LM: Orlen Wisła wciąż bez punktów

1 tydzień temu

Drużyna Orlen Wisła Płock przegrała na własnym terenie z rumuńskim Dinamem Bukareszt (26:28) w ramach 2. kolejki Ligi Mistrzów. To druga porażka Nafciarzy w tegorocznej edycji Champions League.

Orlen Wisła Płock – Dinamo Bukareszt 26:28 (11:12)

Orlen Wisła Płock: Hallgrimsson, Alilović – Daszek 7, Piroch, Janc 2, Sroczyk, Panić, Sunja 2, Zarabec 2, Fazekas 2, Krajewski 1, Terzić, Dawydzik 4, Mihić 2, Szita 4, Cokan.

Po inauguracyjnej porażce w Porto (29:34) drużyna Orlen Wisła Płock z podwójną motywacją przystąpiła do następnego meczu nowego sezonu Ligi Mistrzów. Nafciarze liczyli na otwarcie swojego konta w Grupie A i zdobycie pierwszych punktów. Zwłaszcza, iż spotkanie przeciwko rumuńskiemu Dinamo Bukareszt miało odbyć się w Orlen Arenie.

Płoccy kibice z pewnością pamiętali, iż obie drużyny trafiły już do tej samej grupy Ligi Mistrzów w okresie 2022/2023. Wówczas dwukrotnie lepsi okazali się Rumuni (32:27 i 28:26). Nafciarze chcieli przełamać złą serię, ale jednocześnie zdawali sobie sprawę z trudności zadania.

A choćby jeżeli nie, początek środowego meczu gwałtownie przypomniał Nafciarzom, jak groźna potrafi być drużyna z Bukaresztu. Mocny początek Rumunów zaowocował prowadzeniem 4:2, następnie przewagą 8:5, a w apogeum choćby wynikiem 10:6.

W trakcie otwierającej partii pierwsze skrzypce w drużynie Dinama odgrywali byli zawodnicy… Industrii Kielce, czyli bramkarz Vladimir Cupara (5 interwencji) i rozgrywający Haukur Thrastarson (2 bramki).

Po stronie Orlen Wisły bardzo dobrze spisywał się za to reprezentacyjny duet Michał Daszek i Dawid Dawydzik (obaj do przerwy zdobyli po trzy gole), dzięki czemu wraz z upływem czasu Nafciarze zaczęli gonić wynik. Końcowe minuty pierwszej połowy płocczanie wygrali bilansem 4:1, dzięki czemu po pół godzinie gry zniwelowali straty do minimum (11:12).

Kiedy tuż po powrocie do gry bramkę zdobył Zoltan Szita, Nafciarze dopięli swego, a tablica wyników znów wskazała remis (12:12). Niestety, od tego momentu przyjezdni ponownie włączyli wyższy bieg i zaczęli gwałtownie budować przewagę. Dalej świetnie bronił Cupara, w ataku rozszalał się Stanislav Kasparek. Efekt? Prowadzenie Rumunów 20:16 na kwadrans przed końcem meczu.

Prawdziwą zmorą Wisły były w środę rzuty karne. W całym meczu Nafciarze zmarnowali aż cztery “siódemki”. Między innymi z tego powodu Dinamo Bukareszt dość spokojnie utrzymało wypracowaną zaliczkę do końca spotkania i ostatecznie wygrało wynikiem 28:26, choć aż siedem bramek zdobył najskuteczniejszy w meczu Michał Daszek.

Nafciarze kolejną okazję na zdobycie pierwszych punktów otrzymają już za tydzień, kiedy w czwartek 26 września o godz. 20.45 podejmą przed własną publicznością francuskie PSG.

Idź do oryginalnego materiału