Robert Kubica podczas dorocznej imprezy Ferrari mówił o swoich związkach z Włochami oraz walce o mistrzostwo świata WEC.
W minionym tygodniu wszyscy kierowcy Ferrari w WEC pojawili się na imprezie Finali Mondiali na torze Mugello. To swoiste podsumowanie sezonu Ferrari, połączone z wyścigami i uroczystą galą.
Na tym wydarzeniu nie mogło oczywiście zabraknąć zwycięzców 24h Le Mans, kierowców AF Corse #83 – Roberta Kubicy, Yifeia Ye i Phila Hansona.
Prowadzący spotkanie podkreślali, iż Robert cieszy się ogromnym szacunkiem we Włoszech, który jeszcze wzrósł po wygraniu 24h Le Mans w barwach Ferrari.
“Uznanie włoskich fanów bierze się stąd, iż dorastałem tu, ścigałem się gokartami i wiele osób choćby nie wiedziało, iż jestem Polakiem. Miałem szczęście dorastać we Włoszech jako kierowca, ale również jako młody chłopak ponieważ opuściłem dom. Tutejsi ludzie dali mi bardzo wiele – zarówno w aspekcie osobistym jak i w wymiarze zawodowym. choćby jednak za czasów Formuły 1, czułem się trochę Włochem” – mówi Robert Kubica.
“Stało się tak również za sprawą show na Canale 5, w którym mogłem przedstawić się bardziej swobodnie kilkoma żartami. To z pewnością była rosnąca relacja, a wygranie 24h Le Mans z Ferrari było jej wisienką na torcie. Ale, pomijając wyniki, zawsze doceniałem sympatię włoskich kibiców” – dodaje Robert.
Już za tydzień kierowcy AF Corse #83 będą rywalizować w finale sezonu WEC w Bahrajnie. Będą tam próbowali odrobić 13-punktową stratę do załogi numer 50.
“To spora różnica i była ona mniej więcej stabilna od kilku miesięcy. Nie wykorzystaliśmy konkretnych okazji do jej zniwelowania. Bahrajn jest jednak wyścigiem 8-godzinnym i będzie w nim więcej punktów dla zwycięzcy. Mamy więc szansę odrobić tę stratę. Musimy skupić się na sobie i próbować wykorzystać nadarzające się okazje” – mówi Robert.
Na podstawie: motorsport.com

5 godzin temu
















