Łemkowyna Ultra Trail – zapowiedź i analiza tras

19 godzin temu
Zdjęcie: Łemkowyna Ultra Trail – zapowiedź i analiza tras


W najbliższy weekend (19-20.10) Beskid Niski zamieni się w krainę biegaczy, a odcinek GSB od Krynicy do Komańczy zostanie przedeptany przez około półtora tysiąca biegaczy, którzy pokonywać bedą trasy o długości od 10 do 150km. W poniższym artykule przeczytacie co jest w tym biegu wyjątkowe oraz zapoznacie się z opisami tras.

Beskid Niski, czyli zapomniane pasmo górskie pomiędzy Bieszczadami a Beskidem Sądeckim.

Zapewne każdy z nas słyszał zdanie ‘rzuć wszystko I jedź w Bieszczady’, dzięki czemu, a także dzięki lokalizacji na mapie, to pasmo górskie wydaje się dzikim I odludnym. Niestety, wraz ze wzrostem ruchu turystycznego ciszy I spokoju możemy w tych górach doświadczyc coraz mniej. Tymczasem tuż obok znajduje się równie urokliwy Beskid Niski. Wszyscy Ci, którzy chcieli rzucać wszystko są w Bieszczadach, a o Beskidzie Niskim nikt do tej pory nie słyszał. Jak sama nazwa wskazuje są to góry niższe, ale bardziej zalesione. Najwyższe szczyty to m.in. Lackowa (997m n.p.m), Cergowa, Kozie Żebro oraz Huzary, a ich wysokości poza Lackową nie przekraczają 900m n.p.m.

Łemkowyna – Łemkowie – skąd się tu wzięli I co się z nimi stało?

Liczne przełęcze, stanowiące niejako bramę karpacką na kierunku północ-południe, w dawnych czasach umożliwiały stosunkowo łatwą drogę do komunikacji. Większe miasta I część wsi były lokowane już za czasów Kazimierza Wielkiego (XIV w.). Jednakże tereny wzdłuż traktów przez cały czas były niezasiedlone, głównie ze względu na gliniastą glebę, która była bardzo trudna w użytku. Dlatego też, w wyniku migracji spodowowanych niepokojami I licznymi wojnami, na terenach tych zaczynają osiedlać się nieliczni Wołosi – pasterski lud wywodzący z się terenów dzisiejszej Bułgarii.

Fot Manuel Uribe

Drugą grupą, która przywędrowała tutaj w ciagu następnych 200 lat są mieszkańcy Rusi Halickiej. Rusinów było więcej aniżeli Wołochów, dlatego też następowała stopniowa rutenizacja Wołochów oraz rozwój następnych wsi w tym regionie. Żyjąc w symbiozie przez stulecia zaczęto mieszkańców Beskidu Niskiego nazywać Łemkami. Po zakończeniu I Wojny Światowej powstała choćby Republika Łemkowska, jednakże rychło została przyłączona do Polski na skutek zbrojnej interwencji. Prawdziwa rewolucja w życiu Łemków nastąpiła w trakcie drugiej wojny światowej. Część ludności, jako ludność ruska została wysiedlona tereny ZSRR już w 1940 roku. Z kolei na terenach okupowanych przez Niemców wiele osób było wywożonych do pracy w Niemczech. Po zakończeniu działań wojennych na tych terenach w 1944 roku masowe przesiedlenia rozpoczęły się na nowo I trwały aż do 1950 roku. Łemków przesiedlano na tereny zachodniej Ukrainy (okolice Lwowa/Buczacza), wschodniej Ukrainy (pomiędzy Mikołajowe/Charkowem), a także na polskie ziemie odzyskane (Dolny Śląsk I Ziemia Lubuska). W ten sposób przestały istnieć liczne wsie, gdyż tylko ich część została zasiedlona na nowo przez Polaków pochodzących z kresów. Właśnie przez takie zapomniane tereny wiodą trasy Łemkowyna Ultra-Trail.

Starty dla prawie każdego dystansu są inne.

Większość biegu zlokalizowana jest na Głównym Szlaku Beskidzkim, zaś najdłuższa trasa to odcinek 150km rozpoczynający się w Krynicy-Zdrój, a kończący się w Komańczy:

  • 150km – Krynica-zdrój – Chyrowa – Iwonicz Zdrój – Puławy – Komańcza
  • 100km – Iwonicz-Zdrój – Jasiel – Puławy – Komańcza
  • 70km – Chyrowa – Iwonicz Zdrój – Puławy – Komańcza
  • 50km – Iwonicz Zdrój – Puławy – Komańcza
  • 30km – Puławy – Komańcza

Zatem opis tras festiwalu to opis najdłuższej z tras. Pozwolę sobie pominąć opis trasy 100km, ze względu na fakt jej nieznajomości – jest to trasa nowa, inaugurowana w roku 2023r I wiedzie przez jeszcze bardziej bezludne okolice, aniżeli pozostałe. Trasa 100km łączy się z pozostałymi trasami dopiero po 70km, dwa kilometry przed punktem w Puławach.

