Kto lepszy - Lewandowski czy Lato? Nie brnijmy w to! (KOMENTARZ)

nabialoczerwonym.com 1 miesiąc temu
PIŁKA NOŻNA. W mediach społecznościowych od dłuższego już czasu trwa dyskusja - kto jest najlepszym polskim piłkarzem w historii - Robert Lewandowski czy Grzegorz Lato? Może Kazimierz Deyna, Zbigniew Boniek lub Włodzimierz Lubański? Rozważania elektryzują kibiców, ale jednoznacznej odpowiedzi na te pytania nigdy nie znajdziemy.
Robert Lewandowski (na zdjęciu z lewej) i Grzegorz Lato. Fot. Piotr Stańczak i Łączy nas Piłka.

Różne facebookowe grupy, strony o tematyce piłkarskiej, historii futbolu pełne są komentarzy oraz opinii na temat Roberta Lewandowskiego i naszych gwiazd z lat 70. czy 80. Oczywiście jedni i drudzy mają swoich zwolenników. Padają niekiedy racjonalne argumenty lub wprost przeciwnie - dyskusja staje się coraz bardziej zajadła. Czy przynosi odpowiedź na nurtujące kibiców pytanie? Nie i... nigdy nie przyniesie. Dlaczego?

Po pierwsze

Pomijając już samego Lewandowskiego, nie poznamy nigdy jednoznacznej odpowiedzi, który z piłkarzy legendarnej generacji lat 70. czy 80 był lepszy. Nie dadzą nam takiej choćby przeróżne plebiscyty i kapituły. Wielu fanów najbardziej ceni Kazimierza Deynę, który był mózgiem środka pola, potrafił strzelać bramki - zarówno piękne, z dystansu jak i takie, gdzie potrafił znaleźć się we właściwym momencie w polu karnym rywala.
Inni twierdzą, iż najwybitniejszy był Grzegorz Lato, król strzelców mundialu w 1974 roku, jedyny Polak w dotychczasowej historii, który wywalczył ten właśnie tytuł. Szybki, nieustępliwy, skuteczny. Część opowiedziałaby się za legendarnym napastnikiem Włodzimierzem Lubańskim, zadając sobie pytanie, co mógłby osiągnąć, gdyby nie ciężka kontuzja, jaką odniósł w meczu z Anglią w Chorzowie, na rok przed zachodnioniemieckim mundialem. Miał wówczas zaledwie 26 lat (w reprezentacji zadebiutował równo dekadę wcześniej).
Jest jeszcze Zbigniew Boniek, który zrobił przecież największą międzynarodową karierę spośród polskich piłkarzy w XX wieku, mundial w Hiszpanii w 1982 roku był jego popisem, a przecież już przed turniejem był pewny przejścia z Widzewa Łódź do Juventusu Turyn.

Każdy z wyżej wymienionych rozgrywał niezapomniane spotkania w reprezentacji, w wielkich turniejach a także w swoich klubach, wszyscy strzelali ważne gole. Nie rozstrzygniemy jednak, który miał większe zasługi, bowiem każdy prezentował inny sposób gry, także charakter, osobowość i styl bycia. Nie jest możliwe, według mnie, szafować, czyje cechy były lepsze. Piłka nożna to gra zespołowa, zlepek różnych ludzi, każdy ma na boisku swoje zadania.

Po drugie

Tak, jak wyżej wymienieni mieli swój styl, tak posiada go również Robert Lewandowski. To jedno, zaś drugie - urodził się w 1988 roku. Lato miał wtedy 38 lat, Deyna oraz Lubański po 41, natomiast Boniek 32. Ten ostatni właśnie kończył swoją karierę w AS Roma. Lato zawiesił buty na kołku w 1984 (jako gracz meksykańskiego FC Atlante), Deyna w 1987 (San Diego Soccers w USA), Lubański w 1885 (w KRC Mechelen w Belgii). Po co o tym wspominam? Te lata najbardziej pokazują, jaka pokoleniowa odległość dzieli "Lewego" od pozostałych. Wychował się w całkiem już innych czasach, nie tylko tych piłkarskich, miał inną drogę w swojej karierze, uczył się grać w piłkę w zgoła odmiennych realiach niż słynni poprzednicy.

Czy polski lekarz urodzony w 1988 roku jest lepszym specjalistą niż ten z rocznika 1950? 36-letni dziś hydraulik potrafi więcej niż starszy od niego o czterdzieści lat kolega po fachu? To samo dotyczy np. kierowców, nauczycieli, dziennikarzy i adekwatnie wszystkich profesji czy dziedzin życia? Nie rozstrzygniemy tego obiektywnie, bo wszyscy kształcili się i pracowali w innych czasach, by nie rzec w innej epoce, przeszli różną drogę. Tych porównać nie można, choć każdy będzie miał swoje zdanie w temacie.

Po trzecie

Robert Lewandowski żyje i gra w piłkę w całkiem innych realiach - futbolowy rynek jest otwarty, świat zglobalizowany. Nasz najskuteczniejszy zawodnik w historii pierwszy zagraniczny transfer zaliczył w 2010 roku, przechodząc z Lecha Poznań do Borussii Dortmund. Miał wtedy 22 lata. Gwiazdy polskiej piłki lat 70. mogły wyjechać na saksy dopiero po ukończeniu "trzydziestki".
W tamtych czasach przekroczenie owego wieku dla większości piłkarzy oznaczało najczęściej koniec gry na wysokim reprezentacyjnym poziomie lub w ogóle pożegnanie z narodowymi barwami. Tu pewnym wyjątkiem był Lato, bo on jeszcze w wieku 32 lat zdobył z młodszymi w większości kolegami trzecie miejsce w świecie. Młodszy od niego, Deyny czy Lubańskiego Boniek mógł przejść do Juve już w wieku 26 lat, można powiedzieć, iż najlepszym dla piłkarza. I późniejszy prezes PZPN w świetnym stylu wykorzystał tę szansę!

