Anna Gryc, Alicja Wrona-Kutrzepa, Aleksandra Formella i Natalia Bukowiecka w sobotę wywalczyły awans do finału sztafet 4x400 metrów na lekkoatletycznych MŚ Tokio 2025. Tak naprawdę uratowała nas Bukowiecka, która na ostatniej zmianie przesunęła Polskę z miejsca szóstego na trzecie, dające kwalifikację. Nie wiemy, czy w finale będzie w stanie pomóc jej Święty-Ersetic.
REKLAMA
Zobacz wideo Swoboda odpadła w półfinale mistrzostw świata w Tokio. "Nie wiem co mam powiedzieć"
Tuż przed biegami eliminacyjnymi w sobotę okazało się, iż Święty-Ersetic nie wystąpi. Dokładnego powodu nie znamy, wiemy tylko, iż chodziło o kwestie zdrowotne. W każdym razie po biegu przed kamerą TVP Bukowiecka wyrażała nadzieję, iż na finał Justyna będzie gotowa. Z nią w składzie Polki na pewno miałyby większe szanse na dobry wynik. Ale czy realne jest nawiązanie do sukcesu, jaki osiągnęły w Tokio poprzednim razem?
Na igrzyskach olimpijskich Tokio 2021 nasze czterystumetrówki były w wielkiej formie. Najpierw Małgorzata Hołub-Kowalik, Iga Baumgart-Witan, Justyna Święty-Ersetic i Natalia Kaczmarek wspólnie z Dariuszem Kowalukiem, Karolem Zalewskim i Kajetanem Duszyńskim wywalczyły sensacyjne złoto w sztafecie mieszanej 4x400 m. A później postawiły kropkę nad i w klasycznej sztafecie.
Wtedy Aniołki fruwały po medale
Polki nazywane w tamtych latach „Aniołkami Matusińskiego" (od nazwiska Aleksandra Matusińskiego, trenera głównego sztafety) były jedną z najlepszych drużyn całego polskiego sportu. Seryjnie zdobywały medale MŚ i ME. Aż wreszcie swoją klasę potwierdziły na najważniejszej imprezie, czyli na igrzyskach.
W eliminacjach w Tokio pewny awans do finału Polki wywalczyły, biegnąc w składzie Anna Kiełbasińska, Iga Baumgart-Witan, Małgorzata Hołub-Kowalik i Justyna Święty-Ersetic. W finale Kiełbasińską zmieniła Kaczmarek i poszło nam jeszcze lepiej. Czasem 3:20,53 nasze panie pobiły rekord kraju. Poprawiły się aż o 2,5 sekundy w stosunku do eliminacji. W walce o medale były nieuchwytne dla całej reszty świata poza Amerykankami.
Amerykanki w innej galaktyce. Polki w niebie
Biegaczki z USA były na mecie lepsze od Polek o mniej więcej 40, jak nie 50 metrów! One uzyskały czas 3:16,85. Za ich plecami pewne swego finiszowały Polki i dopiero wyraźnie za nami Jamajki (3:21,24) oraz Kanadyjki (3:21,84). Różnica między nami, a trzecią i czwartą sztafetą była tak wyraźna, iż choćby nie można było mówić o tym, by biegnąca na ostatniej zmianie Święty-Ersetic odparła atak rywalek. Ona nie dała im się zaatakować – odebrała pałeczkę jako druga i pewnie pilnowała tego miejsca.
- To wspaniałe uczucie. Mówiłyśmy przecież, iż przyjechałyśmy tu po brąz, a mamy to srebro i złoto ze sztafety mieszanej – cieszyła się Święty-Ersetic. - Uległyśmy jedynie Stanom Zjednoczonym, ale to żadna hańba z nimi przegrać. Pokazałyśmy polski pazur. Jesteśmy przeszczęśliwe, to jest coś wspaniałego! - dodawała.
Teraz w Tokio Polki były już czwarte
Teraz na MŚ w Tokio mamy czwarte miejsce ze sztafety mieszanej. I uczciwie oceniając, trzeba stwierdzić, iż o coś więcej damskiej sztafecie będzie ogromnie trudno. Z wicemistrzyń olimpijskich z Tokio z 2021 roku dziś Święty-Ersetic biega znacznie wolniej niż wtedy, a poza nią i Bukowiecką (wówczas Kaczmarek) nie biega już żadna z naszych ówczesnych bohaterek. Owszem, Bukowiecka zrobiła wielki postęp, jest znakomitą liderką, indywidualnie to jedna z czterech najlepszych biegaczek świata na tym dystansie. Ale sama Natalia na najwyższym poziomie razem z koleżankami biegającymi tylko solidnie to może być mieszanka na miarę awansu do finału, ale raczej nie na walkę o medal. Do tego trzeba czegoś ekstra. Czy coś takiego Polki mogą z siebie wykrzesać?
Finał sztafet 4x400 pań na MŚ Tokio 2025 odbędzie się w niedzielę o godzinie 13.35 czasu polskiego. Transmisja w TVP, relacje na Sport.pl.