Kapitan Polaków cisnął prawdę między oczy. "Ta drużyna już nie istnieje"

4 godzin temu
- Martwią na pewno przegrane mecze, martwią przegrane sety, martwią popełniane błędy - przyznaje Jakub Kochanowski. Kapitan polskich siatkarzy po dwóch przegranych z rzędu w Lidze Narodów opowiada o realiach. I ma krótką wiadomość dla patrzących wstecz. - Tamta drużyna już nie istnieje - zaznacza.
Polscy siatkarze pod wodzą trenera Nikoli Grbicia przyzwyczaili do sukcesów. Do tego stopnia, iż aż do teraz nigdy nie przegrali dwóch meczów z rzędu o stawkę. Jednym z zawodników, którzy mieli duży wkład w tę świetną passę, był Jakub Kochanowski. w tej chwili zaś środkowy wprost opowiada o rzeczywistości, w jakiej znalazła się kadra.


REKLAMA


Zobacz wideo Lublin mistrzem Polski w siatkówce. Marcin Komenda: Przed sezonem mało kto na nas stawiał


Kapitan Polaków wprost o sytuacji w kadrze. "Jest trochę zamieszania"
Zaczęło się od wymęczonego zwycięstwa z Iranem 3:2, a potem było wielkie zaskoczenie. Nikt, albo mało kto spodziewał się, iż Polacy podczas trzeciego turnieju Ligi Narodów w Gdańsku przegrają z Kubą i Bułgarią. Ale lider światowego rankingu uległ niżej notowanym rywalom 1:3 i 2:3, co mogło zaniepokoić wiele osób. Także w gronie pamiętających o tym, iż w tym sezonie doszło u Biało-Czerwonych do wielu zmian w składzie.
- Jesteśmy na takim, a nie innym etapie. Na pewno chcielibyśmy grać lepiej, chcielibyśmy wygrywać te mecze. Nikt nie lubi przegrywać, ale taki jest sport. Niestety, nie ma na tym turnieju drużyn, z którymi przysłowiowo wygrywa się na stojąco, a my nie gramy może jakoś wyśmienicie - zaznacza Kochanowski.
Przypomina on, iż Grbić w ostatnich dniach testuje różne warianty składów. Szkoleniowiec rzeczywiście rotuje bardzo dużo, wykorzystując turniej w Gdańsku jako poligon doświadczalny. Nie tylko na poszczególne mecze tworzy za każdym razem inną wyjściową "szóstkę", ale i podczas spotkań - w zależności od rozwoju wypadków - wprowadza kolejnych zawodników.


- Jest trochę zamieszania, ale nie ma co się dziwić. Jesteśmy gdzieś tam na początku drogi. Brakuje kilka osób, jest kilku debiutantów, którzy też muszą się delikatnie okrzesać z tym wszystkim. To wszystko powoduje delikatne zamieszanie, ale na pewno nie będziemy zwalać na jakieś tam trudności. Myślę, iż nasza drużyna ma na tyle jakości, iż takie mecze możemy wygrywać. Tego na razie nie robimy i na pewno będziemy musieli przeanalizować dlaczego - podkreśla środkowy, który pod nieobecność kontuzjowanych Bartosza Kurka i Aleksandra Śliwki, pełni funkcję kapitana.


Nie tuszuje też problemu, gdy pojawia się pytanie o przegrywane końcówki setów. Bo rzeczywiście w ostatnich spotkaniach Polakom bardzo często uciekały punkty w tych kluczowych fragmentach.
- Martwią na pewno przegrane mecze, martwią przegrane sety, martwią popełniane błędy. Ciężko mi na gorąco przeanalizować dokładnie, dlaczego tak to wygląda. Dużo czasu nie mamy, żeby gdzieś tam się poprawić w danych elementach, ale na pewno najbliższy czas będzie poświęcony temu, by te szczegóły, które można, dopracować. Bo wiadomo, iż koła na nowo nie wymyślimy w tydzień do finałów. Na pewno trzeba o tym pomyśleć, przegadać i może niektóre rzeczy zmienić - zauważa najbardziej utytułowany i doświadczony z obecnych w składzie kadrowiczów.
Nie podejmuje się wskazania na gwałtownie rzeczy, które są najpilniejsze jego zdaniem do poprawy. Zaznacza, iż mogą to być elementy, których nie widać na pierwszy rzut oka, ale wyjdą na jaw na odprawie taktycznej.
- Mamy chwilę, żeby to sobie przegadać. Mam nadzieję, iż w niedzielę kilka elementów poprawimy i już będzie dobrze - dodaje.
Mistrzowie olimpijscy zrobią Polakom poważny sprawdzian. Błędy i szukanie tożsamości
W niedzielę Biało-Czerwonych czeka w teorii najtrudniejsze zadanie spośród tych, które mieli w tym turnieju - zmierzą się z Francuzami. Kochanowski nie ma wątpliwości, iż poziom rywali będzie znacznie wyższy niż w sobotę.
- Bułgaria grała naprawdę dobre zawody, a żeby się postawić w niedzielę, to musimy się wznieść na wyżyny. Wydaje mi się, iż jesteśmy w stanie. Że jesteśmy w stanie zagrać dobre spotkanie przeciwko Francji. Na pewno nie mogę zagwarantować, iż je wygramy, ale mam nadzieję, iż zbierzemy się w te 24 godziny i powalczymy z nimi - deklaruje.


Przy spotkaniu z Francuzami wielu osobom wracają wspomnienia z ubiegłorocznego finału olimpijskiego w Paryżu z udziałem tych dwóch ekip. Gospodarze rozbili wtedy mających kłopoty zdrowotne Polaków 3:0. Kapitan tych ostatnich jednak zastrzega, iż traktowanie niedzielnego meczu jako okazji do rewanżu nie ma sensu.
- Dużym błędem jest generalnie myślenie o tym, co było kiedyś. Dużym błędem jest myślenie choćby o tym, co było w poprzednich turniejach LN w tym sezonie, a co dopiero w poprzednim sezonie. Tamta drużyna już nie istnieje. Teraz mamy drużynę inną i musimy szukać na nowo tożsamości. Na pewno nie wracamy myślami do tego, co było kiedyś, bo musimy patrzeć w przód. Mamy cele, ambitne cele i musimy o nich myśleć, by powoli się do nich zbliżać. Myślenie o przeszłości na pewno w tym nie pomaga - zastrzega 28-latek.
Jeden z dziennikarzy spytał o owo szukanie tożsamości. Polacy za półtora tygodnia mają bowiem turniej finałowy LN, a za niespełna dwa miesiące docelową imprezę tego sezonu - mistrzostwa świata. Kochanowski zaznacza, iż przy tym procesie często najważniejszy jest moment przełomowy.
- W którymś momencie drużyna załapie to, jak ma wyglądać, jak ma grać. Musimy złapać trochę pewności siebie, trochę się okrzesać sami ze sobą, bo tak naprawdę to był dopiero nasz trzeci mecz w tym zestawieniu. Tutaj nie trzeba nikogo uczyć grać w siatkówkę, bo to gracze wybitni na tle innych i jesteśmy zdecydowanie w światowej czołówce. Nie będziemy od nowa się uczyć każdego elementu po kolei. Musimy się po prostu trochę poukładać, może trochę znaleźć takiego wewnętrznego spokoju, może trochę cierpliwości i myślę, iż będzie dobrze - zapewnia kapitan wicemistrzów świata i mistrzów Europy.
Idź do oryginalnego materiału