Legenda polskiej siatkówki apeluje do Grbicia. "To zawsze się źle kończy"

2 dni temu
Zdjęcie: Screen Polsat


- Mam nadzieję, iż to jest taki trener, który nie zabierze nikogo, kto nie będzie zdrowy i w formie - mówi Ryszard Bosek o Nikoli Grbiciu. Mistrz olimpijski i mistrz świata ma istotny apel do selekcjonera reprezentacji Polski siatkarzy.
W niedzielę w Łodzi reprezentacja Polski siatkarzy pokonała Słowenię 3:0 w meczu o brązowy medal Ligi Narodów. Teraz zawodnicy czekają na dzień, w którym trener Nikola Grbić ogłosi skład na igrzyska olimpijskie Paryż 2024.
REKLAMA


Zobacz wideo Wilfredo Leon zawodnikiem BOGDANKI LUK Lublin! "Trzeba działać"


Na igrzyskach zagra tylko 12-osobowa kadra, a do Paryża poleci też dodatkowy zawodnik rezerwowy. W reprezentacji Polski jest ogromna rywalizacja o miejsca w składzie. Na decyzje Grbicia kilku siatkarzy czeka w wielkim napięciu. Teoretycznie trener ma czas na podanie nazwisk olimpijczyków do 8 lipca. Ale wszyscy wierzymy, iż nie będzie potrzebował aż tyle czasu.


Łukasz Jachimiak: Łukasz Kaczmarek czy Bartłomiej Bołądź?
Ryszard Bosek: Zgadzam się, iż to chyba najtrudniejsze pytanie, jakie zadaje sobie Nikola Grbić przed ogłoszeniem składu na igrzyska. Ale to on ma dać odpowiedź, ja nie chcę podpowiadać.
Dlaczego pan nie chce?
- Bo nie jestem od tego. Ja jestem tylko obserwatorem.
A ja jestem ciekaw obserwacji kogoś, kto był mistrzem olimpijskim i mistrzem świata oraz trenerem reprezentacji Polski, a kto teraz jest bacznym obserwatorem.
- W takim razie niczego Grbiciowi nie doradzam, ale powiem tak: Bołądź gra jak nakręcony. Ale kiedy mu idzie. A gdy pojawiają się problemy, to widać, iż brakuje mu doświadczenia. Kaczmarek doświadczenia ma o wiele więcej, uważam go też za siatkarza lepszego technicznie, bardziej wszechstronnego i uniwersalnego. Tylko nie wiem, czy on zdąży dojść do formy. Kiedy jest w formie, to na pewno wnosi do gry więcej niż Bołądź. Ale no właśnie - kiedy jest w formie.


