Spotkanie było znakomitym widowiskiem, w którym obie drużyny miały okresy znakomitej gry. Pierwszą połowę na swoją korzyść rozstrzygnęła Barcelona, która dzięki bramce Pedirego w 28. minucie spotkania objęła prowadzenie. W drugiej do głosu doszli piłkarze Realu za sprawą wprowadzonych na boisko Kyliana Mbappe, Luki Modricia i Adry Gulera. Pierwszy strzelił bramkę na 1:1 bezpośrednio z rzutu wolnego. Drugi potrafił dobrze regulować tempo gry. Z kolei młody Turek zaliczył asystę przy golu Auréliena Tchouaméniego, kiedy dośrodkował do Francuza z rzutu rożnego.
REKLAMA
Zobacz wideo Kosecki podsumowuje sezon Legii Warszawa: Znowu dużo mówienia, a potem nic nie wychodzi
Barcelona w 84. minucie odrobiła jednak straty za sprawą Ferrana Torresa, a także pośrednio fatalnego zachowania Antonio Rudigera, który nie poradził sobie z kryciem Hiszpana. Z kolei na kilka minut przed zakończeniem dogrywki wynik ustalił Jules Kounde, przechwytując wcześniej piłkę po fatalnym błędzie Modricia - do tamtego momentu grającego niezłe zawody.
Fatalna reakcja na porażkę. Media nie mają litości dla Realu
Tak dramatyczna końcówka spotkania mogła wywołać rozgoryczenie wśród piłkarzy Realu, ale mimo to żaden z Królewskich nie powinien posunąć się do czynów, które zobaczyli kibice z całego świata. Piłkarze Carlo Ancelottiego w doliczonym czasie dogrywki awanturowali się tak bardzo, iż trzech z nich otrzymało czerwone kartki. Pierwszoplanową rolę w tym "przedstawieniu" grał Rudiger, który rzucił przedmiotem w kierunku Ricardo de Burgosa Bengoetxei. Następnie ruszył w stronę arbitra, ale na szczęście został skutecznie powstrzymany przez kilka osób z ławki. Poza Niemcem "asy kier" otrzymali także Lucas Vázquez i Jude Bellingham.
Po finale Pucharu Króla wielu dziennikarzy nie szczędziło krytyki zawodnikom Realu. Media zwracają uwagę nie tyle na porażkę drużyny w finale, ile na reakcję nieprzystającą do miana elity. Piszący dla dziennika "L'Equipe" Antoine Simonneau, który zajmuje się Realem, zwraca uwagę na to, iż problem nieodpowiedniego zachowania trawi zespół od początku rozgrywek 2024/2025.
"Wykluczenie Lucasa Vázqueza, Bellinghama i Rüdigera było kulminacją urazy, frustracji i bezradności, które ogarnęły Madryt w tym sezonie" - stwierdził Francuz.
"Finał Pucharu Króla miał być punktem zwrotnym. Klub z Madrytu miał wiele do stracenia pod względem sportowym, ale przegrał o wiele więcej, niż tylko spotkanie z Barceloną. Przede wszystkim ucierpiała spora część elegancji i szlachetności, którymi klub zawsze się szczycił" - napisał Simonneau.
Dziennikarz "L'Equipe" dodał, iż protesty przeciwko sędziowaniu przed spotkaniem, a także zachowanie piłkarzy Realu względem arbitra w trakcie meczu "wywarły niepokojący wpływ na obraz drużyny". Zdaniem Simonneau Los Blancos wyglądają, jakby uważali, iż na boisku znajdują się "ponad wszelkimi zasadami", a ich postawa przypomina "kapryśne dziecko nietolerujące frustracji".
Real w tym sezonie zawiódł we wszystkich rozgrywkach pucharowych. Madrytczycy przegrali finały Superpucharu Hiszpanii i Pucharu Króla, a z Ligi Mistrzów w ćwierćfinale wyrzucił ich Arsenal. W tabeli LaLiga zajmują drugie miejsce, ze stratą czterech punktów do prowadzącej Barcelony.