Jeśli Marek Papszun zostanie trenerem Legii Warszawa, to ten sezon należy spisać na straty i choćby nie łudzić się, iż Legia awansuje do pucharów na kolejny rok (bo o mistrzostwie już można zapomnieć). Wszystko po to, żeby już w okresie 26/27 grać o tytuł, a przy europejskim froncie będzie to niemożliwe.
Po pierwsze oczywiście dlatego, iż zdobycie mistrzostwa przy łączeniu pucharów dla wszystkich polskiego klubu graniczy z cudem.
Piłkarze za Papszuna będą biegać od linijki. Kowal o potencjalnym nowym trenerze Legii
Po drugie – najbliższe pół roku, jak nie więcej, Papszun poświęciłby na kompletną rewolucję w Legii. Przede wszystkim byłaby to rewolucja w głowach piłkarzy, którzy musieliby się nauczyć biegać od linijki (trudniej to zrobić przy graniu co trzy dni). Czy to na treningach, czy to na meczach. Jesteś kreatywny? Fajnie, fajnie, ale przede wszystkim w tej sytuacji masz stać tutaj, a w tej tutaj. I bronić. Potem pomyśleć o defensywie. Następnie – o tyłach. Jeszcze dalej – o własnej bramce. Każde odstępstwo od planu meczowego będzie karane, najpierw ławka, potem trybuny. Masz się słuchać, a twoje boiskowe podróże muszą się odbywać według wcześniej założonego planu.
Dla tych zawodników – w większości, bo jest Kun! – byłby to ogromny szok. Zanim taki Kacper Urbański przywykłby do myśli, iż musi zapieprzać w defensywie niczym wcześniej Ivi, no to właśnie minęłoby gdzieś z pół roku. A potem albo by to ogarnął, albo by go w klubie nie było – i tutaj dochodzimy do punktu kolejnego, czyli rewolucji kadrowej.
Kto się nie dostosuje – out. Czy Rajović jest wysoki? No jest wysoki, ale jeżeli na rynku pojawi się ktoś wyższy i bardziej pasujący do taktyki – no to go weźmy. Czy Vinagre jest dobry technicznie? No jest, ale czy tak dobrze broni? Wątpliwe.
RE-WO-LU-CJA.
I co z tego, iż Vinagre był drogi, iż Rajović był drogi? Dla Papszuna nie będzie miało to znaczenia. Albo robimy według jego zasad, albo nie robimy wcale.
Skoro Legia go chce, to musi się dostosować. Ściągać Papszuna i mieć swoje zdanie to kompletna głupota, na którą Legię oczywiście stać, ale na dziś zakładam łaskawie, iż w Warszawie jednak to przemyśleli. I chcą trenerowi oddać pełnię władzy, bo jeżeli nie, to tak jakby kupić sobie drogi samochód, nie mając prawa jazdy.
Poza tym do rewolucji dojść musi, skoro to nie Papszun błagał Legię o transfer, tylko Legia błagała Papszuna (i Raków). To trener ma wszystkie najlepsze karty w rękach, to on przyjdzie w roli zbawcy i szkoleniowca długo wyczekiwanego, który był do klubu z Łazienkowskiej przymierzany już dawno. I jasne, w Legii trener nie będzie miał kolegi-miliardera u władzy, ale jeżeli Mioduski chce coś osiągnąć z Papszunem, to musi się… z Papszunem zakolegować.
I stać się kolejnym kolegą-miliarderem, no, kolegą-milionerem, bo zdaje się, iż nie jest tak bogaty jak Świerczewski. W innym wypadku to nie wyjdzie. Tam musi być pełnia władzy.
Co zatem z Bobiciem i Żewłakowem? Nie wiem. Ale przyjście Papszuna władzy im nie doda, tylko odejmie, cokolwiek myślą teraz.
Oczywiście Papszun poza pełnią władzy będzie miał też obowiązki – czyli ten sezon na straty, ale po tym jak wszyscy nauczyli się biegać od linijki i klub zrobił takie transfery, jakie trener chciał, za rok musi być mistrzostwo. To nie jest Częstochowa, w Warszawie nie poczekają dwóch, trzech sezonów. Tytuł musi być w pierwszym pełnym sezonie.
Jeśli nie – kolejna rewolucja. Ale już bez Papszuna.
Czy to zdrowe i normalne, no nie, ale to Legia Warszawa, klub niezdrowy i nienormalny od wielu lat.
CZYTAJ WIĘCEJ O MARKU PAPSZUNIE:
- Transfer Papszuna jednak po rundzie! Grube pieniądze na stole [NEWS]
- Marek Papszun blisko Legii Warszawa! Tylko jedna przeszkoda [NEWS]
- Marek Papszun w ogniu pytań o Legię. „To są dywagacje”
- Papszun opuści Raków? Ta zmiana przepisów spadła Legii jak z nieba
- To on zastąpi Marka Papszuna? Klub potwierdza rozmowy! [NEWS]
fot. Newspix

2 godzin temu