Oglądał pan wszystkie mecze Kaczmarka w tym sezonie reprezentacyjnym?
- Tak.
Widzi pan różnicę w Kaczmarku aktualnym, z półfinału z Francją czy z meczu o brąz ze Słowenią, a w Kaczmarku sprzed trzech tygodni, gdy w fazie zasadniczej grał z Japonią czy z Brazylią?
- Tak, poszedł do przodu. Oczywiście jeszcze bardzo daleko mu do takiej formy, w jakiej był w zeszłym roku. Wtedy był w szczytowej dyspozycji. Teraz do igrzysk ma jeszcze prawie cztery tygodnie, a dla takiego doświadczonego zawodnika to jest dużo. Tylko pytanie, czy trener widzi taką poprawę, żeby spokojnie postawić na Kaczmarka i czekać. Podejrzewam, iż do Kaczmarka będzie miał większe zaufanie.
Na pewno ogromne zaufanie ma do Aleksandra Śliwki. I trudno podważać klasę oraz przydatność tego siatkarza, natomiast trochę niepokoi, iż mieliśmy trzy poważne mecze w finałach VNL w Łodzi, a Śliwki praktycznie wcale nie zobaczyliśmy.
- Tak, to jest chyba jeszcze większa niewiadoma niż Kaczmarek. Nie wiadomo co mu jest, miejmy nadzieję, iż nie jest to jakaś ukrywana kontuzja. Śliwka to przywódca grupy, ale tuż przed ogłoszeniem składu na igrzyska my tak naprawdę nie mamy żadnych wiadomości, kim on jest teraz siatkarsko w tej grupie.
Te głosy są w mniejszości, ale są - iż Śliwka czy Kaczmarek mimo swoich wielkich możliwości nie powinni jechać na igrzyska, jeżeli nie ma gwarancji, iż na nich te swoje możliwości będą mogli pokazać. Część kibiców powtarza, iż błędem było to, iż Vital Heynen zabrał na igrzyska w Tokio Michała Kubiaka mającego problemy ze zdrowiem. Pan widzi w Grbiciu generała, który jest mocno przywiązany do swoich żołnierzy czy raczej trenera, który nie zabierze na igrzyska kogoś, kto nie będzie gotowy do gry na najwyższym poziomie?
- Ja mam nadzieję, iż to taki trener, który nie zabierze nikogo, kto nie będzie zdrowy i w formie. Igrzyska to tak trudny turniej, iż musimy mieć do dyspozycji aktualnie najlepszych. Oczywiście jakiś zawodnik formę może poprawić choćby jeszcze w trakcie igrzysk - trener musi widzieć czy ktoś idzie w górę i ocenić, o ile jeszcze się ten ktoś może poprawić. Natomiast jeżeli ktoś ma problem zdrowotny, to kto by to nie był, trzeba wobec niego podjąć trudną decyzję i go nie zabierać. Kontuzjowany zawodnik w walce o najwyższe cele to nie tylko Kubiak na poprzednich igrzyskach - to się zawsze źle kończy, przykładów było już wiele. Tu trzeba doświadczenia i rozsądku.


Wróćmy do Grbicia i jego dylematów. Jak pan przyjmuje jego wypowiedź, iż teraz obejrzy wszystkie mecze Polski w Lidze Narodów, jeszcze raz wszystko przeanalizuje i skład poda może dopiero za tydzień?
- Trener powinien jak najszybciej podać skład, który pojedzie do Paryża, bo po zawodnikach widać, iż ich to czekanie spala. Rozumiem, iż on ma trudne zadanie, ale między zawodnikami jest ogromna rywalizacja i im nie służy czekanie w takim napięciu. Jak o tym myślę, to aż mi się przypomina kadra Włoch z lat 90. To była znakomita drużyna, która wygrywała wszystko i w której była niesamowita rywalizacja o miejsca w składzie na igrzyska w 1996 roku. Tam Italia zdobyła medal, ale srebro po przegranym finale z Holandią nie było dla nich sukcesem. Naprawdę mam nadzieję, iż Grbić się pospieszy, tu nie ma co zwlekać.


