Koszmar byłego trenera Lecha. Jego klub jest pośmiewiskiem ligi

3 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Lukasz Cynalewski / Agencja Wyborcza.pl


Po zwolnieniu z Lecha Poznań John van den Brom nie czekał długo na nową pracę. Nie wiadomo jednak, czy Holender nie żałuje powrotu do Vitesse Arnhem. Jego klub na zwycięstwo czeka już ponad 70 dni, zajmuje ostatnie miejsce w lidze, a na dodatek ma wielkie problemy z holenderską komisją licencyjną.
Ostatnie półtora roku to kiepski czas dla Johna van den Broma. W sierpniu zeszłego roku prowadzony przez Holendra Lech Poznań odpadł już w III rundzie kwalifikacji Ligi Konferencji, niespodziewanie przegrywając ze Spartakiem Trnawa.

REKLAMA







Zobacz wideo Klub z 50-tys. polskiego miasteczka robi furorę! Niebywałe. "Przepaść" [Reportaż Sport.pl]



Brak fazy grupowej europejskich pucharów był dla poznaniaków dużym ciosem, ale z drugiej strony miało się to przełożyć na lepszą grę w ekstraklasie i odzyskanie mistrzostwa Polski. Miało, ale się nie przełożyło. W październiku Lech skompromitował się na wyjeździe z Pogonią Szczecin (0:5), a w listopadzie przegrał u siebie z Widzewem Łódź (1:3).


W dwóch ostatnich kolejkach 2023 r. poznaniacy przegrali najpierw z Piastem Gliwice (0:1), a później zremisowali z Radomiakiem 2:2, mimo iż prowadzili już 2:0. I miarka się przebrała. 17 grudnia, czyli dzień po ostatnim spotkaniu ligowym, Lech poinformował o rozstaniu z van den Bromem.
Wielkie kłopoty klubu van den Broma
Holender na nowe zajęcie czekał tylko kilka miesięcy. 1 maja o powrocie trenera do klubu poinformowało Vitesse Arnhem. Dla van den Broma to klub wyjątkowo istotny, bo przez 12 lat był jego zawodnikiem, a w okresie 2011/12 prowadził go jako trener.
W tamtym sezonie Vitesse spisało się wyjątkowo dobrze, awansując do kwalifikacji Ligi Europy. Teraz wiadomo było jednak, iż van den Brom wraca do zupełnie innego miejsca. Wszystko przez ogromne problemy organizacyjne.



Holender związał się rocznym kontraktem z Vitesse zaraz po tym, jak klub spadł do drugiej ligi. Szanse na utrzymanie w Eredivisie stracił po odjęciu mu aż 18 punktów za nieprawidłowości w sprawozdaniach finansowych. Klubowi udowodniono składanie fałszywych dokumentów w celu zatajenia powiązań z rosyjskim oligarchą i byłym właścicielem Chelsea Romanem Abramowiczem.
Problemów nie udało się przykryć na boisku. Ani wtedy, ani teraz. We wtorek Vitesse przegrało z Rodą JC 0:3 w 15. kolejce Eerste Divisie. Dla drużyny van den Broma było to już 11. spotkanie bez zwycięstwa w lidze! Na triumf Vitesse czeka już 75 dni. Ostatni raz zespół ten wygrał 13 września, kiedy na wyjeździe ograł Jong AZ (1:0).


Od tamtej pory Vitesse zremisowało tylko cztery mecze i aż siedem przegrało. W piątek drużyna van den Broma skompromitowała się przed własną publicznością, przegrywając z Cambuur aż 0:6. Wszystko to przełożyło się na dramatyczną sytuację klubu w tabeli.
Vitesse jest ostatnie w Eerste Divisie z zaledwie sześcioma punktami na koncie. Chociaż drużyna wygrała dwa mecze i sześć zremisowała, to we wrześniu komisja licencyjna kolejny raz ukarała klub. Tym razem na Vitesse nałożono karę w postaci odjęcia aż 12 punktów. Sześć z nich pozostało jednak w zawieszeniu.
Idź do oryginalnego materiału