poznań nie daje mediom radości, nie daje satysfakcji z wykonywanej pracy, sukcesy są tutaj wypadkiem przy pracy, wynikają często ze słabości innych lub są efektem szczęścia, niż przemyślanych działań. Dwa mistrzostwa w ciągu 9 lat, brak Pucharu Polski od 2009 roku, Liga Europy 2020 czy 1/4 Ligi Konferencji 2022/2023 to trochę mało, jak na finansowe możliwości klubu. Lech Poznań częściej zawodzi, rozczarowuje aniżeli zaskakuje i daje euforia z wykonywanej pracy. Rozczarowania a choćby bolesne wpadki przychodzą nagle, częste kryzysy Kolejorza skutecznie odpychają od zajmowania się sprawami klubu w dni pozameczowe.

Kolejny powód małej liczby mediów skupionych wokół Lecha Poznań? Mecz w weekend to tylko jeden z siedmiu Lechowych dni. Ktoś mógłby przyjść na mecz, skopiować relację i wypowiedzi piłkarzy z oficjalnej, ale co dalej? To już koniec działań. Z tego typu pracą nie da się przebić przez klubowe media, ani przez materiały pomeczowe KKSLECH.com czy te publikowane w trakcie tygodnia. Klub opanował sociale, KKSLECH.com wiadomości Flashscore, czyli stronę + aplikację, z której korzysta chyba każdy kibic a jeszcze pozostaje google, gdzie na swoją pozycję nie możemy narzekać. Robiąc swoje musimy zmagać się z problemami, które innych już dawno by przybiły i m.in. przez takie rzeczy tak mało lokalnych mediów pisze o Lechu w dni poza meczowe. Przez szokujące odpadnięcie ze Spartakiem Trnava błyskawicznie siadła medialność klubu, czas od sierpnia 2023 roku nie jest okresem na budowanie czegokolwiek, na zaliczenie progresu, a bardziej okresem na przeczekanie lub na spróbowanie utrzymania tego co jest. Spadki odsłon o 92% raptem 2-3 dni po danym meczu to w tym sezonie standard, antyrekordy odsłon podczas aż 70 dni wolnych od gry spowodowane m.in. trzema przerwami na kadrę i niespotykane od 2012 roku to już fakt. choćby klub ma problem z przekroczeniem choćby 7 tysięcy wyświetleń swoich filmów na YouTube również nie bardzo umiejąc przyciągnąć uwagę kibiców w dni poza meczowe.

Słaba medialność Lecha Poznań w tym sezonie jest spowodowana nie tylko jesienną pracą Johna van den Broma, wiosenną Mariusza Rumaka czy innymi rzeczami opisywanymi już wiele razy w innych artykułach. Nie sprzyja nam terminarz i nie jest to akurat wina piłkarzy, trenerów czy zarządu. Za dużo jest przerw pomiędzy poszczególnymi meczami, rzadko graliśmy w piątek (jedynie 2 razy), w marcu czy w listopadzie przez 30 dni Lech Poznań rozegrał raptem 3 spotkania o stawkę, a w takiej sytuacji ciężko, by kibice żyli losami Lecha Poznań każdego dnia czy pojawiali się chętni do dziennikarskiej pracy w dni poza meczowe. Wokół Lecha Poznań jest mało dziennikarzy, mało mediów i nic nie wskazuje na to, by w najbliższych latach coś drgnęło. Tempo rozwoju KKSLECH.com produkującego blisko połowę Lechowych treści w ciągu miesiąca (średnia 157 artykułów) zależy wyłącznie od działań sportowych, w tym od wyników, jakie będzie osiągał Lech w najbliższych latach. Pod tym względem jesteśmy uzależnieni od klubu. My możemy sobie robić i pisać o czym chcemy, możemy tworzyć nowe cykle, spieszyć się z produkcją pomeczowych materiałów, szukać pomysłów na jakieś rzeczy w trakcie tygodnia, ale ich ton czy liczba odbiorców zależy wyłącznie od zarządu, piłkarzy, trenera a na końcu od wyników sportowych.

