Obie tenisistki mogły zaoszczędził siły przed tym spotkaniem, gdyż ich ostatnie rywalki w turnieju WTA 1000 w Pekinie skreczowały z powodu kontuzji. W poniedziałek Lois Boisson poddała mecz z Navarro przy wyniku 2:6, 0:1. Camila Osorio zeszła z kortu, gdy przegrywała ze Świątek 0:6, 0:40.
REKLAMA
Zobacz wideo "Tenis to moja pasja, miłość hobby". "Mezo" imponuje na korcie
Bezpośrednie starcie Świątek z Navarro lepiej zaczęła Polka, prowadząc 2:0, mimo iż już w pierwszym gemie trwającym 11 minut musiała bronić czterech break pointów. Nasza tenisistka obroniła się serwisem, posłała kilka mocnych forhendów i wydawało się, iż odeprze atak nieźle dysponowanej rywalki.
W kolejnych minutach to jednak Amerykanka wygrała cztery gemy z rzędu. Rosła lawinowo liczba pomyłek naszej tenisistki, a Navarro imponowała sprytem. Jak choćby w przy stanie 2:2, gdy posłała skrót, a potem przelobowała efektownie Świątek. - Widać zmiany w grze Amerykanki, stara się być bardziej agresywna, wchodzić na podanie Igi - zauważyła komentująca w Canal+ Sport Paula Kania-Choduń.
Od 2:0 do 4:6
Nawiązała do poprzedniego meczu Polki i Amerykanki, które ostatni raz mierzyły się w styczniu podczas Australian Open. Polka wygrała wtedy 6:1, 6:2. Amerykanka przyznała szczerze po meczu: "Iga to trudna rywalka, która wciąż wyprowadza kolejne uderzenia, choćby gdy raz się pomyli. 'Bezlitosna' - to dobre słowo, by ją określić. Trudno gra się przeciwko niej.
Tym razem Navarro miała zdecydowanie więcej do powiedzenia, bo sama przejmowała inicjatywę, atakowała drugie podanie Świątek, wchodząc przy nim głęboko w kort. Do tego wiceliderka rankingu często się myliła. Wyrzuciła chociażby z powietrza forhend, mając prawie cały otwarty kort. - Aj, aj, bolą takie pomyłki, wydawało się, iż to pewny winner - wskazała komentatorka.
Amerykanka z kolei grała bardzo dokładnie, próbowała rozrzucać naszą tenisistkę po korcie, przyspieszać po linii. Wytrzymała też ciśnienie, gdy serwowała przy stanie 5:4. Nie zadrżała jej ręka, wykorzystała szansę na zamknięcie partii i niespodziewanie objęła w tym meczu prowadzenie 1:0. Pierwszy set trwał 51 minut.
Ważne słowa Ryszczuka
W drugiej części meczu trwała zacięta walka. Nasza tenisistka raz imponowała kończącym uderzeniem, a potem psuła w łatwiejszej sytuacji. Emma Navarro dalej chciała grać bardzo agresywnie z returnu, co nieraz okazywało się skuteczne. Przełamała Igę Świątek na 2:1, ale gwałtownie przewagę straciła (2:2). Wtedy to obserwowaliśmy żywą dyskusję między Polką, a członkami jej teamu siedzącymi na trybunie. - Masz dużo czasu - przekazywał jej trener przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuk. Komentatorzy podkreślali, iż nasza zawodniczka za bardzo się spieszyła w wymianach.
Świątek naciskała rywalkę, ale zawodził i forhend, i bekhend - tak choćby w ostatniej akcji ósmego gema. Navarro wyrównała na 4:4. Panie wchodziły w decydujący fragment seta i na szczęście Polka zaczęła grać wtedy spokojniej. Jej uderzenia były odpowiednio głębokie, ale mniej ryzykowne. Zmuszała Navarro do obrony, doczekała się piłki setowej i wyrównała na 1:1 po 59 minutach.
Iga Świątek odpada
Trzeci set zaczął się bardzo źle dla Igi Świątek. Polka po pół godzinie przegrywała już 0:4. Kibice nie kryli zaskoczenia po jej kolejnych pomyłkach. Momentami znów chciała grać zbyt szybko, zbyt mocno. Popełniała też podwójne błędy serwisowe. - To jest niepokojąca oznaka - podsumował krótko Bartosz Ignacik, komentator Canal+ Sport. Opisał w ten sposób akcję, gdy nasza zawodniczka od razu po returnie poszła do siatki i została minięta przez Emmę Navarro. Atak był zbyt czytelny i nie zdobyła w ten sposób punktu. Polka w trakcie kariery rzadko w ten sposób buduje akcje.
Navarro prezentowała się stabilniej, trzeci raz przełamała Świątek i zamknęła ostatniego seta do zera (6:0). W ćwierćfinale w stolicy Chin jej rywalką będzie lepsza z pary Ukrainka Marta Kostiuk - Amerykanka Jessica Pegula.