Do listy sukcesów Wielickiego można również zaliczyć skompletowanie Korony Himalajów oraz Karakorum czy pierwsze zimowe wejścia na Kanczendzonga oraz Lhotse. Jako emerytowany himalaista kierował słynnymi wyprawami (pierwsze zimowe wejście na K2 albo Broad Peak), a także napisał wiele książek. W 2019 roku otrzymał nagrodę "Złoty Czekan" za całokształt osiągnięć górskich.
REKLAMA
Zobacz wideo Adam Nawałka w Wieczystej Kraków? Kosecki: Są ambicje, ale nie wiem co na to trener
Wielicki wypowiedział się na temat Kukuczki. Tak wyglądała ich relacja
W listopadzie Wielicki był gościem podcastu Cypriana Majchera. Wrócił w nim do czasów, gdy razem z przyjaciółmi zdobywał największe szczyty świata. W pewnym momencie wypowiedział się na temat Jerzego Kukuczki. Człowieka uznawanego za jednego z najlepszego himalaistów w historii, który odszedł z tego świata w październiku 1989 roku.
- Relacja wyglądała bardzo dobrze. Ona nie była aż tak mocna, bo ja do klubu katowickiego [Katowicki Klub Wysokogórski - przyp. red] dołączyłem dopiero w 1980 roku. Do tamtego momentu cały czas byłem we wrocławskim klubie, mimo tego, iż na Śląsku przebywałem od ośmiu lat. A Jurek już tam miał swoich kolegów, przyjaciół, z którymi się wspinał. Więc ja wtedy znajdowałem się z boku - stwierdził Wielicki.
- Do tego w pewnym momencie zauważyłem, iż media zaczęły tworzyć rywalizację między (Reinholdem) Messnerem a Kukuczką. No i w klubie wtedy mówiło się, jak tu pomóc Kukuczce, żeby wygrał z tym Messnerem. Z tego powodu działania klubu były bardziej skierowana na Jurka. I słusznie, wszyscy mu pomagali. A ja byłem w takiej drugiej grupie. Chcieliśmy też coś robić. Niekoniecznie z Jurkiem, choć byliśmy razem na kilku wyprawach - kontynuował Wielicki.
ZOBACZ TEŻ: Zwrot ws. tragicznej śmierci 31-letniej mistrzyni olimpijskiej. Zostawiła list
Na koniec wypowiedzi Wielicki podkreślił, iż nie czuł do Kukuczki żadnych negatywnych emocji, takich jak zazdrość. - Nie było między nami żadnej animozji. Tylko po prostu on już szedł tą drogą rywalizacji. Nie interesowało go, kto z nim pojedzie. Wziął Artura Hajzera, młodego chłopaka, i z nim się wspinał. A my cały czas byliśmy skoncentrowani na południowej lotce. Jurek wtedy myślał, jak zakończyć Koronę Himalajów. Natomiast żadnej animozji nie było. My byliśmy jednak bardzo hermetycznym środowiskiem. Spotykaliśmy się całymi rodzinami, z dziećmi, spędzaliśmy razem czas. Klub był taką oazą. Najpierw zostawaliśmy przyjaciółmi, a potem jeździliśmy w góry - podsumowała legenda polskiego himalaizmu.

9 godzin temu