Odcinek 1. Krynica-Zdrój – Chyrowa.

Ten 80-kilometrowy odcinek pokonują jedynie śmiałkowe mierzący się z najdłuższą trasą festiwalu. Bieg rozpoczyna się na krynickim deptaku o godzinie 1:00. Pierwsze kilometry pozwolą na rozgrzewkę, gdyż wiodą asfaltową drogą, by następnie skręcić w las. Odcinek do pierwszego punktu kontrolnego to trzy podejścia o długości około dwóch kilometrów I wiele przyjemnych zbiegów, które powinniśmy pokonywać bez większych trudności.

Punkt kontrolny znajduje się w okolicach Hańczowej po 22 przebiegniętych kilometrach. Zdecydowanie proponuję wtedy zatankować softlaski I bukłaki pod korek, ze względu na fakt, iż następny punkt kontrolny znajduje się po 25 kilometrach! Ten fragment to dwa naprawdę strome podejścia, na Kozie Żebro (2,5km/400m+) oraz na Rotundę (1,5km/280m+), gdzie znajduje się pierwszowojenny cmentarz. Z tego szczytu zbiegamy do miejscowości Zdynia, gdzie następuje około kilometrowy odcinek asfaltem, zakończony bardzo krótką leśną wspinaczką.

Do punktu kontrolnego w Bartnem pozostaje nam wówczas ok 10km I tylko jedna górka (ok. 1,5km) do pokonania. Następne odcinki pomiędzy punktami będą już zdecydowanie krótsze I nie bedą przekraczać ok. 20km. Wyruszając z Bartnego musimy przeprawić się przez błotniste torfowisko (w przypadku suchej edycji możliwe jest pokonanie tego odcinka suchą stopą), następnie wspinamy się na Magurę I po chwili zbiegu na szczyt Świerzowej. Po dwóch kilometrach zbiegu możemy próbować nadgonić czas na dwukilometrowym szutrowym odcinku. Następnie musimy wspiąć się na Kolanin, z którego zbieg jest chyba najbardziej technicznym z odcinków na tej trasie.

Oprócz dość dużej stromizny będziemy mieli do czynienia z licznymi kamieniami oraz korzeniami przeplatającymi wąską ścieżkę. Gdy skończymy ten szalony odcinek pozostanie nam około 2,5km do następnego punktu kontrolnego. Odległość do następnego PK to niespełna 17km, aby dobiec do startu biegu na 70km musimy pokonać dwa podejścia. Następnie trasa będzie meandrować przez całkowicie leśny teren. To jeden z odcinków tej trasy, który ma bardzo biegowy charakter, mimo wąskiej, leśnej ścieżki.

Fot Manuel Uribe

Gdy zauważymy, iż zbieg trwa zdecydowanie dłużej niż pozostałe oznaczać to będzie, iż zbliżamy się do Chyrowej, gdzie opróćz ciepłego posiłku znajdziemy również regularną toaletę. Na ten punkt możemy nadać przepak (40l), w który wypada zapakowac dodatkowe żele, zapasowe buty, świeżą koszulkę I wszystko, co może nam pomóc poczuć się lepiej po półmetku tego ultrawyzwania.

Chyrowa – Iwonicz-Zdrój – Trasa 150/70km

Pierwsze kilometry to klasyczna rozbiegówka względnie płaskim, asfaltowym dobiegiem oraz szeroką, szutrową drogą. Następnie zakręcamy na wschód I podchodzimy wzdłuż pięknej łąki, by zdobyć górę Chyrową. Mijamy pustelnie św. Jana I zbiegamy do dość ruchliwej drogi, którą musimy przekroczyć. Zalecana jest szczególna ostrożność, ze względu na fakt, iż ruch nie jest zatrzymany, a droga jest jedną z tranzytówek I porusza się nią wiele TIRów. Znajdujemy się w Nowej Wsi I rozpoczynamy podejście na Cergową (3km/375+). Po zbiegu rozpocznie się pierwszy z długich asfaltowych odcinków (4km). Nie wiedzie on jednak do samego Iwonicza, gdyż tuż przed wbiegnięciem do miejscowości odbijamy w leśną scieżkę, by po kilometrze osiągnąć punkt kontrolny. W przypadku poprzednich edycji można było również ogrzać się w sali kinowej znajdującej się tuż obok.

