Motywowanie kolegów podczas rozgrzewki, masowanie ich ramion i podrzucanie ręcznika podczas krótkich przerw w grze. Tomasz Fornal dwoił się i troił przy okazji ćwierćfinału mistrzostw świata z Turcją, ale nie robił tego, na co najbardziej czekali jego fani zgromadzeni w hali - nie grał. Ale choćby gdyby pojawił się na boisku, to mógłby nie dostać takiej owacji, jaką wywołało pokazanie się w przerwie niespodziewanych gości.
REKLAMA
Zobacz wideo Tomasz Adamek kończy karierę! "Chyba, iż mnie żona z domu wypier***"
Polska - Turcja. Kibice oszaleli, gdy zobaczyli Fornala
Przed rozpoczęciem MŚ wydawało się, iż ulubieńcem filipińskich kibiców wśród Biało-Czerwonych będzie Bartosz Kurek. Nie bez powodu to jego umieszczono w wielu materiałach promocyjnych rozgrywanej w stolicy Filipin imprezy. Ale skala pisków w strefie kibica po każdym meczu jasno wskazywała, iż liderem stał się Tomasz Fornal. W środę jednak był jedynie - tak, jak oni - widzem. I to dla kibiców był wyjątkowo smutny widok.
Przyjmujący już w meczu 1/8 finału z Kanadą był oszczędzany przez trenera Nikolę Grbicia z powodu lekkich problemów z plecami. Wówczas jednak na chwilę pojawiał się na parkiecie. Nic nie wskazywało, iż sytuacja zmieni się w kolejnym pojedynku. Tym bardziej, iż we wtorek szkoleniowiec zapewniał dziennikarzy w Manili, iż sytuacja zdrowotna drużyny jest dobra, a kilka godzin później Fornal normalnie trenował. Już na początku rozgrzewki przed meczem z Turcją było jasne, iż tym razem 28-latek będzie tylko statystą. Był bowiem ubrany w stój, jaki był przewidziany tego dnia dla libero.
Gdy koledzy brali udział w rozgrzewce, to Fornal początkowo ich jedynie obserwował z boku. Gdy zaczęli ćwiczyć ataki, to przeniósł się na drugą stronę i czekał tam na nich, przybijając każdemu piątkę po wykonanej próbie zbicia. Przy ćwiczeniu zagrywki ustawił się choćby na chwilę do przyjęcia, ale rywale go omijali i nie miał okazji się wykazać.
MŚ. Fornal z boku dopingował kolegów
Ma on już doświadczenie w roli dobrego ducha drużyny - w półfinale Ligi Narodów uszkodził kostkę i podczas finału był co prawda w składzie, ale jedynie dopingował z boku kolegów. Teraz było tak samo, choć tym razem nie musiał kuśtykać. W przerwach początkowo wykonywał ćwiczenia rozciągające, a w trakcie rywalizacji obserwował wszystko z krzesełka lub w kwadracie rezerwowych z kolegami. Kiedy usiadł przed nim na chwilę odpoczynku libero Jakub Popiwczak, to zaczął mu masować ramiona, wywołując uśmiech kolegi z drużyny. Potem rzucił ręcznikiem w kierunku Marcina Komendy, by ten mógł wytrzeć ręce, wyręczając odpowiedzialnych za to zwykle członków sztabu szkoleniowego. Gdy chwilowo zmieniony został Wilfredo Leon, to podszedł do niego, by udzielić mu wskazówki.
Fornal przydał się też w kwadracie, gdy pod koniec drugiego seta rezerwowi utworzyli szpaler dla wracającego z parkietu po dłuższym fragmencie gry Maksymiliana Graniecznego. 20-letni libero, który tym razem zmieniał czasem na przyjęciu Leona, jest jednym z dwóch najmłodszych członków kadry i stał się drużynową "maskotką". Przyjmujący nie mógł powstrzymać także śmiechu, gdy w pierwszym secie zagrywający Kurek uderzył piłkę z całej siły, trafiając stojącego pod siatką Komendę. Wówczas jednak na twarzy wszystkich Polaków - może poza Kurkiem - pojawił się szeroki uśmiech.
Polska - Turcja. Grbić nie wytrzymał
Poważny był też wówczas Grbić. Przez większość czasu spokojnie obserwował poczynania swoich zawodników, gdy ci nie zostawiali rywalom żadnych wątpliwości, kto jest lepszy. Chwilami przypominało to spotkanie grupowe z Katarem, w którym przewaga Polaków była ogromna. Nieco więcej oporu ze strony Turcji było w drugiej partii i wtedy szkoleniowiec pozwolił sobie na okazanie emocji. Rozłożył ręce po niewykorzystanej szansie na zakończenie akcji, a potem uśmiechnął się wymownie po błędzie jednego ze swoich zawodników. Potem już jednak nie miał powodu do takich reakcji. A po efektownym ataku ze środka Jakuba Kochanowskiego bił choćby brawo swojej drużynie.
Na trybunach było więcej widzów niż we wcześniejszych spotkaniach, ale wciąż sporo miejsc było wolnych. Na Filipiny dotarła kolejna grupa Polaków z kraju, a dodatkowo zawitali też miejscowi fani skuszeni tańszymi lub darmowymi biletami. Na początku meczu ochroniarz podszedł do jednej z grupek i poprosił ją o zdjęcie rozwieszonych biało-czerwonych flag, ale nie zepsuło to jej członkom radości. Bo świetnie grający siatkarze wszystko im wynagrodzili.
Po pierwszym secie widać było przejawy integracji polskich grupek kibiców z miejscowymi fanami i zabawa na trybunach trwała w najlepsze. Nic jednak nie przebije radości, którą po drugim secie wywołała informacja, iż na trybunach są siatkarze reprezentacji Filipin. Pod koniec meczu część kibiców zaczęła wychodzić - ale nie dlatego, iż nie podobało im się to, co widzieli z trybun. Śpieszyli się, by zająć sobie lepsze miejsce w strefie kibica, do której niedługo powinni dotrzeć siatkarze.
Polacy mają teraz dwa dni przerwy, a w sobotę rozegrają półfinał z Włochami. Pytanie, czy tyle wystarczy, by Fornal mógł znów ubrać adekwatny strój i wspomóc kolegów na boisku.