Media: Tyle Legia ma zapłacić za Papszuna. To nie żart

Marek Papszun już niemalże na pewno przeniesie się z Rakowa Częstochowa do Legii Warszawa, ale być może legioniści wydadzą za niego więcej, niż kilkaset tysięcy złotych, a taka kwota krążyła w mediach. Jak na antenie Kanału Sportowego poinformował Kamil Głębocki, operacja sprowadzenia 51-latka do stolicy będzie znacznie kosztowniejsza.
Historię zatrudnienia Papszuna w Legii można już nazwać sagą transferową. Temat ciągnie się od tygodni. Sam zainteresowany podczas jednej z konferencji prasowych otwarcie odparł, iż chciałby pracować w Warszawie. Zarządzający Rakowem Michał Świerczewski nie przeraził się jednak marki warszawskiej drużyny i okazał się twardym graczem przy transferowym stole.


REKLAMA


Zobacz wideo Powiększenie mundialu to dobra decyzja? Żelazny: Tam szykują się mega pogromy


Odejdzie, ale za znacznie większe pieniądze
Wreszcie Tomasz Włodarczyk z Meczyków w środę poinformował: - Odejście Papszuna jest uzależnione od wpłacenia kwoty odstępnego i dodatkowych warunków, jak rozumiem, bonusów za performance Marka Papszuna i Legii w tym aspekcie sportowym. Negocjacje są na finiszu. W Warszawie usłyszeliśmy, iż Papszun jest w Legii na 99,9 proc. Czekamy na dopięcie tych negocjacji. Po tym, jak Raków zabezpieczył swoje interesy, podchodzi do negocjacji spokojniej. Kwota odstępnego ma być na poziomie kilkuset tys. złotych, ma pokryć straty Rakowa w związku z wykupem Tomczyka z Polonii i jego członków sztabu.


Kamil Głębocki, który od niedawna współpracuje z Kanałem Sportowym, przekonywał jednak, iż kwota kilkuset tysięcy złotych jest znacznie zaniżona.
- Media podawały, iż Legia zapłaci za Papszuna kilkaset tysięcy, ale złotych. Udało mi się dowiedzieć, iż Raków zarobi na tyle, iż uzna to za dobrą transakcję. Mowa tu o kwocie kilkuset tysięcy, ale euro. Raków jest usatysfakcjonowany pieniędzmi, które dostanie za Papszuna - przekazał dziennikarz.


Czy to oznacza, iż transfer Marka Papszuna wyniesie w przeliczeniu ponad milion złotych? Tego jeszcze nie można określić, ale skoro mowa o kilkuset tysiącach euro, to bardzo prawdopodobny scenariusz,


- Na konkrety i mówienie o dokładnych kwotach jeszcze przyjdzie czas. Na ten moment nie jestem w stanie tego powiedzieć - dodał Głębocki.