Komentatorzy zobaczyli, co robi rywalka Świątek. Tak się nie da

2 godzin temu
Camila Osorio próbowała wszystkiego, a nie mogła zrobić nic. Iga Świątek była o półkę jak nie o dwie za wysoko dla Kolumbijki. W trzeciej rundzie turnieju WTA 1000 przy stanie 0:6 i 0:40 rywalka zrezygnowała z dalszej walki z Polką. Przegrała z naszą tenisistką i ze swoją kontuzją.
Camila Osorio to 83. tenisistka rankingu WTA, która kiedyś była choćby 33. 24-letnia Kolumbijka jest znana z waleczności i pokazywała ją również w starciu z wiceliderką światowego rankingu Igą Świątek w Pekinie. Ale nie tylko przez kontuzję nie była w stanie niczego wywalczyć przeciw Polce.

REKLAMA







Zobacz wideo Iga Świątek? "Trudny temat". Karol Strasburger z ważnym przesłaniem



- Jak to mówił papa Woźniacki, ona biega po Beijingu – zażartował komentujący ten meczach w Canal+ Maciej Łuczak. Do słów ojca i trenera Caroline Wozniacki nawiązał już mniej więcej w połowie pierwszego seta. Chodziło oczywiście nie o bieganie po Pekinie w sensie ścisłym, tylko o poruszanie się po napisie umieszczonym daleko za linią końcową kortu. Klaudia Jans Ignacik, która też komentowała ten mecz, doprecyzowywała nawet, iż Osorio często biega jeszcze dalej, za Pekinem. Tak się działo, bo Świątek spychała Kolumbijkę do rozpaczliwej obrony.
Zwłaszcza przy serwisach Osorio i świetnych returnach Polki widzieliśmy ten schemat. W całym krótkim meczu Kolumbijka popełniła aż sześć podwójnych błędów serwisowych. Ryzykowała, chcąc sprawić rywalce jakieś problemy. Ale nie była w stanie. To nie tak, iż Świątek wygrywała gema za gemem do zera. Z sześciu w pełni rozegranych aż pięć toczyło się na przewagi. Ale w decydujących momentach siła tenisa Polki była dla Kolumbijki miażdżąca. Świątek wygrywała wszystkie najważniejsze punkty. I tym samym gwałtownie odebrała Osorio może nie tyle chęć do dalszej walki, co przekonanie, iż to ma sens.
Osorio spróbowała choćby serwisu od dołu. Świątek i to wygrała
- choćby tego próbowała i choćby to jej nie pomogło – oceniali komentatorzy, gdy Kolumbijka zaserwowała od dołu (co uchodzi za zagranie zaskakujące, ale nieeleganckie) i przegrała punkt dający Idze prowadzenie 5:0. Świątek do krótkiego serwisu zdążyła i będąc blisko siatki posłała na drugą stronę soczysty return. Zaraz po nim Osorio poprosiła o przerwę medyczną. Przez kilka minut oglądaliśmy siedzącą w skupieniu Polkę i Kolumbijkę, której fizjoterapeutka rozmasowywała okolice żeber po prawej stronie. Po powrocie na kort Osorio miała choćby breakpointa przy serwisie Świątek (prowadziła 40:30), ale znowu najważniejsze punkty pewnie wygrała nasza tenisistka.
Gem na 6:0 dla Świątek był ostatnim dokończonym w tym meczu. Przy stanie 0:40 w drugim secie Osorio postanowiła już choćby nie doserwowywać tego gema. Zresztą, widzieliśmy, iż ma ograniczone bólem ruchy. - Mam wrażenie, iż bardzo dobrze zdaje sobie sprawę z sytuacji na korcie, szanse na zwycięstwo ma nikłe, więc nie chce pogłębiać tego urazu – oceniał Łuczak. – Tak, nie ma sensu ryzykować – zgadzała się Klaudia Jans-Ignacik.



W tym krótkim meczu Świątek zagrała dziewięć uderzeń kończących i popełniła 10 niewymuszonych błędów, a rywalka miała bilans 2:16. W punktach Polka wygrała 33:17. Do poprawy Iga ma skuteczność pierwszego podania. Trafiła 54 proc. A to i tak dużo przy zaledwie 38 proc. u Osorio.
W czwartej rundzie turnieju w Pekinie Świątek zmierzy się z Emmą Navarro (17 WTA), która pokonała Lois Boisson, też po kreczu rywalki – przy stanie 6:2, 1:0.
Idź do oryginalnego materiału