- Napięcie to dobra rzecz. Uważam, iż ono sprawi, iż mistrzostwa świata będą jeszcze bardziej ekscytujące - mówił niedawno Donald Trump, gdy pytano go o wpływ aktualnych relacji Stanów Zjednoczonych z Kanadą i Meksykiem na organizację przyszłorocznego mundialu.
REKLAMA
Zobacz wideo Co Roman Kosecki przeskrobał w Legii? "Patrzymy, knajpa stoi, to weszliśmy"
Chociaż prezydent USA zignorował problem, to kilka ponad rok przed rozpoczęciem największego turnieju w historii futbolu, pojawia się coraz więcej pytań i wątpliwości. "Jedność" i "pewność", czyli słowa, które znalazły się na początku północnoamerykańskiej aplikacji o mundial, dziś brzmią jak ponury żart. Czy jeden człowiek może sprawić, iż turniej okaże się organizacyjną klapą?
"To smutny wniosek"
Przyszłoroczne mistrzostwa świata będą turniejem wyjątkowym, bo po raz pierwszy w historii weźmie w nim udział 48 drużyn, które rozegrają łącznie rekordową liczbę 104 meczów. Kandydatura aż trzech państw w tym światowego mocarstwa, jakim są Stany Zjednoczone, miała być idealną odpowiedzią na organizacyjne wyzwania mundialu.
Ale dziś z powodu decyzji Trumpa w kontekście USA, Kanady i Meksyku coraz częściej mówimy o niepewności. Po pierwsze to polityczne i ekonomiczne napięcia między krajami. Prezydent USA prowadzi represje wobec imigrantów na granicy z Meksykiem, a Kanadę nazywał "51. stanem" swojego kraju, co doprowadziło do wygwizdywania hymnu USA przed meczami NHL rozgrywanymi w Kanadzie.
W poprzednim miesiącu Trump nałożył też 25-procentowe cła na produkty importowane z obu krajów, argumentując, iż Kanada i Meksyk nie radzą sobie z przemytem fentanylu oraz nielegalną imigracją. Decyzja prezydenta USA bardzo nie spodobała się rządom obu krajów, co doprowadziło do dodatkowych napięć, o które Amerykanin pytany był na konferencji prasowej w kontekście organizacji mundialu. "To smutna ironia, bo wspólny wniosek o organizację turnieju miał poprawić stosunki między krajami" - pisał "New York Times".
Polityka Trumpa budzi poważne wątpliwości co do zdolności tych trzech państw do współpracy w zakresie bezpieczeństwa w trakcie turnieju, ale też zapewnienia kibicom możliwości uzyskania wiz wjazdowych, a następnie łatwego przekraczania granic. To szczególnie istotne w turnieju, podczas którego fani, jeżdżąc za swoją drużyną, mogą po kilka razy przekraczać granice państw.
- Naszym celem była próba zbliżenia obywateli naszych krajów. Mamy ogromną społeczność meksykańską w USA i gdy rozmawialiśmy z przedstawicielami tego kraju, wielokrotnie poruszaliśmy wątek integracji. Z Kanadą nie mieliśmy podobnych problemów, ale dziś wszystko jest bardziej skomplikowane - mówił były szef amerykańskiej federacji piłkarskiej Sunil Gulati, który brał udział w składaniu oferty organizacji mistrzostw świata do FIFA.
"Organizowanie wielkich imprez polega na łączeniu ze sobą setek mniejszych wydarzeń. Zorganizowanie ich między trzema krajami jest na początku irytująco skomplikowane, ponieważ turniej rozciąga się na rozległym kontynencie z dwiema długimi granicami i wiąże się z problemami związanymi z podróżami i wizami dla milionów fanów" - napisał brytyjski dziennik "The Guardian", który przypomniał o problemach organizacyjnych mundialu w 2002 r. w Korei Południowej i Japonii.
"Odległości między miastami-gospodarzami były mniejsze niż w USA, Kanadzie i Meksyku, a infrastruktura transportowa była o wiele lepsza. Jednak napięcia wynikające z historii i dumy między gospodarzami stworzyły przeszkody. (...) Strony kłóciły się o wszystko, od podziału przychodów z biletów po to, czyje nazwisko pojawi się jako pierwsze w oficjalnej nazwie turnieju" - napisano.
