Maciej Kot nagle ogłosił fatalne wieści. Tego nie da się uratować

6 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Marek Podmokły / Agencja Wyborcza.pl


- Historia się powtarza, a wolałbym zaczynać na takim poziomie, jak teraz i na tym budować zupełnie inną pozycję, skakać w Pucharze Świata, zbierać punkty i dążyć do pierwszej dziesiątki. Teraz już jest za późno - powiedział Maciej Kot w wywiadzie dla Przeglądu Sportowego. Skoczek narciarski niedawno wygrał w Pucharze Kontynentalnym w Kranju. kilka brakowało, by zatriumfował w obu konkursach. Reprezentant Polski zdradził, co się stało.
W miniony weekend polscy skoczkowie, którzy nie łapią się do kadry na Puchar Świata, rywalizowali na skoczni Bauhenk w Kranju. Z tej rywalizacji zadowolony może być Maciej Kot, który wygrał drugi konkurs. Te zawody mogłyby być jeszcze bardziej udane, ale pierwszego dnia stracił prowadzenie w ostatnim skoku, przez co skończył na piątym miejscu.


REKLAMA


Zobacz wideo Fenomenalny Wąsek! Nowy rekord życiowy i najlepszy występ w karierze


Maciej Kot nie wygrał w sobotę przez... skurcz
Dziennikarze "Przeglądu Sportowego" Onet zapytali skoczka, co się stało w sobotę. - Wszystko było naprawdę w porządku. Byłem przygotowany, jechałem do Słowenii z myślą, iż to dobre miejsce, żeby postawić kolejny krok. Byłem na podium w Lillehammer i wiedziałem, iż w Kranju jestem w stanie powalczyć o zwycięstwo - wyznał.
- Lubię tę skocznię, mam z nią związane miłe wspomnienia. To trochę mniejszy obiekt, więc wiedziałem, iż Robert Johansson i Manuel Fettner nie będą aż tak groźni. Już podczas treningów dobrze się czułem - dodał.


Więc co się stało, iż się nie udało? Maciej Kot wyznał, iż kiedy dojeżdżał do progu poczuł, iż łapie go skurcz w lewej nodze. - Spięcie mięśni zupełnie wybiło mnie z równowagi, odbicie nie było już takie energiczne i włączyłem tryb awaryjny, bojąc się tego skurczu zaraz za progiem. Taki sam problem pojawił się też w Lillehammer. Tam nie na rozbiegu, ale w locie, co oznacza, iż być może pojawia się trochę zmęczenia - kontynuował.
- Gdy tylko powiedziałem, iż miałem skurcz, chłopaki od razu wypomnieli mi wiek. No i poniekąd słusznie, bo już trochę tych lat na karku jest. Być może trochę inaczej trzeba tymi siłami gospodarować? Ostatni okres był dla mnie bardzo intensywny - podkreślił.


Historia Macieja Kota się powtarza. "Całego sezonu się nie uratuje"
Skoczek narciarski podkreślił, iż ma deja vu. - Zaczyna się sezon, początek jest nieudany, wracam do Pucharu Kontynentalnego. Tam jest ciężko, ale też coraz lepiej, przychodzi podium i zwycięstwo. Teraz mam nadzieję na powrót do Pucharu Świata - przyznał.
Zobacz też: Małysz wypalił o Stochu i się zaczęło. "Byłbym ostrożny"
- Historia się powtarza, a wolałbym zaczynać na takim poziomie, jak teraz i na tym budować zupełnie inną pozycję, skakać w Pucharze Świata, zbierać punkty i dążyć do pierwszej dziesiątki. Teraz już jest za późno. Walczę o powrót do Pucharu Świata, ale całego sezonu się nie uratuje - oświadczył.


Na koniec został zapytany, czy wysyła sygnał Thomasowi Thurnbichlerowi przed zbliżającymi się mistrzostwami świata. - Nie koncentruję się na mistrzostwach świata i na walce o skład. Żyję z tygodnia na tydzień i tak planuję sobie życie. Co weekend daję z siebie wszystko i tak też podchodzę do zbliżającego się weekendu Pucharu Świata w Sapporo. Gdybym zaczął coś zmieniać w nastawieniu i planowaniu, myślał o tych mistrzostwach i wybiegał za daleko w przyszłość, to by się źle skończyło - zakończył.
Idź do oryginalnego materiału