Żaden z czterech dotychczasowych meczów z Igą Świątek nie był dla Emmy Raducanu tak krótki i tak bolesny jak ten styczniowy w Australian Open, który przegrała 1:6, 0:6. To wtedy dostała prawdziwą lekcję tenisa. Wydawać mogłoby się, iż w środę, w drugiej rundzie Roland Garros, jej szansę będą jeszcze mniejsze, bo przecież Polka najlepiej czuje się właśnie na paryskiej ziemi. Ale m.in. dwa inne z ich pojedynków mogą sugerować, iż Brytyjka nie musi tu być skazana na pożarcie. W końcu to w jednym z ich meczów na "mączce" postawiła największy dotychczas opór Świątek i wprawiła w osłupienie komentatorkę.
REKLAMA
Zobacz wideo Jakub Kosecki o kryzysie psychicznym Igi Świątek: Ta sytuacja weszła jej mocno do głowy
Sędzia gwałtownie wkroczyła do akcji. Ważne słowa Świątek
Bilans 4-0 Świątek z Raducanu i fakt, iż ta pierwsza wygrała Roland Garros już cztery razy, w tym trzy ostatnie edycje, mogą działać na kibiców 41. na liście WTA Brytyjki przygnębiająco przed środowym meczem. Tak samo jak przebieg ich ostatniego pojedynku, do którego doszło w styczniu w Melbourne. A ten zaczął się nietypowo.
Świątek nie kryła zaskoczenia, gdy sędzia Marija Cicak poinformowała ją jeszcze przed pierwszą akcją meczu o upomnieniu. Polka bardzo często maksymalnie wykorzystuje regulaminowy czas na wykonanie serwisu i już nieraz arbitrzy zwracali jej na to uwagę. Była w tym gronie także Cicak. Tym razem Chorwatka postawiła od razu zadziałać i pokazać, iż nie będzie tolerowała takich zachowań. Polka próbowała jeszcze dyskutować, ale nic nie wskórała.
Czy ta kara zadziałała na nią mobilizująco? Trudno stwierdzić to z całą pewnością, ale na pewno jest taka możliwość. A już na pewno można uznać, iż nie wybiła jej z rytmu. Dość powiedzieć, iż faworytka od stanu 1:1 w pierwszym secie nie straciła już gema. Raducanu, mistrzyni US Open 2021, nie miała nic do powiedzenia. A fani Polki z euforią mogli słuchać jej pomeczowych słów.
- Czułam się świetnie. Czułam, iż piłka mnie słucha, więc byłam dość zrelaksowana. Byłam w stanie zrobić wszystko, co zakładała moja taktyka i wszystko, co chciałam - przyznała 23-latka z Raszyna.
Sensacyjna porażka zamiast przełomu. Czekanie na odbudowę
Niektórzy już wtedy ogłaszali, iż Świątek wraca na dobre do formy po trudnej drugiej połowie poprzedniego sezonu. I tak też mogło się wydawać po kolejnych meczach w Melbourne. Aż przyszedł przegrany "na żyletki" półfinał z Amerykanką Madison Keys. W późniejszych turniejach Polka docierała co prawda regularnie do ćwierćfinału lub półfinału, ale była nerwowa i niepewna. Wydawało się, iż przełom powinny przynieść przenosiny na klasyczną "mączkę", ale w Rzymie zamiast wyczekiwanego od roku finału była sensacyjna porażka już w trzeciej rundzie.
Czy odbudowę przyniesie Paryż? Z jednej strony obrończyni tytułu na otwarcie wygrała ze Słowaczką Rebeccą Sramkovą 6:3, 6:3, ale w drugim secie musiała odrabiać stratę 1:3 i miała kłopot z domknięciem meczu. To jednak nic w porównaniu z męczarniami Raducanu, która potrzebowała aż dwóch godzin i 44 minut, by wyeliminować Chinkę Xinyu Wang 7:5, 4:6, 6:3. Brytyjka po tym meczu wspominała, iż bardzo źle się czuła rankiem tego dnia i na korcie walczyła też ze słabością własnego organizmu. Pytanie, w jakim stanie będzie w środę.
Co przemawia na korzyść 22-latki, która w ostatnich latach znana była bardziej z kłopotów zdrowotnych i działań marketingowych niż z sukcesów na korcie? Że najmocniej postawiła się dotychczas Świątek w Stuttgarcie, czyli na korcie ziemnym. Rok temu w ćwierćfinale zaskoczyła świetną postawą, ale nie dało jej to choćby pierwszego w karierze wygranego seta z Polką. Przegrała 6:7, 3:6. Nagrodą pocieszenia były zaś pochwały i popisowa akcja, którą zanotowała w siódmym gemie drugiej partii. Wydawało się wówczas, iż Świątek zaraz zakończy efektowną wymianę, ale Brytyjka zdołała się wyratować w trudnej sytuacji.
- Chyba żartujesz! Jakim cudem Raducanu wygrała tę akcję? - nie mogła się wtedy nadziwić komentatorka meczu.
Czy podobne reakcje Brytyjka wywoła w środę? Nie pomaga jej raczej to, iż za sprawą przymusowych przerw prezentuje się dopiero drugi raz w głównej drabince Roland Garros (w 2022 r. odpadła w drugiej rundzie). Ale na odpowiedź i tak trzeba poczekać do późnego popołudnia, kiedy tenisistki wyjdą na mecz w Paryżu.