Iwonicz-Zdrój – Puławy – Trasa 150/70/50km

Początek Łemko Maratonu to ok. 500m ulicami Iwonicza I zakręt w prawo na wąską drogę prowadzącą pod górę ok. 1km. Następne kilometry zbiegu są dość techniczne, jednak szybsi zawodnicy bedą się tam rozpędzali do naprawdę sporych prędkości. o ile w biegu górskim zbieg trwa długo, najczęściej oznacza to długi podbieg. Ten będzie trwał przez 3,5km, choć nie będzie bardzo stromy (260m+).Całkiem stromy za to będzie następny kilometrowy odcinek zbiegu, który może nas rozpędzić na tyle, aby poradzić sobie z długim (6km) asfaltowym odcinkiem. Dla uczestników dłuższych dystansów (zwłaszcza dla 150km, gdzie większość zawodników będzie pokonywać ten odcinek świeżo po zmroku) to może być poważna walka mentalna (również ze względu na fakt, iż są to odcinki gdzie droga raczej nie jest kręta I ciekawa). Nagrodą za pokonanie tych kilometrów może być zupa dyniowa (mam nadzieję, iż nikt tej tradycji nie pozwolił zmienić) na punkcie kontrolnym w Puławach.

Puławy – Komańcza – Trasa 150/100/70/50/30

Tutaj rozpoczyna się bieg Łemko trail na dystansie 28km. Klasyczna asfaltowa rozbiegówka ma kilkaset metrów długości I potem przechodzi w długi (3,5km) podbieg gruntową, szutrową drogą wzdłuż pastwisk. Kiedy osiągniemy linię lasu oznaczać będzie to, iż minęliśmy jego połowę. Kolejno czeka nast prawie 9 leśnych, względnie płaskich kilometrów z podejściami na niewielkie górki jak np. Tokarnia. Po jej minięciu pozostaje stromy I szalony zbieg do Przybyszowa, gdzie uzupełnimy flaski I odżywimy się, jednocześnie rozpoczynając ostatni fragment biegu. Niezależnie od pogody obfituje on w błotniste odcinki, kałuże stojące na szlaku I głębokie koleiny pozostawione jako efekt zeszłorocznych zrębek. Do mety pozostaje ok. 13 km I tylko 250m podejść w górę, z czego zdecydowana większość na pierwszych dwóch kilometrach. Wychodząc z lasu musimy zdobyć Wałachowski Wierch. Potem już tylko w dół I płasko, 4 kilometry leśnego zbiegu, 1500 metrów chodnikiem wzdłuż ulicy I wbiegamy na metę w anturażu krowich dzwonków – medali!

Fot. Ultralovers

Błotowyna – raczej nie w tym roku, czyli co nas może zaskoczyć?

Ziemie, które były ciężkie w uprawie to największy powód dla słabego osadnictwa w tych rejonach. W przypadku jesiennej aury Łemkowyna zamienia się bardziej w ‘Błotowynę’. Wówczas GSB, bardzo gliniasty, oprócz tego, iż jest mokry, jest również bardzo śliski! Prognozy pogody w tym roku wydają się być bardzo optymistyczne, a szanse, iż błota będzie niewiele, są naprawdę spore. Jedynym meteorologicznym aspektem, który może wpływać negatywnie, jest wiatr. Wydaje się nie być dość silny, natomiast górskie łąki, niezależnie od prognoz pogody, mogą być na dość wietrzne. W przypadku trasy Łemko trail/ Łemko maratonu większość trasy będziemy pokonywac pod wiatr. Z kolei trudnością, z którą muszą zmierzyć się łemkowscy ultrasi, są dwie noce w biegu. O ile w przypadku pierwszej możemy mówić o świeżości I dużym nagromadzeniu biegaczy, o tyle w przypadku drugiej będziemy już raczej skazani na swoje własne towarzystwo I beskidzką księżycową noc.

Beskid Niski, ale I tak górski

Na zakończenie pamiętajmy, iż Beskid Niski pomimo bycia nie najwyższym pasmem górskim, przez cały czas jest pasmem górskim. Nie rozpoczynajmy zbyt szybko, korzystajmy z punktów kontrolnych do oporu. Polecam też w czasie potencjalnego kryzysu spokój, opanowanie, czerpanie energii z dziczy i pięknych krajobrazów, ale również wspomnienie kontestku biegu. To wszystko jest czymś wyróżniającym ten festiwal biegowy od innych I wykorzystajmy to jak najlepiej.

Idź do oryginalnego materiału