"Nitras zmień dilera" - to był pierwszy z transparent uderzający w ministra sportu Sławomira Nitrasa. Pojawił się na stadionie Legii w grudniu - podczas meczu w Lidze Konferencji Europy z AZ Alkmaar (2:0). W niedzielę kibice na "Żylecie" - czyli trybunie, gdzie od lat prowadzony jest zorganizowany doping i prezentowane są oprawy - wywiesili kolejne obraźliwe hasło w kierunku ministra sportu: "Zmiana dilera nie pomogła, Nitras przestań ćpać" - napisano.
REKLAMA
Zobacz wideo
Tak się bawi Legia Warszawa na wyjeździe! Ale oprawa
Niedzielny transparent nawiązywał do tego grudniowego, kiedy Nitras też krytykował kibiców Legii, ale prawdopodobnie też do ostatnich wypowiedzi ministra. Nitras w poniedziałek był bowiem gościem Tomasza Smokowskiego i Mateusza Borka w Kanale Sportowym. Poruszył tam wiele tematów, a jednym z nich był program "Poland Travel", do którego zostały włączone polskie kluby grające w europejskich pucharach. Przy tej okazji polityk mocno zaatakował Legię i jej prezesa Dariusza Mioduskiego.
Nitras zaatakował Mioduskiego i wszystko pomieszał
Zgodnie z zasadami programu "Poland Travel" kluby pod pewnymi warunkami miały otrzymać od państwa określone pieniądze za promocję naszego kraju za granicą. Nitras nie był jednak chętny, by te środki wypłacić, co tłumaczył skandalami, jakie miały miejsce podczas wyjazdowych meczów Legii w Lidze Konferencji Europy. - Państwo polskie za taką promocję ma płacić? To jest wizerunek Polski? Że wszystkie gazety brytyjskie piszą, iż nie kibice, ale wręcz prezesi się prawie leją - mówił minister.
Nitras pomylił jednak sytuację ze spotkania w Anglii z Aston Villą (1:2) - gdy kibice nie weszli na stadion i starli się policją - z tą w Holandii po meczu z Alkmaar, gdzie piłkarze i sztab wicemistrzów Polski zostali zaatakowani przez ochronę i policję, a dwóch zawodników Josue i Radovana Pankova aresztowano. Wtedy też brutalnie popychany i uderzony był Mioduski. Nagrania ewidentnie pokazują jednak, iż to nie on był w tej sytuacji agresorem.
Mioduski odpowiedział Nitrasowi. "Polemizują z faktami"
Smokowski próbował w poniedziałek wyjaśnić, jak było naprawdę, ale Nitras na to nie zważał i mówił dalej. - jeżeli mówimy o kibicu z "Żylety", to mogę się zgodzić, iż mu wolno więcej niż prezesowi klubu. Można krzyknąć coś, co prezesowi nie wypada. Ale o ile ktoś jest w Anglii, to sugeruję mu, żeby jednak uważał, bo policjant brytyjski wie lepiej, jakie jest tam prawo. o ile ktoś bierze pieniądze z budżetu państwa za promocję Polski za granicą, to ja oczekuję, iż nie będzie się prał z policją. A jeżeli się będzie prał, to ja tych pieniędzy nie dam - zarzekał się.
Mioduski został poproszony o komentarz do słów Nitrasa przez serwis WP Sportowe Fakty. - Nie będę komentował tych wypowiedzi, szczególnie iż polemizują one z powszechnie znanymi faktami. Sport potrzebuje mądrych rozwiązań i dialogu, a nie konfliktów, bo one niczego nie budują. Ja z ministrem Nitrasem nie miałem jeszcze okazji się spotkać, ale tak jak każdemu innemu ministrowi sportu, życzę mu jak najlepiej i zawsze jestem gotowy do rozmowy - przyznał Mioduski.
Transparent uderzający w Nitrasa był tylko jednym z wielu, który pojawił się na "Żylecie" podczas meczu z Piastem. W pierwszej połowie kibice uderzyli też w trenera Kostę Runjaicia i dyrektora sportowego Legii Jacka Zielińskiego, ale też Mioduskiego, który w niedzielę nie doczekał się transparentów, ale okrzyków: "Jaki pan, taki kram" - intonowali kibice, którzy nie są zadowoleni z ostatnich wyników Legii, czego dawali wyraz też w niedzielę, i to mimo iż drużyna Runjaicia strzelała gole i pokonała Piasta 3:1.