Chociaż turniej sprzed 23 lat się udał, to teraz są obawy o podobne problemy. Zwłaszcza iż przed miesiącem Trump ogłosił utworzenie zewnętrznej grupy zadaniowej, której celem będzie zapewnienie płynnego przebiegu turnieju. O ile pomysł w teorii wydaje się dobry, o tyle fakt, iż przewodniczącym grupy będzie prezydent USA, budzi kolejne wątpliwości.
FIFA będzie musiała zmienić terminarz?
Zwłaszcza iż jedna z podjętych już przez niego decyzji może znacząco utrudnić organizację turnieju. 20 stycznia prezydent USA podpisał rozporządzenie, w którym zakazał obywatelom kilku państw wjazdu do kraju. Na liście znalazł się Iran, który już zapewnił sobie kwalifikację do przyszłorocznego turnieju.
Według beIN Sports FIFA rozpoczęła już negocjacje z władzami USA w sprawie statusu Iranu, jednak już na początku federacja miała usłyszeć od amerykańskiego prezydenta, iż będzie tak, jak on tego chce. A to naprawdę niemały problem, zwłaszcza jeżeli na mistrzostwa świata awansuje też Wenezuela, która również znalazła się na "czarnej liście" Trumpa.
W ramowym terminarzu mundialu jest bowiem tylko jedno miejsce, które gwarantuje drużynie grę w fazie grupowej poza USA. Zespół, który w losowaniu trafi na trzecie miejsce w grupie A, zagra dwukrotnie w Zapopan, a na koniec rozgrywek tej fazy w Guadalupe.
Gdyby Iran pierwszy raz w historii awansował do fazy pucharowej, albo gdyby na mundialu dołączyła do niego Wenezuela, organizatorzy mieliby wielki problem. Albo wymuszą na Trumpie przynajmniej warunkową zmianę decyzji, albo sami będą musieli przeorganizować terminarz turnieju.
Problem dotyczy oczywiście nie tylko drużyn, ale też ich kibiców. A tu kwestia jest bardziej złożona i szersza. Jak ustalił "The Athletic", fani niektórych reprezentacji mogą choćby nie mieć okazji weprzeć swoich idoli na turnieju. W krajach takich jak Turcja czy Kolumbia, które prawdopodobnie zagrają na mundialu, czas oczekiwania na amerykańską wizę jest dłuższy niż czas pozostały do rozpoczęcia turnieju.
Sponsorzy niezadowoleni
Ale to nie wszystko. Mistrzostwa świata organizowane przez USA to dla zagranicznych firm ogromna okazja do pokazania się na potężnym rynku gospodarczym, zwiększenia zasięgu i sprzedaży za Oceanem. Wszystko to stanęło pod znakiem zapytania po ostatniej decyzji Trumpa, który nałożył na amerykańskich partnerów gospodarczych cła na importowane towary.
Jedną z takich firm jest koreański producent samochodów Hyundai Group, który jako partner FIFA reklamować się będzie nie tylko na przyszłorocznym mundialu, ale też na tegorocznych klubowych mistrzostwach świata, które również odbędą się w USA.
- Podejrzewam, iż niektórzy sponsorzy ponownie oceniają, w jaki sposób "aktywują" swoje umowy w USA, biorąc pod uwagę nowe bariery handlowe. Dlaczego sponsorzy mieliby wydawać miliony dolarów, skoro sprzedaż w USA stała się dużo trudniejsza? - w rozmowie z BBC pytał John Zerafa, strateg ds. ofert na wydarzenia sportowe.
W rozmowie z "Euro News" atmosferę uspokajali eksperci. - Trump zdaje się sprawdzać, gdzie leżą granice. Uważam, iż jego bzdurne decyzje ostatecznie nie będą miały wielkiego wpływu na organizację mundialu - powiedział profesor Andrew Zimbalist, ekspert w dziedzinie ekonomii sportu.
- jeżeli relacje USA z Kanadą i Meksykiem oraz innymi partnerami gospodarczymi doprowadzą do dużych ograniczeń w wydatkach i podróżowaniu, amerykański prezydent pewnie zrobi wyjątek. W takiej sytuacji może wstrzymać wszelkie ograniczenia na miesiąc lub sześć tygodni - dodał.
- To, co wcześniej było całkiem normalne, dziś jest o dużo trudniejsze. Stany Zjednoczone utrudniają skuteczne przemieszczanie się między krajami, co dziś jest największym problemem FIFA. W trakcie mundialu nie będą jej interesowały dobra materialne, tylko ludzie. Oni w trakcie mistrzostw będą najważniejsi i to o nich muszą rozmawiać z Amerykanami - podsumował profesor Victor Matheson.