Rekordowa seria 11. meczów bez wygranej, miejsce w strefie spadkowej ekstraklasy, odpadnięcie z europejskich pucharów, 49 dni bez pierwszego trenera po zwolnieniu Edwarda Iordanescu - jeżeli kibice Legii Warszawa liczyli, iż klub wykorzysta piątkową okazję do przeprosin i chociaż krótkich wyjaśnień, to srogo się rozczarowali.
REKLAMA
Zobacz wideo Były piłkarz Legii o Papszunie: Moim zdaniem zrobi to jak w Rakowie
Na spotkaniu z dziennikarzami najważniejszy powinien być Papszun, a zaraz po nim Marcin Herra, który po decyzji Dariusza Mioduskiego, od piątku przejął pełną odpowiedzialność za zarządzanie klubem. Nie było lepszego momentu, by dotychczasowy wiceprezes przynajmniej częściowo wyjaśnił, co sprawiło, iż Legia ma za sobą prawdopodobnie najgorszą rundę w swojej historii.
Herra z tej okazji jednak nie skorzystał, tłumacząc się formułą spotkania. - To briefing, nie konferencja - odparł Herra, gdy Wojciech Piela spytał go o diagnozę problemów Legii i stwierdził, iż nie ma odpowiednio dużo czasu w odpowiedź. Po tych słowach Herry można było odnieść wrażenie, iż klub zorganizował "briefing", a nie "konferencję", by mieć wymówkę i nie odpowiadać na niewygodne dla zarządzających pytania.
I nieważne, iż nudny wstęp o niczym Herry, zanim oddał głos Papszunowi, trwał 10 minut. - Musimy pracować, a nie mówić - wypalił Herra, nieudolnie stwarzając pozory natychmiastowego zakasania rękawów i roboty na rzecz zmiany sytuacji Legii. Nieudolnie, bo co takiego jeszcze dziś Papszun mógł zrobić, iż tak bardzo zależało mu na czasie? A tak w ogóle, to kto bronił władzom Legii pracować nad zmianą sytuacji w klubie w ostatnich miesiącach? Kibice nie są głupi, by wierzyć w tak proste gadki.
Kompromitacja Legii na briefingu Papszuna
Skoro w ostatnich miesiącach zarządzający Legią zostawili nie tylko drużynę, ale też kibiców, do których do piątku nie wystosowali żadnego komunikatu, fani mieli prawo liczyć na więcej. Przynajmniej na odpowiedź na najważniejsze pytania. W zamian otrzymali uniknięcie tematu i zrzucenie wszystkiego na formę spotkania. Gorzej się nie dało.
Prezentacja nowego trenera, najlepszego trenera w Polsce ostatnich lat, zostanie zapamiętana przede wszystkim jako medialna szopka. I żadna w tym wina trenera. Legia, zamiast zorganizować normalną konferencję prasową i odpowiedzieć na najważniejsze pytania - tak jak zrobiła to latem przy prezentacji Iordanescu - kolejny raz schowała głowę w piach.
- Dajcie nam popracować - rzucił z uśmiechem Herra i nie wiadomo, czy po tym apelu kibice mają znów uwierzyć, czy się bać. Bo wciąż wiele kwestii pozostało niejasnych. Mimo porannego komunikatu wciąż nie wiemy m.in. jaką funkcję w nowym układzie pełnić będą Michał Żewłakow, Fredi Bobić czy Jacek Zieliński i jak wyglądać będzie ich kooperacja z Papszunem. Ale i na wyjaśnienie tej kwestii zabrakło czasu. W końcu to briefing nie konferencja.
Od dawna wiadomo, iż w Legii potrzeba dużo większych zmian niż tylko tych w sztabie szkoleniowym. W piątek niby Legia zmiany ogłosiła, ale tak naprawdę trudno mieć poczucie, iż w klubie coś się zmieni. Zwłaszcza iż do niemal identycznych zmian doszło cztery lata temu, kiedy Legia też była w strefie spadkowej.
Wtedy - tak samo jak teraz - Mioduski odsunął się w cień. Dziś nową Legię budować mają Papszun i Herra, wtedy byli to Kosta Runjaić i Zieliński. W piątek z zarządu usunięty został Jarosław Jurczak, wtedy podziękowano Tomaszowi Zahorskiemu. Zmiany okazały się krótkotrwałe, a Mioduski w szumnie zapowiadanym cieniu wytrzymał niespełna dwa lata, czyli do momentu pierwszego poważnego kryzysu drużyny Runjaicia. I Legia znów jest w tym samym, koszmarnym miejscu, co wtedy.
Dlatego każdy kibic Legii poza życzeniami powodzenia powinien też życzyć Papszunowi cierpliwości i wytrwałości. Mimo iż trener zapowiedział, iż w sprawy organizacyjne klubu mieszać się nie będzie, to bez tego w Legii długo nie popracuje. To nie wróżenie z fusów, to wnioski z blisko dziewięcioletnich, samodzielnych rządów Mioduskiego w Legii.
I niech nie zmylą was zapowiedzi nowego otwarcia i ciężkiej pracy. O tym przy Łazienkowskiej regularnie opowiadają przy okazji każdej rewolucji. A nie sposób zliczyć, która to już rewolucja w ostatnich latach.

1 godzina temu















