Legia zabawiła się w Lidze Mistrzów! Szef klubu aż łapał się za głowę

2 godzin temu
Słodko-gorzki wieczór Legii Warszawa i Śląska Wrocław w koszykarskich europejskich pucharach. Obie drużyny grały swoje mecze w Grecji, ale o ile pierwsi nad rywalem długo dominowali i wygrali w Patras, tak drudzy dali się zdominować i przegrali w Salonikach. Z nowym zespołem Igora Milicicia.
W środowy wieczór koszykarscy kibice mieli wybór – o godz. 19 włączyć mecz mistrza Polski Legii Warszawa w Lidze Mistrzów (na wyjeździe z greckim Promitheasem Patras) lub Śląska Wrocław w Eurocup (także na wyjeździe i także z greckim Arisem Saloniki). Magnesem do obejrzenia tego drugiego spotkania był selekcjoner reprezentacji Polski Igor Milicić, który niedawno objął zespół z Salonik. Większe emocje przeżywali jednak ci, którzy wybrali mecz Legii.

REKLAMA







Zobacz wideo Terroryści Łukaszenki



Podglądanie obu meczów w pierwszej kwarcie gwałtownie ustawiło fanów polskiego basketu na dwóch krańcach skali emocji. Legia spotkanie z dziewiątym w tej chwili zespołem ligi greckiej zaczęła znakomicie, wysoko prowadziła od początku po celnych trójkach Andrzeja Pluty, pod koniec pierwszej kwarty było choćby 27:11 dla warszawian. Śląsk w tym samym czasie na tle jedenastego w greckiej lidze Arisu prezentował się fatalnie – wrocławianie zaczęli od 1/16 w rzutach z gry, przegrywali 0:10, a potem 4:21. Jedyny pozytywny polski akcent? Zadowolony wspomniany Milicić, który jak zwykle był aktywny, dyrygował zespołem zza linii bocznej, dodawał drużynie energii.
Milicić, który we wrześniu poprowadził Polskę do świetnego szóstego miejsca na EuroBaskecie, bez pracy w klubie pozostawał niemal przez rok - od połowy listopada 2024 roku, kiedy zwolniono go z włoskiego Napoli. Aris objął kilka dni temu, 26 października - zastąpił Serba Bogdana Karaicicia, podpisał kontrakt do końca sezonu z opcją na kolejne rozgrywki. I choć pierwsze dwa mecze w roli trenera Arisu przegrał, to w trzecim był górą – jego zespół dominował przez większość meczu i choć Śląsk czwartą kwartę zaczął od zrywu 9:0, a w ostatniej minucie zbliżył się na pięć punktów, to ostatecznie Aris zwyciężył 85:78.


Legia momentami bawiła się koszykówką
Legia, dla odmiany, od początku grała znakomicie. Mistrzem Polski świetnie kierował Pluta – po jego trójce, a potem asyście w połowie drugiej kwarty warszawianie prowadzili choćby 44:25, a oglądający spotkanie zza ławki Jarosław Jankowski, szef rady nadzorczej klubu, z niedowierzaniem łapał się za głowę. I nic dziwnego, Legia grała naprawdę dobrze - chwilę później miała już choćby 23 punkty przewagi, wygrywała 51:28.
Po 20 minutach legioniści mieli o 20 punktów więcej, a Pluta miał na koncie 14 punktów i cztery asysty. Warszawianie trafili siedem z 14 rzutów za trzy i byli w świetnej sytuacji wyjściowej do tego, by odnieść drugie zwycięstwo w tym sezonie Ligi Mistrzów. Pozostało tylko utrzymać koncentrację i być przygotowanym na zmiany w taktyce i potencjalny zryw gospodarzy.



Ale początek drugiej połowy nic takiego nie przyniósł. Wręcz przeciwnie, to Legia powiększyła przewagę i komentatorzy w TVP Sport mogli jeden po drugim powtarzać, iż warszawianie bawią się koszykówką. Ale do czasu, bo kilka minut później Marek Rudziński musiał jednak przyznać do mikrofonu: - Coś złego dzieje się z drużyną warszawską.
I rzeczywiście, Pluta zaczął grać frywolnie i niedokładnie, gospodarze byli coraz bardziej zdeterminowani i Promitheas zaczął odrabiać straty. Gospodarze mieli zryw 9:0, bo legioniści przez pięć minut nie potrafili zdobyć punktu. Warszawianie w końcu się jednak otrząsnęli - dwa wolne wykorzystał Jayvon Graves, trójkę trafił Michał Kolenda i sytuacja została opanowana. Także dzięki walecznemu i skutecznemu pod koszami Shane'owi Hunterowi.
Legia awansowała na drugie miejsce
Czwarta kwarta toczyła się już pod kontrolą Legii. - Warszawianie zupełnie uciszyli publiczność, czuję się trochę jak w greckim teatrze - mówił komentujący mecz Radosław Spiak. Legioniści pilnowali wyniku, pilnowali rozmiarów przewagi, ostatecznie wygrali w Patras 85:72. Najwięcej punktów dla mistrzów Polski zdobył Pluta - 17, do których dołożył sześć asyst. Dobrze spisali się także Race Thompson, zdobywca 15 punktów, oraz Hunter, który do 14 punktów dodał dziewięć zbiórek.
Legia, która rozgrywki Ligi Mistrzów zaczęła od dwóch niewysokich porażek, teraz dość pewnie wygrała dwa mecze z rzędu i awansowała na drugie miejsce w tabeli grupy A. Z bilansem 3-1 prowadzi w niej Rytas Wilno, Legia ma taki sam bilans jak Promitheas, czyli 2-2. Warszawianie mają jednak lepszy bilans bezpośrednich spotkań, bo w Warszawie przegrali z Grekami tylko czterema punktami. Stawkę czterech drużyn zamykają Academics Heidelberg, który mają bilans 1-3 - bezpośredni awans do 1/8 finału uzyska zwycięzca grupy, drużyny z drugiego i trzeciego miejsca zagrają o tę fazę w tzw. play-in.



Śląsk? Po sześciu meczach Eurocup wrocławianie mają bilans 2-4 i zajmują przedostatnie, dziewiąte miejsce w grupie A. Do drugiej fazy awansuje sześć najlepszych drużyn.
Idź do oryginalnego materiału