Jelena Ostapenko jest 37. tenisistką świata. W swojej karierze wygrała jeden tytuł wielkoszlemowy – dawno temu, w 2017 roku, Roland Garros. To tenisistka bardzo dobra, ale przecież z wieloma dużo lepszymi Iga Świątek regularnie wygrywa. Dlaczego nie potrafi pokonać akurat tej przeciwniczki?
REKLAMA
Zobacz wideo
Półfinałowy mecz Świątek – Ostapenko w turnieju WTA 1000 w Dosze pokazał, iż jest kilka przyczyn. Maciej Synówka, czyli trener, który prowadził m.in. Belindę Bencić i Barborę Krejcikovą, ma świetne oko i przed meczem podzielił się ze mną swoimi spostrzeżeniami.
Przykro było patrzeć na bezradność Świątek
- Jelena waha się w ważnych momentach meczów i ma problemy z ich zamykaniem, ale z Igą będzie zmotywowana, bo z Igą zawsze gra lepiej niż wskazuje na to jej forma – podkreślał trener. A iż Łotyszka na Polkę nastawia się wyjątkowo, widzieliśmy już po chwili meczu, bo w zaledwie chwilę wyszła na prowadzenie 2:0, przegrywając tylko jeden z dziewięciu punktów rozegranych w tym czasie.
- Co do samej strategii, to Iga ma jedną: być ofensywna i narzucać swój styl gry – mówił dalej Synówka. Tylko jak to zrobić, gdy od pierwszego uderzenia to rywalka przejmuje inicjatywę? Jak duża była od początku przewaga Łotyszki, mówią choćby te liczby: Ostapenko 10 uderzeń kończących, Świątek – jedno. Tak było przy stanie 3:2 i 15:15 przy serwisie Łotyszki. Wtedy Polka zagrała drugiego winnera. Wtedy Iga miała naprawdę dobry moment. Po 22 minutach nawałnicy Świątek mogła choćby przełamać serwis przeciwniczki. Ale Ostapenko się obroniła.
Synówka szanse Świątek widział w serwowaniu na ciało Ostapenki i w szukaniu forhendów do linii, a nie w graniu swoim forhendem na forhend Łotyszki. – Bo w wymianach forhend na forhend Ostapenko ma przewagę – mówił mi trener. – Kluczem będzie też cierpliwość Igi. Ostapenko cierpliwość traci – dodawał.
Niestety, Świątek naprawdę zachowywała spokój, mimo iż cały czas była z tyłu, i ciągle musiała gonić. Ale Ostapenko uciekała za szybko. Jej uderzenia były „pociskami sunącymi po ziemi", jak je określił Synówka. Jej uderzenia miały taki ładunek (ekspert wytłumaczył, iż ładunek to połączenie siły i rotacji, w przypadku Ostapenki bardzo płaskiej), iż Świątek nie była w stanie go rozbroić.
Iga mogła tylko liczyć, iż w tym kasyno-tenisie maksymalnie ryzykująca przeciwniczka zacznie się mylić. Pojęcia kasyno-tenis użyła Joanna Sakowicz-Kostecka. Komentatorka Canal+ idealnie oddała tym terminem to, co oglądaliśmy w wykonaniu Ostapenki.
- Ona jest jak taran – dodawał Maciej Zaręba, który komentował mecz z Sakowicz-Kostecką.
Ten łotewski taran parł tak mocno, iż po 35 minutach pierwszego seta do wyniku 6:3 dopisał sobie 3:0 w drugim secie. Wtedy Świątek już się poważnie zdenerwowała i po gemie cisnęła rakietą w kort.
Niestety i to nie pomogło. Przykro było patrzeć, jak minutę może dwie minuty później Ostapenko przełamała naszą tenisistkę do zera. „Jest rozbita Iga Świątek" – mówił wtedy Zaręba. Niestety, taka prawda.
Świątek, która często daje lekcje tenisa swoim rywalkom, tym razem nie miała absolutnie nic do powiedzenia. Ostapenko naprawdę jest dla Polki rywalką jak z koszmaru. Świątek grała z nią po raz piąty i po raz piąty przegrała.
Szkoda, iż tak nieudanym meczem Iga żegna się z Dohą, która jest dla niej wyjątkowym miejscem. Tamtejszy turniej wygrywała w 2022, 2023 i 2024 roku. Teraz zatrzymała się na półfinale. Już za chwilę ruszy kolejny turniej z udziałem Świątek – WTA 1000 w Dubaju.