Było kilkanaście minut do pierwszego gwizdka w meczu Legia Warszawa - Pogoń Szczecin. Na Żylecie pojawił się transparent uderzający we władze klubu. Dotyczył on zbliżającego się meczu na Łazienkowskiej przeciwko Chelsea w ćwierćfinale Ligi Konferencji Europy. "Na Chelsea z kibiców pieniądze zedrzecie, za wsparcie w lidze tak nam dziękujecie?" - czytamy na transparencie.
REKLAMA
Zobacz wideo Michał Żewłakow zbawcą Legii? Kosecki: Fajny ruch, ale nie spodziewałem się tego
O tym, iż przy okazji przyjazdu Chelsea do Warszawy będzie ogromne szaleństwo, zapowiadał już Marcin Herra, wiceprezes Legii w rozmowie z weszlo.com. - Gdybyśmy zrobili całkowicie otwartą sprzedaż, myślę, iż spokojnie sprzedalibyśmy ze trzy stadiony Legii. Szacujemy, iż byłoby co najmniej 80 tysięcy chętnych na bilety - tłumaczył Herra. Przeniesienie meczu na Stadion Narodowy nie był w ogóle brany pod uwagę, także z powodu procedur panujących w UEFA.
W ten sposób kibice Legii zareagowali na ceny wejściówek na mecz z Chelsea. Karnetowicze muszą zapłacić 133 złote, by obejrzeć hitowy mecz w europejskich pucharach. W ten sposób kibice Legii niejako przyćmili powrót Michała Żewłakowa w roli dyrektora sportowego.
Wielki powrót legendy do Legii. Tym Żyleta jednak się nie zainteresowała
93 - tyle dni minęło od dyrektorskiego bezkrólewia w Legii Warszawa. Jeszcze przed zeszłoroczną Wigilią Legia ogłosiła, iż Jacek Zieliński nie będzie już dyrektorem sportowym i obejmie funkcję doradcy zarządu ds. sportowych. 27 marca br. poszukiwania się zakończyły. Legia podpisała 18-miesięczną umowę z Michałem Żewłakowem, który pracował w tej roli w Legii w latach 2015-2017, a więc w czasach warszawskiego triumwiratu.
Im więcej nazwisk pojawiało się w mediach, tym bardziej rosła irytacja kibiców Legii. Jiri Bilek, Marcel Klos, Mindaugas Nikolicius czy Roel Vaeyens - to zaledwie część kandydatur na stanowisko dyrektora sportowego. Zagraniczne kierunki dla Legii wyznaczał Dariusz Mioduski. Ostatecznie postawił na człowieka, którego miał cały czas pod ręką.
Poza tym Mioduski schował swoją dumę do kieszeni, dając zgodę na taki ruch. Żewłakow to człowiek, który kojarzył się głównie z Bogusławem Leśnodorskim. - Prezes Mioduski nie chce ryzyka, obawia się go, idzie w kierunku stabilizacji - opowiadał Żewłakow w Lidze+ Extra w 2017 r., tuż po zwolnieniu z Legii.
- Cieszę się z decyzji klubu, bo został nadany kierunek, a każdy projekt musi go mieć. W naszych rękach i nogach jest dokończyć ten sezon jak najlepiej. Co do współpracy z nowym dyrektorem, myślę, iż będzie dobra - mówił Goncalo Feio na konferencji prasowej przed meczem z Pogonią Szczecin.
Trzeba też jasno zaznaczyć, iż Żewłakow nie przychodzi do Legii jako cudotwórca. W swoim pierwszym etapie w Legii zrobił wiele dobrego, ale jedną z największych skaz na jego wizerunku były wymiany Nemanji Nikolicia i Aleksandara Prijovicia na Daniela Chimę Chukwu oraz Tomasa Necida.