Podopieczni Nikoli Grbicia byli faworytami ćwierćfinałowego meczu z Japończykami, jednak w tej rywalizacji można było spodziewać się wyrównanego widowiska. Przynajmniej na tablicy wyników taki był ten mecz, ale tylko przez dwa sety, które Polacy wygrali dwoma punktami. Z kolei w trzecim zdeklasowali przeciwników aż 25:15. To był istny nokaut.
REKLAMA
Zobacz wideo Tadej Pogacar na Tour de France
Tak Laurent Tillie nazwał polskich siatkarzy. "Najlepszy zespół na świecie"
Po spotkaniu głos zabrał Laurent Tillie. Znakomity francuski szkoleniowiec, który w 2020 roku doprowadził reprezentację Trójkolorowych do złota igrzysk olimpijskich, z kadrą Japonii pracuje od listopada 2024 roku. W swojej wypowiedzi wyraził niezwykłą opinię o polskiej reprezentacji.
- Widzieliśmy różnicę pomiędzy nami a najlepszym zespołem na świecie. Po pierwszym secie staraliśmy się kontynuować naszą grą, ale za łatwo traciliśmy punkty i przestaliśmy grać - stwierdził Tillie.
Następnie 61-latek pokrótce przeanalizował przyczyny przegranej Japończyków:- Na naszą porażkę złożyło się wiele czynników. Byliśmy zaskakiwani polskim serwisem oraz przyjęciem. Ich dwu-trzyosobowe bloki także nas zaskakiwały. Musimy być bardziej przygotowani na takie sytuacje.
Istotnie, blok, wynikający między innymi z przewagi fizycznej Polaków, wielokrotnie był dla Japonii zaporą nie do przejścia. Spora w tym zasługa Kewina Sasaka, którego grę tak opisał dziennikarz Sport.pl, Łukasz Jachimiak: "Mający aż 208 cm wzrostu atakujący fizycznie górował nad Japończykami jeszcze bardziej niż mierzący 201 cm Leon. Sasak w tym roku zadebiutował w reprezentacji Polki i bardzo dobrze zastępuje Bartosza Kurka, który podreperowuje zdrowie na wrześniowe MŚ na Filipinach. To głównie dzięki atakom, ale też serwisom i choćby blokom tego gracza wygraliśmy trudne końcówki pierwszego i drugiego seta.".
W półfinale tegorocznej Ligi Narodów reprezentacja Polski zmierzy się z Brazylią. To spotkanie odbędzie się 2 sierpnia o godzinie 13:00 polskiego czasu. O drugim finaliście rozstrzygnie spotkanie Włochów ze Słowenią, która sensacyjnie pokonała Francję.