Koniec. Nitras podjął ostateczną decyzję ws. PKOl. Piesiewicz się doigrał

1 miesiąc temu
Zdjęcie: Fot. Jacek Marczewski / Agencja Wyborcza.pl Fot. Jakub Orzechowski / Agencja Wyborcza.pl


Sławomir Nitras przedstawił fakty, które mogą pogrążyć Radosława Piesiewicza. W Sejmie ujawnił m.in. zarobki prezesa PKOl. - To wyższa pensja niż prezesa Orlenu - powiedział minister sportu. Do głosu nagle doszedł wiceminister Ireneusz Raś, który miał konkretny apel.
Spór między ministrem Sławomirem Nitrasem a prezesem Polskiego Komitetu Olimpijskiego Radosławem Piesiewiczem trwa od igrzysk w Paryżu. Podczas wydarzenia w stolicy Francji miało dojść do "wielodniowej balangi", co nie spodobało się Nitrasowi. - Z tego, co wiem, dochodziło tam do sytuacji gorszących i wiem też, iż nikt nie powinien się tak zachowywać. Najistotniejsze jest to, iż ta sytuacja się więcej powtórzyć nie może - przekazał w rozmowie z "Przeglądem Sportowym Onet".


REKLAMA


Zobacz wideo Życie Szeremety zamieniło się w szaleństwo. Stanowcza reakcja trenera


Nitras wymierzył ostateczny cios w Piesiewicza. "To bulwersujące"
Łukasz Jachimiak ze Sport.pl zdradził, powołując się na dokument przedstawiony przez skarbnika PKOl Grzegorza Kotowicza, iż Piesiewicz inkasował ponad 35 tys. zł netto średniej miesięcznej pensji w 2024 r. "Przez rok i osiem miesięcy rządzenia Polskim Komitetem Olimpijskim Piesiewicz wzbogacił się w sumie o ponad 800 tysięcy złotych netto. Podobno na mocy klasycznej umowy o pracę" - czytamy na Sport.pl.
Niedługo potem odniósł się do tego Nitras. - Pan Piesiewicz zmanipulował wielu dziennikarzy, dlatego iż zarabia 100 tys. miesięcznie, a nie żadne 30 tys., o których mówi. W ciągu półtora roku zarobił z kasy PKOl pięć, a może sześć razy więcej, niż płacił za złoty medal olimpijski - przyznał. Podczas czwartkowego posiedzenia Sejmu minister sportu i turystyki powiedział nieco więcej.


Przyznał, iż po IO w Paryżu zdecydował się przeprowadzić kontrolę w kwestii finansów i właśnie uzyskał pierwsze efekty. - Dowiedzieliśmy się, iż do dzisiaj medaliści nie otrzymali należnych nagród. Po raz pierwszy PKOl zdecydował się też na płacenie członkom zarządu. Piesiewicz w trakcie urzędowania zarobił 1,35 mln zł. To wyższa pensja niż prezesa Orlenu - wyznał Nitras, dodając, iż Piesiewicz na wspomniane wynagrodzenia wydał 2,5 mln zł.
Wiceminister Ireneusz Raś apeluje. "Dymisja Piesiewicza jest w interesie polskiego sportu"
Minister Nitras ujawnił, iż PKOI zmusza teraz medalistów olimpijskich do podpisania porozumienia przedłużającego wypłatę nagród do połowy 2025 roku. - Sportowcy dostali papierowe czeki, za którymi nie poszły pieniądze - oznajmił Nitras. - To bulwersujące, iż [rządzący PKOl] wydali ponad dwa mln na pensje, a nie mają na nagrody - uzupełnił. I nagle rzucił najważniejsze zdanie podczas tego wydarzenia.


- Z dniem dzisiejszym zaprzestajemy finansowania PKOl - ogłosił, deklarując, iż sytuacja może się zmienić jedynie, gdy "w centrum zainteresowania PKOl będą sportowcy, a nie działacze i politycy PiS". I wypunktował, iż najważniejsza ma być transparentność. Na koniec wypowiedział się na temat wejścia prezydenta Andrzeja Dudy do MKOI. - Pomysł, aby w MKOl był pan Andrzej Duda, to tylko wierzchołek góry lodowej. Używam mocnych słów, ale ktoś musi tym towarzystwem wstrząsnąć - skwitował.
Do głosu doszedł jeszcze wiceminister Ireneusz Raś, który zaznacza, iż "dymisja Piesiewicza jest w interesie polskiego sportu". - Uważam, iż jego zabawa ze sportem, bo pamiętacie państwo billboardy z mistrzami olimpijskimi, już wtedy zakrawało na śmiech i groteskę. Wcześniej czy później odejdzie, ale każdy dzień to strata dla polskiego sportu - zakończył.
Idź do oryginalnego materiału