Messi i spółka rozbili się o zespół Polaka. Koniec cudownej serii!

8 godzin temu
Zdjęcie: fot. Dale Zanine/USA SPORTS Today via REUTERS (x2)


Pięć meczów. Tyle trwała ligowa seria zwycięstw Interu Miami, ale właśnie dobiegła końca. Zespół z Florydy, wzmocniony niedawno powracającym do zdrowia Leo Messim, tylko zremisował 2:2 z Atlantą United, w której od pierwszej do ostatniej minuty zagrał reprezentant Polski Bartosz Slisz. Wejście legendarnego Argentyńczyka na boisko tym razem nie odmieniło losów meczu. O wyniku meczu zadecydował piękny gol dla Atlanty. Bardzo w stylu... Messiego.
Czy Inter Miami zostanie mistrzem MLS? Odkąd tylko na Florydę przyjechała cała "armia" legend Barcelony, czyli Jordi Alba, Sergio Busquets, Luis Suarez oraz przede wszystkim Leo Messi, cel był jeden i ten sam. Trener Gerardo Martino też w gruncie rzeczy trenował kiedyś obecny klub Roberta Lewandowskiego.


REKLAMA


Zobacz wideo Mateusz Czunkiewicz grał kiedyś w Nysie. Komentuje sytuację powodziową: Mnie to bardzo boli


Messi powrócił w wielkim stylu
Jak dotąd misja zdobycia mistrzostwa idzie bardzo pomyślnie. Inter Miami jest liderem konferencji wschodniej z wyraźną, ośmiopunktową przewagą nad drugim Cincinnati. Oczywiście najważniejsza jest faza play-off, ale drużyna z Florydy imponowała ostatnio formą w lidze. Wygrała w niej pięć meczów z rzędu, a co najważniejsze, nareszcie powrócił do niej Leo Messi. Argentyńczyk podczas finału Copa America zerwał więzadło w kostce i od tamtego czasu (połowa lipca) pauzował. Wrócił 15 września w starciu z Philadelphią Union, od razu robiąc wielką różnicę, bo strzelił dwa gole oraz zaliczył asystę, a Inter wygrał 3:1.


Tym razem na ich drodze stanęła Atlanta United z Bartoszem Sliszem w składzie. To jedenasty zespół w tabeli, ale tracący tylko cztery punkty do dziewiątej lokaty dającej baraż o play-off. Nasz reprezentant znalazł się rzecz jasna w podstawowym składzie (gdy jest zdrowy, albo nie jest na zgrupowaniu kadry, gra zawsze). Inter tym razem zaczął z Messim oraz Suarezem na ławce. Jednak mimo tego to właśnie zespół z Miami prowadził do przerwy po golu Davida Ruiza w 29. minucie.


Gol w stylu Messiego, ale nie Messiego
Krótko po rozpoczęciu drugiej połowy było 1:1, gdy w 56. minucie wyrównał Saba Lobżanidze, któremu pomógł fatalny błąd bramkarza Interu (przepuścił lekki strzał między nogami). Już trzy minuty później na prowadzenie wrócili goście, a do siatki z dużą pomocą rykoszetu trafił Leonardo Campana. W 61. minucie na boisko wszedł Messi i wydawało się, iż Inter od dzisiaj pomknie po zwycięstwo. Nic z tego!
Slisz i jego koledzy nie zamierzali się poddawać. Argentyńczyk tym razem nie pomógł swej drużynie, a co więcej, w 84. minucie to Atlanta trafiła do siatki i to jak! Rosjanin Aleksiej Miranczuk oddał fenomenalny, podkręcony strzał zza szesnastki, który nie dał szans golkiperowi. Lewą nogą, więc można z pełnym przekonaniem stwierdzić, iż padł gol godny Messiego, ale to nie Argentyńczyk go strzelił.


Więcej goli nie obejrzeliśmy, a więc Atlanta przerwała serię ligowych zwycięstw Interu i zyskała bardzo cenny punkt. Do końca fazy zasadniczej zostało pięć spotkań. Zespół Bartosza Slisza czeka w nocy z soboty na niedzielę (21 na 22 września) czasu polskiego bardzo istotny wyjazd na mecz z New York Red Bulls. Natomiast Messi i spółka też jadą do Nowego Yorku, tylko oni zagrają z New York City w sobotę 21 września o 20:00 czasu polskiego.
Idź do oryginalnego materiału