Niewiele jest dla Roberta Kubicy tak wyjątkowych miejsc, jak Circuit Gilles Villeneuve w Montrealu. 15 i 16 lat temu występy tam naszego kierowcy przysporzyły nam ogromnych emocji – najpierw pozytywnych, potem negatywnych. Ale oprócz tych, były jeszcze 3 inne jazdy Roberta w Kanadzie.
Zaczynamy od okrążenia toru z Robertem:
Rok 2006
Robert Kubica po raz pierwszy wziął udział w Grand Prix Kanady w 2006 roku. Polak jechał w obu piątkowych sesjach treningowych i… obie wygrał. Był to pierwszy taki przypadek i jeden z dwóch ogólnie w jego karierze. Przypomnę, iż Kubica nie był wtedy jeszcze kierowcą podstawowym BMW Sauber.
Rok 2007
Polak był nim już natomiast w 2007 roku. W pierwszej sesji treningowej pokonał zaledwie 2 okrążenia i bez czasu skończył ją na ostatnim miejscu. W drugiej był 12. a w trzeciej 13. W kwalifikacjach Robert był 8.
Robert na 25. okrążeniu po wyjeździe z pit stopu był na 15. pozycji. Było to kilka po neutralizacji. Na 27. okrążeniu, podczas próby wyprzedzenia Jarno Trulliego Kubica lekko najechał na lewe tylne koło bolidu Włocha, jego samochód podbiło i wystrzelił w powietrze, uderzając najpierw w bolid Scotta Speeda, a następnie w betonową ścianę. Po kilku koziołkach zatrzymał się po przeciwległej stronie zakrętu numer 10.
„Byłem bardzo blisko Jarno i próbowałem go wyprzedzić po prawej stronie w lewym zakręcie. Niestety doszło do kolizji, po której straciłem przednie skrzydło. Wpadło ono pod auto i zostałem pozbawiony jakiejkolwiek kontroli nad bolidem. Wyskoczyłem na tarkę i znalazłem się w powietrzu. To działo się bardzo gwałtownie – zdążyłem puścić kierownicę i złożyć ręce na klatce piersiowej. Potem świadomość wróciła mi gdy leżałem w bolidzie bokiem i patrzyłem ma porządkowych. Wtedy zdałem sobie sprawę, iż przeżyłem ten wypadek. Spróbowałem poruszyć każdą kończyną i zdałem sobie sprawę z tego, iż wszystko jest OK. Muszę podziękować komuś na górze bo nie ma racjonalnego powodu żebym wyszedł z tego bez szwanku. Gdyby taki wypadek zdarzył się 10 lat temu, pewnie byłoby ze mną gorzej. A tak… pewnie spadając ze schodów pokiereszowałbym się bardziej” – wspominał w pierwszym wywiadzie po wypadku Kubica.
Wypadek wyglądał przerażająco, a Robert początkowo nie dawał oznak życia. Do akcji gwałtownie wkroczyły służby medyczne.
„Jak zobaczyliśmy ten wypadek, byliśmy przekonani, iż nie żyje. Jego samochodu praktycznie nie było, a jak zobaczyliśmy jego opadającą głowę, pomyślałem, iż to już koniec” – mówił kilkanaście lat po wypadku Ronald Denis w rozmowie z TVP Sport. Mówi, iż był bardzo zaskoczony po dotarciu na miejsce, iż Robert Kubica jeszcze z nimi rozmawia.
A co mówił Robert? Okazało się, iż narzekał na Jarno Trullego, o którego koło zahaczył przed wypadkiem.
„Powtarzał ten piep*** Trulli” – mówi Denis.
Po kilku dniach zespół ten ujawnił dane z samochodu polskiego kierowcy, które były analizowane wspólnie z FIA. Zderzenie nastąpiło z prędkością 230 km/h, a rekordowa wartość przeciążenia wyniosła 75G na jedną tysięczną sekundy. Wrak tego samochodu przez cały czas jest wystawiony w muzeum BMW.
Oglądający i dziennikarze przez pierwsze kilkanaście minut nie mieli informacji o stanie Kubicy. Potem ukazał się peirwszy komentarz BMW Sauber: „Przedstawiciele FIA poinformowali nas, iż Robert został przetransportowany do szpitala. Jego stan jest stabilny i jest on przytomny”.
Kierowcy przez cały czas uczestniczący w wyścigu byli przejęci losem Kubicy. Lewis Hamilton dopytywał przez radio, czy z Polakiem wszystko w porządku. „Tak, ma tylko złamaną nogę” – powiedział inżynier. Stąd wzięła się taka właśnie plotka o kontuzji Kubicy, która ostatecznie nie potwierdziła się.
