Kolejne zamieszanie z Superpucharem Polski. Prawnicy wkroczyli do akcji

8 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl


Po ośmiu miesiącach prób znalezienia terminu zaległego meczu o Superpuchar Polski i ostatecznym zaplanowaniu go na 2 kwietnia kibice zastanawiali się, gdzie zobaczymy starcie Jagiellonii Białystok z Wisłą Kraków. Na razie spotkania nie ma w ramówce żadnej z telewizji, bo trwa wymiana pism między prawnikami. Co z tego wyniknie i jakie są opcje?
Mecz o Superpuchar Polski miał odbyć się 7 lipca 2024 roku. Do spotkania nie doszło ze względów logistycznych - stadion Jagiellonii Białystok, mistrza Polski, czyli gospodarza tego meczu, był wówczas zajęty. Ponadto Jaga dopiero co wróciła z obozu przygotowawczego i grać nie mogła, a przez późniejsze występy tego klubu w eliminacjach Ligi Konferencji, a potem jej fazie grupowej, problem z wyznaczeniem terminu meczu narastał. Ostatecznie, na początku marca, PZPN zakomunikował, iż do starcia dojdzie 2 kwietnia w Białymstoku.


REKLAMA


Zobacz wideo Co z tym Superpucharem Polski? "Robimy z siebie kretynów. Nikt tego nie szanuje"


Nadawcy zaskoczeni, prawnicy w akcji
Tu zrobił się kolejny problem, bo okazało się, iż nie jest jasne, która ze stacji telewizyjnych będzie pokazywać to spotkanie. Przynajmniej nie jest jasne dla PZPN. TVP kontrakt z federacją na Puchar i Superpuchar Polski podpisała od obecnego sezonu. Tymczasem mecz Jagiellonii z Wisłą odbędzie się w ramach sezonu poprzedniego, w którym prawa na pokazywanie obu spotkań o trofeum miał jeszcze Polsat. Ta umowa wygasła wraz z końcem lipca 2024 roku, ale produkt, za który zapłacił Polsat, był nieco "wybrakowany" - nie było przecież meczu o Superpuchar. Polsat na niego jednak czekał, choćby jeżeli to czekanie oznaczało osiem miesięcy. Jednak zdaniem PZPN, skoro poprzednia umowa wygasła w lipcu, to prawami do meczu powinien dysponować związek. I tu zaczęły się schody, do gry weszli prawnicy.


Polsat nie chce oficjalnie komentować sprawy, jednak z naszych informacji wynika, iż przygotował własną prawniczą opinię i przesłał ją do PZPN. Stacja stoi na stanowisku, iż ten mecz się jej należy w ramach niezrealizowanego do końca przez PZPN kontraktu. Jak słyszymy, sprawa może bardziej popsuć i tak już napięte relacje na linii PZPN – Polsat. Tu przypomnijmy, iż ostatni kontrakt na pokazywanie 1. ligi i Pucharu Polski (który wcześniej pokazywał Polsat) przejęła TVP. Publiczny nadawca adekwatnie dostał od związku wszystko, co możliwe, wraz z 2. ligą i meczami reprezentacji kobiecych i juniorskich. Ale Polsat do tego przetargu miał sporo uwag.
Co teraz? Kto pokaże mecz?
Dodajmy, iż wyznaczeniem daty Superpucharu nadawcy - w tym Polsat - zostali trochę zaskoczeni. TVP w tej sprawie nie uczestniczy, bo nie jest stroną żadnej umowy. Do państwowego nadawcy i tak nikt teraz z PZPN się nie zgłaszał z ofertą pokazywania meczu. Na razie, na dwa tygodnie przed spotkaniem, żadna z telewizji nie ma przewidzianej transmisji z tego wydarzenia. Między Polsatem a PZPN realizowane są wymiany prawniczych ekspertyz.
Według kolejnych naszych ustaleń, nie czekając na efekt analiz prawników, PZPN przygotowuje się do przeprowadzenia własnego przekazu z tego meczu. Spotkanie między mistrzem i zdobywcą Pucharu Polski, związek chce pokazać w internecie, na własnym kanale "Łączy nas Piłka".


Na tym kanale prowadzone są już transmisje innych spotkań, choćby wczesnych faz Pucharu Polski. Sprawa nadawcy zaległego meczu o trofeum ma wyjaśnić się w ciągu kilku dni. Jednak jest możliwość, iż wydarzenia może nie być w telewizji i kibice chcący obejrzeć Superpuchar, będą musieli 2 kwietnia o godz. 21 mieć dostęp do internetu. Dodajmy, iż tego samego dnia jest zaplanowany mecz półfinału Pucharu Polski, w którym Ruch Chorzów podejmie Legię Warszawa. To spotkanie rozpocznie się o godz. 18.
Idź do oryginalnego materiału