Liderem Ekstraklasy jest zespół, który w ostatnich czterech spotkaniach zdobył jeden punkt. Dziś Górnika może wyprzedzić Wisła Płock, ale przecież ona także w tym czasie nie wygrała żadnego meczu. Na przeciwległym biegunie tabeli Nieciecza i Piast wygrały w tym okresie trzykrotnie, a i tak okupują dwa ostatnie miejsca. Ekstraklasa to znowu najbardziej wyrównana liga w Europie i jedyna, w której maruderzy punktują lepiej od czołówki.
Porównanie wyników zespołów z czołówki i z dna tabeli w ostatnich czterech kolejkach
Po rozbiciu Arki w Zaduszki 5:1 Górnik był liderem Ekstraklasy z czteropunktową przewagą nad Wisłą Płock i pięciopunktową nad Jagiellonią. Od tego czasu ani zabrzanie ani płocczanie nie wygrali żadnego ligowego spotkania, a mimo tego wciąż są na czele tabeli ligowej. Gdyby Legia zdecydowała się wtedy na radykalny krok polegający na zatrudnieniu prawdziwego trenera i gdyby zdołał on wygrać wszystkie spotkania, warszawiacy byliby dziś wiceliderem.
Na drugim krańcu tabeli Piast i Nieciecza włączyły na początku listopada drugi bieg. Oba kluby wygrały od tego czasu trzy z czterech meczów. Mimo tego wciąż okupują dwa ostatnie miejsca w tabeli, a tuż przed nimi jest… Legia, mająca na koncie najdłuższą serię bez zwycięstwa od 1966 roku, która postanowiła sprawdzić, czy da się przetrwać większy kryzys, niż ten sprzed czterech lat, gdy zakończyła sezon na dziesiątym miejscu w tabeli.
Dzięki temu mój artykuł sprzed kilku dni o najdłuższej serii CWKS-u bez wygranej od dwudziestu lat stracił na aktualności. w tej chwili wynosi ona bowiem już dziewięć meczów. Dłużej na zwycięstwo Legia czekała tylko w 1966 roku, a ten rekord może wyrównać już w czwartek w Erywaniu.
Przestajesz wygrywać, a wciąż jesteś na czele
Zostawmy jednak z boku Legię. Czy fakt, iż lider w czterech kolejnych meczach zdobywa jeden punkt jest normalny? Otóż tak. Zdarza się to całkiem często, ale na samym starcie sezonu. Radomiak prowadził przecież w pierwszej kolejce, by po kilku meczach spaść na trzynaste miejsce. Raków dwa lata temu także prowadził po jednym meczu, a trzy kolejki później był już dwunasty. Wcześniej Wisła Płock po liderowaniu przez wiele tygodni, ostatecznie spadła z ligi.
My jednak mamy sytuację znacznie bardziej nietypową. Lider nie wygrywa, ledwo wyciąga jeden remis w czterech spotkaniach, a i tak pozostaje na pierwszym miejscu w tabeli. Oczywiście, dziś swój mecz gra Wisła Płock, która może wyprzedzić Górnika, tylko iż ona od miesiąca wyłącznie remisuje. A mimo tego utrzymuje drugą lokatę.
Bezbłędni liderzy
Sprawdziłem wyniki obecnych liderów wszystkich lig europejskich. Najczęstszą liczbą punktów, jakie zdobyli w ostatnich czterech meczach jest… dwanaście. Kilkanaście drużyn prowadzących w swoich ligach po prostu wygrało wszystkie ostatnie spotkania. Dzieje się tak nie tylko w nisko notowanych rozgrywkach. Serię zwycięstw ma przecież na koncie Barcelona, ale także Olympiakos, FC Porto, PSV, Slavia Praga oraz dość sensacyjnie Lens.
Ponad połowa liderów zdobyła co najmniej dziewięć punktów notując najczęściej po prostu jedną wpadkę w ostatnim miesiącu. Kiepsko na tym tle wypada choćby Arsenal, który zdobył siedem punktów, a mimo tego wciąż prowadzi.
Mniej niż sześć punktów wywalczyło tylko ośmiu liderów, z czego trzej to po prostu mistrzowie lig, które zakończyły już sezon grając w systemie wiosna-jesień. Chodzi o Irlandię, Litwę i Łotwę.
Czy mistrz Szkocji będzie spoza Glasgow?
Mimo gorszej serii prowadzenie utrzymują liderzy w Szkocji, Austrii i Belgii. Szczególnie interesujący jest ten pierwszy przypadek, bo jak burza sezon rozpoczęli Hearts. Notowali szokujące wyniki, wyraźnie liderując w tabeli, ale w ostatnim miesiącu zremisowali trzy mecze i przegrali jeden. Zaliczyli też zaledwie jedną wygraną, ale za to z kim! Wczoraj pokonali na wyjeździe Celtic i wciąż są na prowadzeniu w lidze.
W Austrii lekki kryzys przechodził RB Salzburg, ale jego dwóch remisów i porażki nie wykorzystał Sturm Graz, a przede wszystkim Rapid, który przegrał ostatnie trzy mecze. W Belgii w pierwszych trzynastu kolejkach Union Saint-Gilloise przegrał tylko raz i dwukrotnie zremisował. Od tego czasu wygrał tylko jedno spotkanie. Jednak trzy z czterech spotkań przegrała także Brugia i wciąż traci aż pięć punktów do lidera, od którego oddziela ją sensacyjne Saint Truiden, które zalicza serię zwycięstw.
