
Marcin Najman o swoim występie na FAME 25 i dość nisko ulokowanej potyczce ze swoim udziałem na karcie walk tego wydarzenia.
Najbliższa gala FAME odbędzie się w Hali Sportowej w Częstochowie. W związku z tym w rozpisce tego wydarzenia nie mogło oczywiście zabraknąć miejsca dla Marcina Najmana.
„El Testosteron” planowo miał zawalczyć z Wojciechem Golą. Na wskutek przetasowań karty walk nie dojdzie do ich pojedynku. Zarówno Gola, jak i Najman wezmą jednak udział w wydarzeniu. Współwłaściciel FAME zawalczy z „Tuszolem”, podczas gdy ojciec chrzestny freak fightów stanie w szranki z Jamilem oraz Jamelem, czyli braćmi Neffati.
ZOBACZ TAKŻE: Toczą się rozmowy na temat walki Mariusza Pudzianowskiego z Denisem Załęckim na FAME 26! [WIDEO]
Będzie to konfrontacja 2 na 1 w formule K1 na małe rękawice. Co ciekawe, bukmacherzy skazują Najmana na pożarcie, który sam nie traktuje tiktokerów poważnie i nie postrzega ich jako wymagających przeciwników.
Dziś w trakcie programu „Freak Show” wypowiedział się na temat ich zestawienia, które znajduje stosunkowo nisko w karcie walk, do czego sam Najman nie przywykł, chociaż nie ukrywa, iż mu sie to podoba.
Mówiąc szczerze, gdy nie mam main eventu, to jestem bardziej szczęśliwy. Niech to nie brzmi kokieteryjnie, po prostu tak jest. (…) Teraz w połowie karty jestem i mi to odpowiada. Te dwa emenemsy… bo oni mają szkołę, oni mają lekcje.
Ponadto, Marcin ma dość lekceważące podejście do braci Neffati. Czuje się pewny swego, co jest zresztą chyba już nieodłącznym jego elementem pojedynków. Czy tym razem sięgnie po zwycięstwo?