Kibole zaatakowali prezesa polskiego klubu. Ale tego się nie spodziewali

20 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Mateusz Skwarczek / Agencja Wyborcza.pl


Do dużego skandalu doszło podczas meczu lidera grupy czwartej III ligi. Kibole Sandecji Nowy Sącz podczas sparingu z Resovią Rzeszów (0:2) wtargnęli do klubowego budynku i weszli do jednego z pomieszczeń, gdzie trafili na wiceprezesa Miłosza Jańczyka. Działacz został pobity, a na koniec w rękę wbito mu widelec. Okazuje się, iż bandyci nie przemyśleli najlepiej tej akcji - przyłapał ich monitoring.
Sandecja Nowy Sącz nie jest najlepiej zarządzanym klubem w Polsce - gdyby była, to nie spadłaby w dwa sezony z I ligi do III. Fani za fatalne wyniki winią zarząd, do którego należy m.in. Miłosz Jańczyk. Wiceprezes zarządu Sandecji wywodzi się ze środowiska kibicowskiego - był jednym z założycieli Stowarzyszenia Kibiców Sandecji.


REKLAMA


Zobacz wideo Dlaczego Ronaldo nie zagrał w finale MŚ? Żelazny: W tej historii były naciski


Wiceprezes Sandecji pobity. Kibole popełnili poważny błąd
W sobotę doszło do ogromnego skandalu. Podczas sparingu Sandecji z Resovią (0:2) kibole wtargnęli do budynku klubowego, gdzie znaleźli i zaatakowali Miłosza Jańczyka. Cała sytuacja odbiła się na tyle dużym echem, iż sprawę skomentował prezes PZPN Cezary Kulesza. Nic dziwnego. Działacz nie dość, iż został pobity, to w dodatku jeden z napastników wbił mu w rękę widelec. Poszkodowany trafił do szpitala, a kibole gwałtownie ulotnili się z miejsca zdarzenia.


Wygląda jednak na to, iż tym razem bandyci nie unikną konsekwencji. Nowe fakty w tej sprawie przekazał Michał Śmierciak - w przeszłości zatrudniony w Sandecji - na łamach portalu dts24.pl. Okazuje się, iż w budynku był działający monitoring, a część napastników nie zakryła twarzy.
"Jak już można wywnioskować, to strategia tej niemal militarnej operacji z udziałem sztućców nie była raczej planem genialnym. Dlaczego? Choćby choćby dlatego, iż mniej więcej połowa z uczestniczących w akcji dżentelmenów zapomniała zasłonić swoją twarz. Nowy obiekt MOSiR na Zawadzie jest wyposażony w całkiem dobry monitoring, więc doskonale udało się rozpoznać na nagraniach wspomnianych bojowników o wolność klubu. Identyfikacja wydaje się więc tylko formalnością, bowiem całe zajście można oglądać sobie w niezłej rozdzielczości. Problemem gwałtownie zajęła się policja, prowadzonych jest szereg czynności i tylko czekać na efekty" - pisze Śmierciak.
I rzeczywiście. Na dowód dziennikarz zamieścił kilkanaście klatek z nagrania monitoringu, na których zasłoniono twarze sprawców.


Już wcześniej portal weszlo.com informował, iż nowosądecka policja chce ostro zareagować na to zdarzenie. To nie pierwsza akcja nowosądeckich chuliganów, o której jest głośno w całej Polsce. Kilka miesięcy temu zdemolowali oni sektor gości na stadionie w Tarnobrzegu.
Sandecja Nowy Sącz jest w tej chwili liderem grupy czwartej III ligi. Zespół ma pięć punktów przewagi nad drugim NKP Podhale Nowy Targ. III liga wróci do gry na początku marca.
Idź do oryginalnego materiału