Mniej niż pięć oczek w aktywnych ligach zdobył tylko lider w Luksemburgu. Differdange rozpoczęło sezon od dziesięciu wygranych i jednego remisu i prowadziło z tak dużą przewagą, iż choćby brak wygranej w ostatnich czterech meczach nie zrzucił go z pozycji lidera. To jedyny zespół oprócz Górnika, który prowadzi w lidze, choć nie wygrał w żadnym z czterech ostatnich spotkań.
Wskoczą na pozycję lidera dzięki serii pięciu meczów bez wygranej?!
Mało tego – choćby wśród wiceliderów tabeli trudno znaleźć taki zespół jak Wisła Płock, który nie zwyciężył w czterech ostatnich kolejkach. Cztery oczka zdobył w tym czasie zespół z drugiego miejsca w Izraelu, Czarnogórze i na Islandii, ale każdy z nich wygrał choć jedno spotkanie.
Jedyny wicelider bez wygranej to oprócz Wisły Płock jedynie Prisztina w lidze Kosowa.
Dwa najwyżej notowane zespoły Ekstraklasy zdobyły w czterech ostatnich kolejkach łącznie pięć punktów na dwadzieścia cztery możliwe. Średnia europejska to… siedemnaście.
Mniej niż dziesięć zdobył jedynie prowadzący duet w Kosowie. Oczywiście – Wisła Płock gra dziś. Jednak choćby jeżeli wygra, będzie miała razem z Górnikiem łącznie siedem punktów w ostatnich czterech rundach spotkań, a w najgorszym w Europie Kosowie dwie pierwsze ekipy mają ich osiem.
Najśmieszniej będzie, jak płocczanie zremisują w Kielcach. Będziemy mieć wtedy nowego lidera, który nie zwyciężył od pięciu meczów. Rozumiecie? Ktoś nie wygrał przez ponad miesiąc i… wskakuje dzięki temu na pierwsze miejsce spychając z niego kogoś innego.
Maruderzy gwałtownie nadganiają
Jesteśmy liderami także po drugiej stronie tabeli. Ostatni zespół Ekstraklasy – Piast, wygrał trzy z czterech ostatnich meczów. Takiej sytuacji nie ma nigdzie. Średnia liczba punktów „czerwonej latarni” w ostatnich czterech spotkaniach wynosi w Europie dwa oczka. W kilkunastu ligach taka drużyna nie zdobyła choćby ani jednego.
Zbliżona do nas jest jedynie Belgia, w której Dender jest na dnie mimo, iż zdobył w ostatnim czasie aż osiem punktów. Jednak wcześniej klub ten nie potrafił zaliczyć choćby jednego wygranego meczu. W Dender gra wychowanek Polonii Warszawa Krzysztof Koton.
Trzeba do tego dodać także dziewięć punktów wywalczonych w tym czasie przez Niecieczę, która mimo tego wyprzedza wyłącznie gliwiczan. Podobna sytuacja przedostatniej drużyny w tabeli jest tylko w lidze Mołdawii.

Średnia liczba punktów dwóch ostatnich drużyn w tabeli w ostatnich czterech kolejkach w Europie to pięć. Tylko w Bośni (11), Mołdawii i Wyspach Owczych (13) przekracza dziesięć oczek. U nas wynosi osiemnaście.
W każdym kraju Europy prowadzący duet zdobył w ostatnim miesiącu więcej punktów niż dwie najgorsze drużyny w lidze. Oprócz Polski. W Ekstraklasie różnica wynosi trzynaście punktów na korzyść drużyn z dna tabeli.
Dwa ostatnie zespoły mają w ostatnim miesiącu nie tylko lepszy dorobek od pierwszej dwójki, ale ich przewaga po tym względem wynosi kilkanaście oczek, podczas gdy w pozostałych krajach średnio czołówka zdobyła w tym czasie o dwanaście punktów więcej od maruderów.
Lepsze to niż nudna liga
Można użyć tych danych do wyśmiewania naszej ligi. Co to za lider bez wygranej? Z drugiej strony: wygrywają jak leci, a są ostatni. Tyle tylko, iż cała sytuacja jest wynikiem tego, co jest najważniejszą cechą naszej ligi. Nie jest nią choćby gwałtownie rosnący poziom, bo prawdopodobnie nie robimy aż tak wielkich postępów, jakie wynikałyby z pozycji w rankingu UEFA.
Ekstraklasa jest bowiem jedną z najbardziej wyrównanych lig w Europie w wszystkimi wynikającymi z tego wadami i zaletami. Te pierwsze dotyczą głównie tego, iż przy wielkiej zmienności na czele wysyła się do europejskich pucharów zespoły z niskim współczynnikiem.
Pomijając tę kwestię, wyrównana liga jest zdecydowanie ciekawsza. Właśnie dlatego kochamy Ekstraklasę, iż każdy może w niej wygrać z każdym. Bo chyba nie wolicie takiej sytuacji, jaka ma miejsce w Macedonii, w której dwa pierwsze zespoły w tabeli wygrały wszystkie mecze, a dwa ostatnie nie zdobyły żadnego punktu w ostatnich pięciu kolejkach? Tam dopiero można umrzeć z nudów.
CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO O EKSTRAKLASIE:
- Gasparik po 2:5 w Gdańsku: Takich strat już dawno nie widziałem
-
Nie są naiwnym beniaminkiem. Wisła Płock bije rekordy w defensywie!
- Piast odpadł, ale z taką grą utrzyma się w Ekstraklasie
- Morishita: Legia nigdy nie spadnie!
- Dla Haditaghiego dziennikarz jest groźniejszy niż kibol
Fot. Newspix.pl

3 godzin temu












