Od 2018 roku Superpuchar Hiszpanii nie odbywa się w Hiszpanii. W 2020 roku rozgrywki całkowicie przeniosły się do Arabii Saudyjskiej, a w dodatku biorą w nich udział aż cztery kluby. Wszystko po to, żeby zapewnić sobie większe przychody. Nie wszystkim się to podoba.
REKLAMA
Zobacz wideo Fatalny start TCS polskich skoczków. Czy ufają trenerowi?
Superpuchar Hiszpanii w Arabii Saudyjskiej. "Sprzedałbym wszystkich"
Krytyki tej formuły rozgrywek podjął się dziennikarz Rafael Gonzalez-Palencia, który zwraca uwagę, iż dla Barcelony jest to okazja do zyskania kilku milionów euro przed zbliżającym się oknem transferowym. A temat praw człowieka, który w kontekście Arabii Saudyjskiej pojawia się regularnie? "Prawa LGBT i równość płci są ważne, ale pozyskanie kilku piłkarzy, którzy są niewarci swojej ceny, jest dla klubów typu Barcelona najważniejsze" - ironizuje.
I sam przy tym przyznaje. "Nie będę was oszukiwał. Z wyjątkiem Pedriego i Lamine'a Yamala sam sprzedałbym wszystkich do Al-Nassr lub Al-Ittihad. Kogo by chcieli, od Cubarsiego do Lewandowskiego przez De Jonga i Casado (...) i nie dla samych pieniędzy, ale przede wszystkim dlatego, iż mijające miesiące i sezony pokazują czym się stała Barcelona w nowej erze Laporty: wciąż jest zbyt wielu ludzi" - kontynuuje. "Nie zawsze masz jednak ten luksus, by na tym zarobić. Trzeba brać, co kładą na stole i uciekać. Oczywiście problemem jest wydawanie tych pieniędzy na piłkarzy pokroju Vitora Roque" - dodaje, wyraźnie poirytowany transferowymi wpadkami Barcelony.
Podopieczni Hansiego Flicka zagrają w półfinale Superpucharu Hiszpanii już 8 stycznia, gdy zmierzą się z Athletikiem Bilbao. o ile wygrają to w finale zagrają ze zwycięzcą meczu Real Madryt - Mallorca. Kolejne El Clasico jest więc niemal pewne - i to jest najważniejszy powód, dla którego w Superpucharze w tej chwili grają cztery drużyny.