Robertowi było dane posmakować wielkiego futbolu w zagranicznych klubach w XXI wieku, bez żadnych ograniczeń politycznych czy ustrojowych. Jego starsi koledzy pięćdziesiąt lat temu co najwyżej figurowali na fikcyjnych etatach w kopalniach, wojsku czy dużych, państwowych zakładach pracy. Ograniczenie, jakie narzucała PRL, nie pozwoliły im nigdy sprawdzić się w konfrontacjach ligowych z najlepszymi, takowe okazje mieli tylko w meczach reprezentacji, na mundialach czy w europejskich pucharach. Dla Roberta od ponad dekady jest to chleb powszedni.

Po czwarte

Osiągnięcia w reprezentacji i sukcesy klubowe to też rzeczy, które trudno porównywać. Lato, Deyna, Boniek mają na koncie trzecie miejsce w świecie, ten pierwszy sięgnął po nie choćby dwa razy (w 1974 i 1982 roku). choćby Lubański, mimo kontuzji, która wyeliminowała go z gry w reprezentacji na trzy lata, ma na tym polu więcej sukcesów niż "Lewy". Złoty medal olimpijski oraz miejsce z kadrą w czołowej "ósemce" mundialu w Argentynie w 1978 roku, które - przypomnijmy - w naszym kraju zostało przyjęte z dużym niedosytem.
Oczywiście życzę Robertowi awansu z reprezentacją do północnoamerykańskiego mundialu w 2026 roku, ale - bądźmy szczerzy - szansa na to, iż dotrze z kadrą do ćwierćfinału, nie mówiąc już o najlepszej czwórce, jest z gatunku opowieści sciene fiction (choć podobno "dopóki piłka w grze" nie ma rzeczy niemożliwych). Nasz najlepszy snajper w historii będzie miał wtedy 38 lat. Klubowym dorobkiem, sukcesami już przebił gwiazdy lat 70., choćby Bońka, ale o podobnych laurach z reprezentacją może dziś jednak tylko pomarzyć. Czas na pełne podsumowanie w jego przypadku przyjdzie jednak wtedy, kiedy definitywnie zakończy występy w biało-czerwonych barwach.

Po piąte

"Lewy" na przełomie szesnastu lat (od 2008 roku) wystąpił w reprezentacji Polski 160 razy i strzelił 84 gole. Lubański w 75 spotkaniach zdobył 48 bramek (lata 1963-73, 1976-1980) i aż do października 2017 roku był najlepszy snajperem naszej reprezentacji w historii. Robert zdetronizował legendę Górnika zdobywając swoje bramki numer 48, 49 i 50 w meczu z Armenią w Erewaniu (6:1).

Lato ma 45 goli w 100 meczach w reprezentacji (1971 - 1984), natomiast Deyna 41 w 97 meczach (1968-78). Boniek w kadrze narodowej występował w latach 1976-88, zgromadził na koncie 80 spotkań i 24 razy zmuszał do kapitulacji bramkarzy rywali.

W latach 60., 70. i 80. reprezentacja narodowa rozgrywała przeciętnie mniej spotkań w roku niż obecnie, z czasów Lewandowskiego. Bierzemy pod uwagę łączną liczbę pojedynków - mistrzowskich, towarzyskich, eliminacyjnych. Choćby w przypadku tych ostatnich, grupy w których walczy się o kwalifikacje do finałów mundialu czy Euro są liczniejsze niż wówczas. Od kilku lat kadry narodowe walczą jeszcze w Lidze Narodów. choćby jeżeli z tego powodu zmalała liczba towarzyskich meczów, to okazji do powiększenia swojego dorobku Robert ma jednak dużo więcej niż jego starsi koledzy. Z drugiej strony - nie jest przecież jego winą to, iż w tej chwili rywalizuje ze sobą znacznie więcej reprezentacji i rozgrywają one większą liczbę spotkań niż pół wieku temu.

Zmieniła się piłka nożna i świat, wszystko to, co otacza nas dookoła. Nie sposób to porównać. Każdy był bohaterem na miarę swoich czasów, nie brnijmy więc w rozważania, kto okazał się "najlepszym z najlepszych". Oczywiście kibic ma do tego prawo, ale niech nie oczekuje jednoznacznej odpowiedzi, bo takiej po prostu nie ma. Wszyscy wyżej wymienieni posiadają swoje miejsce w pamięci pokoleń sympatyków biało-czerwonych, choćby jeżeli po latach są różnie oceniani.
PIOTR STAŃCZAK

POLECAM:
  • Polska - Szkocja w Lidze Narodów. PZPN podał ceny biletów. Kiedy ruszy sprzedaż?
  • Polska - Chorwacja 3:3. Marcin Bułka jednym z bohaterów! Zaczynał w Stegnach Wyszogród
  • Polska i Portugalia otwierały Stadion Narodowy. Na ten moment czekały pokolenia kibiców! ZDJĘCIA
  • Włodzimierz Lubański o meczu z ZSRR na igrzyskach w Monachium. Wielkie zwycięstwo po zamachu!
  • Pierre Bayonne o meczu Polska - Haiti w 1974 roku: byliście wtedy najlepsi!

Hymn Polski przed meczem Polska - Portugalia w Lidze Narodów na PGE Narodowym w Warszawie. Wideo Piotr Stańczak.
Idź do oryginalnego materiału