Kubica powiedział, jak było naprawdę. "Nie mogłem zawiązać butów"

3 tygodni temu
Historia Roberta Kubicy, choć niesamowita, już zawsze będzie naznaczona pytaniem "co by było gdyby?". Co by było gdyby nie niesławny wypadek w Ronde di Andorra w 2011 roku, który zakończył jego marzenia o mistrzostwie świata Formuły 1? Czy ów mistrzem faktycznie by został? Polak wziął udział w wywiadzie z Dorotą Wellman w programie "Dzień Dobry TVN", w którym ujawnił, jak przeżywał to, co się wówczas stało świeżo po wypadku, co najbardziej mu pomogło i jaka płynie z tego nauka.
Robert Kubica w ostatnich tygodniach znów znalazł się na ustach całego motoryzacyjnego świata. Polak wraz z Philem Hansonem i Yifei Ye wygrali w aucie zespołu AF Corse wyścig 24h Le Mans, samochodowy odpowiednik tenisowego Wielkiego Szlema. Nasz rodak został drugim w historii człowiekiem (po Fernando Alonso), który w swojej karierze wygrał zarówno wyścig Formuły 1, jak i właśnie Le Mans. Dopisał tym samym kolejny niesamowity, i tym razem piękny, rozdział do swojej pełnej wzlotów oraz upadków historii.


REKLAMA


Zobacz wideo Maria Andrejczyk: Sport jest kojarzony z rozrywką męską, brutalnością


Moment, w którym wszystko stanęło na głowie. "Sporo błądziłem"
Oczywiście w przypadku Kubicy już zawsze będziemy wracać do niesławnego wypadku z Ronde di Andorra 2011, gdy Polak, startując w rajdach, z dużym impetem wbił się w barierkę, która przebiła jego auto i cudem go nie zabiła. Zmasakrowała mu jednak prawą rękę, co kosztowało naszego reprezentanta marzenia związane z Formułą 1. Wrócił do niej co prawda w 2019 roku, ale Williams dał mu wówczas wyrób bolidopodobny, niezdolny do walki o cokolwiek innego niż dojechanie do mety. A jak mentalnie ze wszystkim, co było po wypadku, poradził sobie sam Kubica? Polak zabrał głos w rozmowie z Dorotą Wellman w "Dzień Dobry TVN". Okres tuż po wypadku określił zdecydowanie jako najgorszy w życiu.


- jeżeli chodzi o osoby bliskie mnie, to miałem osobę, która mi pomogła. Ale nie jeżeli chodzi o tę pracę mentalną. Największą bitwą, mogę to tak określić, bo to był najgorszy okres w moim życiu, było to, iż budziłem się i moja głowa nie akceptowała mojego ciała. Sporo wtedy pracowałem nad samym sobą, sporo błądziłem. Przede wszystkim musiałem zaakceptować coś, czego nie umiałem wcześniej. Że muszę zrobić pewną rzecz, ale nie tak samo, jak wcześniej, bo teraz już nie potrafiłem. Choćby zawiązanie rano butów, prosta czynność, ale ja tego nie mogłem zrobić. Początkowo ułatwiałem sobie życie, nie zawiązując butów. Z czasem próbowałem to robić, ale tylko, gdy czułem się pewnie - opowiedział zwycięzca 24h Le Mans.
Oto co najbardziej pomogło Kubicy
- Przez dłuższy okres powypadkowy nie wiedziałem, co się wydarzy. Nie myślałem wówczas o wyścigach, tylko o samym sobie. Fakt był taki, iż chciałem jak najszybciej wrócić do auta, ale niekoniecznie po to, by startować, tylko by lepiej się poczuć, bo kierowcą byłem zawsze. Zawsze mówię, iż od młodego kręciłem kółkiem i przez cały czas kręcę tym kółkiem i tak naprawdę w aucie się czuję najlepiej. Moim najlepszym lekarstwem w tym okresie powypadkowym, był właśnie powrót za kierownicę - powiedział Kubica.
- Mój charakter, niełatwy, też mi w tym wszystkim pomógł i jestem z tego dumny. Nie jestem człowiekiem, który musi się podobać wszystkim. Fajnie jest, jak masz kibiców, którzy cię doceniają, ale jak ktoś mnie nie lubi, ja przez cały czas żyję swoim życiem. Ja wiem, iż to może dziwnie zabrzmieć, ale pamiętam pierwsze takie hasła, gdy wchodziłem do Formuły 1, iż jeżdżę dla kibiców. Nie, przede wszystkim jeżdżę dla siebie. Dziękuję kibicom, iż są, ale gdyby ich nie było, przez cały czas bym jeździł. Jeżdżę dla spełnienia swoich marzeń - ocenił Polak.


Niemożliwe? Kubica nie zna tego słowa
Jedyny polski kierowca w historii F1 podkreślił także, iż z całej jego historii płynie ważna nauka. - Po wypadku były różne etapy, ale jeżeli już mówimy o powrocie do startów i o tym co było niemożliwe, a stało się możliwe, to pokazuje, iż bardzo często to my ludzie, nasze głowy, nasze umysły myślą, iż jest niemożliwe, a tak naprawdę granice są dużo dalej. Często ktoś mówi, iż jakaś rzecz jest niemożliwa, a tak naprawdę nie spróbował jej zrobić. Należy wierzyć, pracować - podkreślił Kubica.
Idź do oryginalnego materiału