W ostatnich „Pyrach z gzikiem” niektórym z czytelników nie podobał się fragment: – „Mariusz Rumak powinien być wdzięczny wielu piłkarzom, bo mimo braku taktyki czy jakichkolwiek schematów wielu zawodników walczyło dla siebie, będąc bez formy dawało z siebie wszystko i wygrało dla Lecha Poznań. Gdyby piłkarze byli złośliwi, to nie wcisnęliby tej trzeciej bramki, nie wygraliby tego meczu, a wtedy Rumak byłby jeszcze mocniej biczowany przez media i kibiców, którzy nie traktują tego trenera za członka Lechowej rodziny. W dzisiejszych „Pyrach z gzikiem” wypada podziękować zawodnikom za grę dla siebie, dla nas, dla kibiców i dla całego Lecha Poznań, którego indywidualnie prowadzą do Europy.”

Znacie listę zawodników, których Lech powinien się pozbyć, była publikowana np. podczas marcowej przerwy na kadrę. Oprócz tej listy są jeszcze wartościowi piłkarze, którzy mimo braku formy i innych przeciwności walczą dla siebie, dla klubu i dla NAS. Tak dla nas. Niektórzy zawodnicy Lecha Poznań walczą o to, by KKSLECH.com przysłowiowo „nie gasiło światła”, w tym nie działało tylko w weekendy przy okazji meczów. Wyobrażacie sobie po tak nudnym, bolesnym i słabym sezonie jeszcze brak europejskich pucharów chociaż w czerwcu, kiedy są losowania i dalej w lipcu oraz w sierpniu, gdy są mecze co 3-4 dni? Niektórzy piłkarze wyszarpywaniem zwycięstw mimo braku taktyki, schematów i Mariusza Rumaka w szatni walczą, by od 26 maja do 20 lipca nie mówiło się o Lechu tylko wtedy, gdy do Poznania trafi nowy zawodnik, walczą o medialność Lecha Poznań, o rozwój KKSLECH.com czy o Waszą ciekawość Lechem w wiele długich, letnich i ciepłych dni. Oczywiście, macie rację co do wielu rzeczy, o których wspomnieliście. Ci zawodnicy zarabiają duże pieniądze, więc walka jest och obowiązkiem. Mimo wszystko piłkarze sprzed 3 lat też zarabiali sporo, trenował ich już Maciej Skorża, a jednak nie awansowali do europejskich pucharów przegrywając podobny mecz z Podbeskidziem Bielsko-Biała 0:1. Nikt Wam nie nakazuje cieszyć się z wygranej nad ŁKS-em, ale może warto pomyśleć o czymś więcej i szerzej? Są piłkarze, do których należy mieć pretensje, można się czepiać gwiazdy zespołu Kristoffera Velde, który myślami jest gdzieś indziej, ale wypada wspierać tych, którzy próbują przeskoczyć brak formy, brak taktyki, schematów, ignorują Rumaka i robią coś dla tego klubu.

Wypada wierzyć, iż zrozumiecie o co chodzi oraz docenicie przesłanie. Całe to „Na chłodno” powstawało aż 9 godzin, należało wszystko tak sklecić, by nikogo nie urazić, a możliwie jak najszerzej rozwinąć temat rzucony przez użytkownika „mario” i jeszcze dodać coś z naszej strony. Na dniach pojawi się jeszcze jeden publicystyczny artykuł, w którym zostanie przeanalizowana niedawna debata dziennikarzy dotycząca Lecha Poznań. Podczas tej debaty także padł temat m.in. medialności Lecha Poznań i wysokiej frekwencji przy Bułgarskiej pomimo słabych wyników.

> Śmietnik Kibica – (komentuj nie na temat) <





Idź do oryginalnego materiału