Marek Tronina, prezes Fundacji „Maraton Warszawski”, był gościem Łukasza Kijka w programie „Biznes Klasa” – popularnym cyklu wywiadów portalu money.pl. Opowiedział zarówno o biznesowym zapleczu organizacji największych imprez biegowych w Polsce, jak i o swojej osobistej drodze, wartościach oraz spojrzeniu na przywództwo.
Ile kosztuje organizacja imprezy biegowej?
Jak na wstępie podkreślił Tronina, rynek biegów masowych w Polsce jest zróżnicowany. Działają w nim zarówno podmioty komercyjne nastawione na zysk, jak i te dofinansowywane publicznie czy będące częścią miejskich struktur.
Fundacja, którą kieruje organizuje największe imprezy biegowe w Polsce i funkcjonuje w warunkach pełnej odpowiedzialności finansowej. – Musimy spiąć swój budżet, bo w przeciwnym razie zbankrutujemy – zaznaczył.
Roczny budżet organizacji sięga 18 mln zł, a najważniejsze źródła przychodów to opłaty startowe, umowy sponsorskie i w mniejszym stopniu dofinansowania publiczne. Istotną część budżetu pochłaniają koszty stałe związane z utrzymaniem biura, wynagrodzenia dla 15-osobowego zespołu czy zamknięcie ulic w przypadku imprezy, które może kosztować kilkaset tysięcy złotych. Do tego dochodzą wydatki na obsługę każdego biegacza: pomiar czasu, medale, pakiety startowe czy obsługę wolontariatu.
Jak ważne są wpływy z opłat startowych?
Coraz większy udział w przychodach mają opłaty startowe, co ma związek z rosnącą frekwencją na każdym z biegów organizowanych przez Fundację. W maratonie pakiet startowy kosztuje średnio ponad 200 zł, przy imprezach o skali ponad 10 tys. uczestników, zasila to budżet kilkoma milionami złotych.
– To jest najlepsze zabezpieczenie dla imprezy – przyznał Marek Tronina. – To pieniądze, które wpływają do nas w sposób naturalny i można powiedzieć generyczny – dodał, kontrastując je z mniej przewidywalnymi wpływami od sponsorów.
Zasada popytu i podaży jest dla niego oczywista. – Coś kosztuje tyle, ile ktoś jest w stanie za to zapłacić. Taka jest tego wartość – mówił. Wskazał, iż koszt udziału w polskich biegach jest wciąż niższy niż w większości podobnych wydarzeń w Europie.
Na maratonie zarabiają wszyscy
Tronina zaznaczył, iż maraton to coraz bardziej wydarzenie społeczno-sportowe, które ma integrować mieszkańców. – Wow, takiego dopingu jak w tym roku w Warszawie to dawno nie widziałem – cytował reakcje uczestników. Przypomniał też, iż maratony generują olbrzymie korzyści gospodarcze dla miast – jak w Berlinie, gdzie wartość ekonomiczna imprezy „pozamiatała” finał Pucharu Niemiec, czy w Walencji, która mimo powodzi zdecydowała się na organizację biegu, licząc na setki milionów euro zostawionych przez uczestników.
Jak poinformował Tronina, niedługo poznamy wpływ ekonomiczny imprez Fundacji „Maraton Warszawski” na gospodarkę stolicy. Analizują to eksperci Akademii Leona Koźmińskiego w Warszawie.
Tronina: Nie trzeba być perfekcyjnym
Własna historia Marka Troniny z Maratonem Warszawskim zaczęła się w 2002 roku, gdy chciał w nim wystartować, ale dowiedział się, iż impreza została zamknięta.
– Moje „dlaczego” było zakorzenione w dziecięcej traumie braku dużych imprez sportowych w Polsce – wspominał w rozmowie z Łukaszem Kijkiem. Marzeniem stało się stworzenie czegoś, z czego Polacy mogą być dumni. – Jeżeli robisz coś z adekwatnego powodu, to nie jesteś w stanie tego zrobić źle – dodał.
Nie wierzy w perfekcję, ale w przewagę jakości. – Nie musisz robić rzeczy perfekcyjnie, wystarczy, iż robisz je lepiej niż inni i lepiej niż twoja alternatywa – przekonywał.
red