Legia zatrudnia trenera wolniej niż PZPN selekcjonera

6 godzin temu

Legia Warszawa wciąż nie ma trenera, to znaczy szkoleniowca udaje Inaki Astiz, natomiast ani nie ma na to ochoty, ani mu to nie idzie, zespół jak wyglądał fatalnie, tak wygląda dalej. Wszystko to trwa tak długo, iż aż przypominają się sagi z wyborem nowego selekcjonera reprezentacji Polski. Tylko pytanie – kto w tym wyścigu jest wolniejszy?

Spójrzmy na wybory obecnego prezesa polskiego związku, Cezarego Kuleszy:

  • Od odejścia Sousy do ogłoszenia Michniewicza minęły 33 dni.
  • Od końca kontraktu Michniewicza do ogłoszenia Santosa minęły 24 dni.
  • Od zwolnienia Santosa do przyjścia Probierza minął ledwie tydzień.
  • Od dymisji Probierza do ogłoszenia Urbana minęły natomiast 34 dni.

Legia nie ma z kolei trenera już 25 dni, a licznik bije i najwyraźniej gwałtownie się nie zatrzyma. Tak czy siak PZPN już dwukrotnie był od Legii szybszy, w tym raz w bardzo kryzysowej sytuacji, kiedy trzeba było ratować eliminacje do mistrzostw Europy – jakkolwiek negatywnie oceniać kadencję Probierza, to jednak akurat ten temat dowiózł i reprezentacja Polski na Euro się wybrała. Zespół z Łazienkowskiej też jest w kryzysie i musi ratować Ekstraklasę oraz awans w Lidze Konferencji, niemniej podobnego pośpiechu nie ma – tam uwinęli się w tydzień, tutaj zbliżamy się do miesiąca.

Pozostałe terminy są w gruncie rzeczy bardzo podobne, więc nie będzie wielkim nadużyciem stwierdzenie, iż Legia wybiera szkoleniowca w tempie reprezentacyjnym. A jest to dość dziwne, bo Legia jest klubem, nie reprezentacją.

A różnica to, przyznajmy, zasadnicza. Kulesza nie musiał się jakoś bardzo spieszyć, bo kiedy on wybierał, kadra nic nie grała i meczów nie musiał prowadzić na przykład Sebastian Mila. Legia spieszyć się musi, ponieważ mecze lecą jej regularnie. Tymczasem jeżeli chodzi o prędkość obu podmiotów – nie ma wielkiej różnicy (poza Probierzem). Ot, miesiąc z paroma dniami w jedną albo drugą.

Ponadto to przecież druga wręcz identyczna sytuacja w tym klubie z tym samym trenerem. To jest wręcz nieprawdopodobne, ale dokładnie 25 listopada 2021 roku (a spójrzcie na dzisiejszą datę) Dariusz Mioduski przekazał:

– Tak. Mogę potwierdzić, iż chcemy się porozumieć ze szkoleniowcem i jego sztabem. jeżeli nie będzie możliwe zatrudnienie go zimą, to jesteśmy gotowi poczekać do końca sezonu. Uważam, iż Marek Papszun przy odpowiednich warunkach do pracy, które w Legii są, jest w tej chwili najlepszym kandydatem by rozwinąć nasz zespół w najbliższych latach. Mam przekonanie, iż charyzma, wiedza, doświadczenie trenera Papszuna bardzo pozytywnie połączy się z filozofią klubu.

Oczywiście go wówczas nie zatrudnił i w grudniu zespół przejął Vuković. Można więc powiedzieć, iż Mioduski od czterech lat zatrudnia Papszuna. To tempo niespotykanie nigdzie indziej, absolutny lider w rywalizacji z PZPN-em, który mógłby jedynie odpowiedzieć „rozmowami” z Avramem Grantem, ale to on przez lata chce być selekcjonerem, a nie, iż związek chciałby go nim zrobić.

Cóż, szczęśliwi czasu nie liczą, ale czy Legia – a przede wszystkim jej kibice – są szczęśliwi? Niespecjalnie.

CZYTAJ WIĘCEJ NA WESZŁO O LEGII:

  • Legia chce Papszuna… za darmo? Kolejne szczegóły negocjacji
  • Piłkarz w gorzkich słowach o Legii. „Końca nie widać”
  • Kowal o Legii: Piątkowski by psa nie wyprowadził na spacer
  • Hit – Iordanescu był w szoku, iż trzeba analizować rywali

Fot. Newspix.pl

Idź do oryginalnego materiału