Wróciły stare, dobre czasy. Co prawda tylko na pół godziny, ale wróciły. Reprezentacja Polski piłkarzy ręcznych wspaniale walczyła z Niemcami w pierwszej kolejce MŚ 2025. W pierwszej połowie na tle wicemistrzów olimpijskich sprzed niespełna pół roku wyglądaliśmy jak zespół z tej samej półki.
REKLAMA
Zobacz wideo Wielki Bal Mistrzów Sportu! Cichopek i Kurzajewski skradli show
Graliśmy tak, iż starszym kibicom przypominało się, jak 10 lat temu zdobywaliśmy medal MŚ (brąz w Katarze). A jeszcze starszym – jak polska kadra dawała wielkie widowiska rok w rok, mając za trenera Bogdana Wentę, a w dzisiejszym trenerze, Marcinie Lijewskim, mając najlepszego prawego rozgrywającego MŚ 2007 i MŚ 2009. W tamtych złotych czasach polskiego szczypiorniaka zdobywaliśmy srebro i brąz mundialu. A teraz Lijewski zadebiutował na MŚ jako trener. I wiedząc, iż ma do dyspozycji całkiem inną generację niż ta, z którą podbijał świat, mówi po prostu: "Co nam los da, będziemy próbowali wyrwać" (w wywiadzie dla Viaplay).
Polska była dojrzała. Ale przestała
Już pierwsze 10 minut meczu teoretycznie nie do wygrania pokazało, iż nasza kadra wyrywa Niemcom, ile tylko się da. W tamtym momencie Adam Morawski obronił już czwarty rzut (na osiem), a Ariel Pietrasik rzucił swoją trzecią bramkę i prowadziliśmy 6:4. Po 25 minutach Pietrasik miał już pięć bramek, tyle samo trafień miał na koncie Kamil Syprzak, nasz obrotowy i zarazem nasza największa gwiazda, superstrzelec Paris Saint-Germain. Ta dwójka wspaniale punktowała, Morawski trzymał poziom w bramce i prowadziliśmy 13:11. Szkoda, iż w końcówce pierwszej połowy nasz niedoświadczony zespół trochę zjadły nerwy. Niemcy wygrali tę część meczu 15:14, choć wcale nie byli lepsi. To było ich dopiero trzecie prowadzenie – po 1:0 i 8:7.
Mariusz Jurkiewicz, kiedyś jeden z filarów polskiej kadry, w przerwie meczu krótko odpowiedział, co najbardziej podoba mu się w grze Polski. - Dojrzała gra w ataku pozycyjnym – usłyszeliśmy.
Niestety, od początku drugiej połowy tej dojrzałości trochę brakowało. I jakościowych zmienników. Gdy oddech na ławce łapał Syprzak, bardzo brakowało nam najpewniejszego rozwiązania w ataku. Do tego dochodziły kłopoty w obronie, w której brakowało jej szefa, Macieja Gębali. Obrotowy musiał być oszczędzany, bo już w 19. minucie dostał drugą dwuminutową karę, a trzecia jest równoznaczna z czerwoną kartką.
Ale jeszcze większym kłopotem okazała się nasza niemoc przy karnych. Bo co z tego, iż sercem potrafiliśmy dogonić Niemców z 17:20 na 21:21, gdy w kolejnym takim pościgu, sami sobie podkładaliśmy nogę, marnując rzuty z siódmego metra? Przy wyniku 21:24 karnego zmarnował Paterek, również przy 21:24 karnego zmarnował Syprzak i w tamtym momencie z tych nieszczęsnych karnych mieliśmy bilans 1/5!
Żadnym pocieszeniem nie jest to, iż karnego na 23:25 wykorzystał w końcu Moryto. To był już ostatni bliski kontakt Polski z Niemcami. Nasza nieskuteczność w ataku z czasem tylko rosła, a wicemistrzowie olimpijscy coraz swobodniej przedzierali się przez polską obronę.
Nie mogło być sensacji. Polska przegrała z Niemcami już 25 z 34 meczów
Niestety, tak musiało być. Syprzak jest tylko jeden, Gębala jest tylko jeden, Michał Olejniczak też nie ma zmiennika, który gwarantowałby prowadzenie gry na tym samym poziomie. A Niemcy mają bardzo szeroką, wysokojakościową kadrę. Oni mają za dużo jakości, a my jeszcze za mało, żeby mogło dojść do sensacji.
Bo brak zwycięstwa Niemców byłby wielką sensacją. Historycznie mamy z nimi bilans, który pokazuje różnicę. To był nasz 34. mecz z tym rywalem w historii i przegraliśmy już po raz 25. (mamy osiem zwycięstw i jeden remis). Naprawdę mocno rywalizowaliśmy z Niemcami wtedy, gdy Lijewski był na boisku – kilkanaście lat temu. W tamtych czasach mieliśmy genialną drugą linię, z dwoma Lijewskimi, z Bieleckim, z Tkaczykiem, z Jureckim… Wtedy straszyliśmy przede wszystkim atomowym rzutem. W ostatnich latach w szkoleniu nie trafili się nam tacy rozgrywający. w tej chwili jedynie Szymon Sićko ma taką siłę, ale jego na tych mistrzostwach nie mamy. Ze względów zdrowotnych.
Mamy 45 razy mniej zawodników! Teraz cele bardziej realne
Tak, nam się bardziej coś w szkoleniu trafia niż świadomie "produkujemy" takich a takich zawodników. A Niemcy mają na każdą pozycję po kilka znakomitych wariantów. I mają wciąż dopływ świeżej krwi. Oni od lat rokrocznie zdobywają medale wielkich imprez w juniorach i młodzieżowcach. A my czasem się na te turnieje kwalifikujemy. Ale czy może być inaczej, skoro w Niemczech – jak przedstawiał niedawno Wenta, kandydując na prezesa ZPRP – jest 900 tysięcy piłkarek i piłkarzy ręcznych, a w Polsce tylko około 20 tysięcy? To jest aż 45 razy mniej!
Prawda jest taka, iż my się możemy mierzyć raczej nie z Niemcami, tylko z Czechami i Szwajcarami, z którymi zagramy na trwających MŚ w drugiej i trzeciej kolejce, odpowiednio w piątek i niedzielę. Po tym, co zobaczyliśmy w meczu z Niemcami, możemy mieć nadzieję na zwycięstwa. Ale może być i tak, iż na drugim wielkim turnieju w roli trenera reprezentacji Lijewski znów nic nie ugra. Z ubiegłorocznymi ME 2024 Polska pod jego wodzą pożegnała się po fazie grupowej, przegrywając z Norwegią (21:32) i Słowenią (25:32) i pokonując rewelacyjne w tamtej imprezie Wyspy Owcze (32:28). Teraz krokiem w dobrym kierunku byłoby wyjście z grupy. Awans uzyskają trzy ekipy. Nasza na razie zamyka tabelę grupy A rywalizującej w duńskim Herning, bo Szwajcarzy i Czesi podzielili się punktami, remisując 17:17.