Wróćmy do nazwisk: zaryzykuję, iż rezerwowym na igrzyska będzie Bartosz Bednorz. I już mi go szkoda - zasługuje na grę o marzenia, a ten dodatkowy, 13. gracz. na igrzyskach będzie jak piąte koło o wozu.
- Czy ja wiem...
Nie wiadomo czy będzie mógł zamieszkać z resztą drużyny w wiosce olimpijskiej, a trener będzie mógł to wystawić do gry tylko wtedy, gdy ktoś z 12-osobowego składu nabawi się kontuzji wykluczającej z gry już do końca igrzysk. Trudno być rezerwowym, który może na treningach bardzo pomagać, a szansy gry nie dostać i w efekcie wrócić bez medalu, który zdobędą koledzy.
- Wszystko prawda, ale chyba i tak lepiej być takim rezerwowym niż nie pojechać w ogóle. Najgorzej to będzie, jeżeli drużyna nie zdobędzie medalu. My mamy tak wielu świetnych siatkarzy, iż jeżeli znów kadra nie stanie na olimpijskim podium, to zdecydowanie za najważniejsze uznane zostaną personalne decyzje trenera. Inaczej nie może być, skoro my mamy do grania na najwyższym poziomie 14-17 ludzi, a taka Słowenia, z którą dopiero co walczyliśmy o medal Ligi Narodów, ma tylko siedmiu siatkarzy na światowym poziomie i musi nimi grać bez przerwy. Trener Grbić odpowiada za to czy grał będzie Bednorz, czy Śliwka, czy Leon. Wszyscy na świecie wiedzą, iż każdy z nich jest świetny i iż to trener musi wybrać najlepiej dla drużyny. Z drugiej strony pamiętajmy, iż przy tak wyrównanym poziomie Grbić ma bardzo trudne zadanie.
A ma pan wrażenie, iż ma też w tym roku znacznie więcej problemów? W ubiegłym jak przez kontuzje wypadli Bartosz Kurek i Mateusz Bieniek, to świetnie w ich miejsca weszli Kaczmarek i Norbert Huber. Wtedy też tacy gracze jak Kamil Semeniuk czy Wilfredo Leon mieli sporo czasu, żeby się odbudować po słabszym sezonie w klubie, a teraz czas strasznie pędzi, bo główna impreza jest szybko.
- Tak, teraz Kaczmarek czy Śliwka mają bardzo mało czasu, a trener generalnie ma taki problem, iż pewnie miał już ułożoną szóstkę do grania na igrzyska po ubiegłorocznych sukcesach, a teraz mu się to rozpadło. Ale spokojnie: jedni mają problemy, a inni rosną. Taki Fornal właśnie pokazał, ile może dać. A Leon właśnie zaczyna grać w każdym elemencie, już choćby zaczyna serwować po swojemu. Oczywiście to normalne, iż widzimy niedociągnięcia. Na przykład Janusz musi lepiej rozgrywać, a wszyscy muszą złapać świeżość, bo na razie są ociężali. Ale pamiętajmy, iż źle by było, gdyby oni wszyscy już teraz byli w topowej formie - trudno byłoby to utrzymać przez jeszcze półtora miesiąca, czyli do medalowych meczów na igrzyskach. Grbić ma doświadczenie i wierzę, iż wszystko dobrze poprowadzi.


A czy kłopotem jest forma polskich libero? Jakub Popiwczak zbierał zasłużone pochwały za niedawne mecze, ale w półfinale z Francją zagrał tak słabo, iż zdaniem wielu obserwatorów tym jednym występem przekreślił swoje szanse w rywalizacji z Pawłem Zatorskim. Ale i ten na tle Francuza Jenii Grebennikova prezentował się mizernie.
- Jak ktoś oglądał ten mecz, to widział różnicę - jasne. Ale trzeba pamiętać, iż Francuz jest fenomenem i do niego naszych zawodników nie można przymierzać. Zatorski i Popiwczak są naprawdę solidnymi graczami. Zatorski wypadł średnio i w meczu ze Słowenią o brąz, ale spokojnie, on swój poziom trzyma. Naprawdę nie oceniajmy porównując do Grebennikova, bo taki urodził się tylko jeden. Jak weźmiemy innych libero ze światowej czołówki, to nasi są na podobnym poziomie.
Montreal 1976 złoto, Paryż 2024 jakikolwiek medal po aż 48 latach czekania - brałby pan to w ciemno jako kibic?
- Nie. Bardzo wierzę w nasz zespół. Jest bardzo silny, chłopaki są faworytami i o tym wiedzą. Potrafią sobie z tym poradzić. Tacy Włosi czy Francuzi na pewno są w stanie nas pokonać, ale my jesteśmy lepsi. jeżeli nie wygramy złota na tych igrzyskach, to na których? Skończy się wojna, do gry wrócą Rosjanie - to raz. Dwa - Amerykanie zmienią trochę skład, dojrzeją jako zespół i na następnych igrzyskach będą silniejsi. Myślę, iż mamy tak mocną reprezentację, będącą w swoim najlepszym momencie, iż ona może to wygrać. Bardzo życzę młodszym kolegom złota. Ja i koledzy ze złotej ekipy sprzed lat jesteśmy już starzy i jeszcze chcielibyśmy zobaczyć, jak Polska znów wygrywa igrzyska. Ale jak nie złoto, to niech zdobędą obojętnie jaki medal.
Idź do oryginalnego materiału