W siódmej minucie meczu Realu Valladolid z FC Barceloną doszło do starcia między Mamadou Syllą a Ronaldem Araujo. Według większości portali odnotowujących statystyki i ważne wydarzenia z meczu obaj zawodnicy zostali upomniani żółtymi kartkami. W drugiej połowie doszło więc do przedziwnej sytuacji po decyzji arbitra.
REKLAMA
Zobacz wideo Ziółkowski przeprasza kibiców Pogoni Szczecin! "Czasem się nie kontrolujesz"
Ronald Araujo dostał dwie żółte kartki i...grał dalej. Konsternacja podczas meczu FC Barcelony
W 83. minucie spotkania Araujo zatrzymał atak rywali i...zobaczył żółtą kartkę. Zdawało się, iż to już drugie upomnienie Urugwajczyka i za chwilę konsekwencją będzie czerwona kartka, a Barcelona zakończy spotkanie w dziesiątkę. Obrońca został jednak na murawie, co wywołało niemałą konsternację. W polskiej telewizji dziwili się temu Mateusz Święcicki i Sebastian Chabiniak.
Drugi z komentatorów po chwili sprawdził na hiszpańskich portalach, iż faktycznie Araujo nie otrzymał upomnienia w pierwszej połowie, a realizatorzy transmisji telewizyjnej po prostu się pomylili. Podobnie jak osoby odnotowujące statystyki na popularnych portalach. Sprawa wzbudziła sporo kontrowersji również w mediach społecznościowych, bo choćby sama FC Barcelona napisała w serwisie X, iż Urugwajczyk został napomniany przez sędziego.
Podczas hiszpańskojęzycznej transmisji wyjaśnił ją komentator Rafa Escrig z "DAZN". Ujawnił on widzom, iż potwierdzenie żółtej kartki dla Araujo z ósmej minuty było jedynie "błędem produkcyjnym". Kartkę otrzymał tylko otrzymał Mamadou Sylla.
Portal eldesmarque.com wskazuje, iż w protokole meczowym zapisana jest tylko żółta kartka dla Araujo z 83. minuty spotkania i sędziowie nie popełnili błędu, zostawiając go na boisku. Sprawę nazwano "surrealistyczną anegdotą", ale z poziomem hiszpańskiego sędziowania nie ma żartów i taki błąd raczej nie zdziwiłby nikogo.