Tylko w ostatnich kilkunastu dniach Szymon Marciniak sędziował dwa wielkie hity. 12 marca Polak był arbitrem rewanżowego spotkania Atletico Madryt z Realem Madryt w 1/8 finału Ligi Mistrzów. W niedzielę Marciniak sędziował zaś mecz Niemcy - Włochy w ćwierćfinale Ligi Narodów UEFA.
REKLAMA
Zobacz wideo Kolejna burza wokół decyzji VAR. Żelazny: Sędziowie stracili szacunek u piłkarzy
To był jednak tylko dodatek do wielkich meczów, które Marciniak prowadził w przeszłości włącznie z najważniejszymi finałami. W grudniu 2022 r. Polak sędziował finał mistrzostw świata Argentyna - Francja, a kilka miesięcy później był arbitrem finału Ligi Mistrzów, w którym Manchester City pokonał Inter Mediolan.
Wcześniej, bo w 2018 r. Marciniak był arbitrem meczu o Superpuchar Europy, w którym zagrały Real Madryt i Atletico Madryt, a w 2015 r. Polak poprowadził finał mistrzostw Europy U-21, w którym Szwecja ograła Portugalię.
"Tachykardia prawie zabrała mi sędziowanie"
Mimo wielkich osiągnięć Marciniaka zabrakło na mistrzostwach Europy w 2021 r. Wszystko przez tachykardię, czyli chorobę serca. W rozmowie z "Faktem" arbiter przyznał, iż przez tę chorobę mógł zakończyć karierę i nie poprowadzić najważniejszych meczów w karierze.
- Zrobiliśmy kawał dobrej roboty, ale też nabraliśmy dużo pokory. Sędziowanie to naprawdę niewdzięczny zawód. Ciężko o drugi taki. Mimo wielkich sukcesów dziś mam dużo więcej pokory, niż parę lat temu. Myślałem wtedy, iż pozjadałem wszystkie rozumy. Sędziowanie uczy jednak pokory. Na pewno nauczyła mnie jej też choroba, która w pewnym momencie mnie zatrzymała. Myślałem nawet, iż to będzie mój koniec sędziowania. Na szczęście okazało się, iż ktoś przewidział dla mnie inny scenariusz - powiedział Marciniak.
- Tachykardia prawie zabrała mi sędziowanie na dobre. W tym trudnym czasie udało mi się jednak troszeczkę wszystko przewartościować. Sędziowanie było dla mnie najważniejsze, ale też nie miałem chyba do końca zdrowego podejścia. Chora ambicja czasami przeszkadzała, bo nikt nie jest idealny. Trzeba pamiętać, iż na koniec dnia jesteśmy tylko ludźmi, nie żadnymi robotami - dodał.
- Można być świetnym sędzią, ale każdemu przyjdzie słabszy dzień, gorsza decyzja czy po prostu niezwykle trudna do oceny sytuacja. Dziś jestem starszy i dużo bardziej doświadczony. Nie tylko jako sędzia, ale też mężczyzna, ojciec i mąż. Mam dzięki temu zupełnie inne spojrzenie, jestem dużo bardziej spokojny - podsumował Marciniak.