„Po wyścigu Mario Theissen przekazał bardzo dobre wieści: „Dostaliśmy informację, iż nie jest ranny. Zostanie na noc w szpitalu i zostanie wypisany jutro” – powiedział szef BMW Sauber.
Nick Heidfeld, który zajął w tym wyścigu 2. miejsce – najlepsze w historii BMW Sauber, mówił na konferencji prasowej po wyścigu: „Dobrze, iż z Robertem jest wszystko w porządku. Trudno było zdobyć informację co z nim podczas wyścigu, a bolid widziałem tylko z boku” – mówił Niemiec.
„To był najbardziej emocjonujący weekend wyścigowy jaki przeżyliśmy z naszym nowym zespołem. Po wyścigu pełnym wypadków mamy dwa powody, aby być bardzo szczęśliwymi. Po pierwsze, bazując na wstępnych raportach medycznych, Robert wyszedł z bardzo ciężkiego wypadku niemal bez szkody. Po drugie Nick stworzył wczoraj silne fundamenty pod nasze pierwsze miejsce na podium uzyskując trzecią pozycję w kwalifikacjach. Dziś sprawił się doskonale i uzyskał drugą pozycję. Gratulacje dla niego i całego zespołu BMW Sauber F1. Wierze, iż Robert również zbliżyłby się dziś do miejsca na podium” – komentował szerzej Mario Theissen.
„Najważniejsze są wstępne raporty od lekarzy stwierdzające, iż Robert nie był poważnie ranny. To głównie zasługa wysokim standardom bezpieczeństwa jakie FIA wprowadziła w ostatnich latach. Przed wypadkiem był na zadowalającej pozycji i z szansą na zdobycie cennych punktów. Mamy nadzieje, iż gwałtownie wyzdrowieje, ale wciąż czekamy na informacje” – dodał Willy Rampf.
Ostatecznie lekarze po wielu badaniach stwierdzają u Kubicy tylko skręconą kostkę i lekki wstrząs mózgu. Komisja FIA uznała, iż nikt nie ponosi winy za ten incydent. „Jarno nie zostawił Robertowi zbyt wiele miejsca, ale było go wystarczająco” – powie kilka dni później Charlie Whiting.
„Następnego dnia, gdy w szpitalu lekarze obudzili mnie o 4 rano żeby przeprowadzić badania, powiedziałem, iż nic mi nie jest. Oni widzieli powtórki wypadku i powiedzieli, iż to niemożliwe, iż zwariowałem. Zrobili wszystkie badania i lekarz powiedział, iż rzeczywiście mam rację, ale z racji tego, iż widział wypadek, musi wszystkie powtórzyć. Miałem małe podkręcenie kostki, ale nic wielkiego. Wziąłem trochę leków przeciwbólowych, ale na przykład szyja nie bolała mnie prawie ogóle. HANS mnie wtedy uratował. To był drugi rok z tym systemem i gdyby nie on, „pocałowałbym” kierownicę przy 250 kilometrach na godzinę. Byłbym skończony. Gdyby ten wypadek wydarzył się 10 lat wcześniej, nie byłoby mnie tu. To uratowało mi życie” – mówił potem Kubica, komentując swój wypadek.
„Użyliśmy do jego zbadania praktycznie każdego sprzętu, który był w szpitalu i okazało się, iż poza skręceniem kostki, nic mu nie jest. choćby nie był w szoku” – wspomina Ronald Denis.
Oczywiście w prasie następnego dnia szeroko komentowano kraksę Kubicy – zarówno w Polsce jak i zagranicą. „Pierwszy raz od Imoli 1994 w powietrzu podczas weekendu Formuły 1 uniósł się zapach śmierci. To cud, iż nic mu nie jest” – pisała La Republicca. W Przeglądzie Sportowym tytuł tekstu brzmiał: „Kubica oszukał śmierć”. Niki Lauda powiedział, iż gdyby taki wypadek zdarzył się w czasach jego kariery w F1, to kierowca na pewno by zginął.
„Poznałem wielu kierowców Formuły 1 – oni są z reguły primadonnami, ale Kubica taki nie jest. Mówi wieloma językami, jest bardzo miły, życzliwy, wszyscy od razu go polubili” – mówił lekarz opiekujący się Kubicą, wspominając, iż Robert Kubica przed opuszczeniem Kanady jeszcze raz odwiedził szpital oraz oddalony o kilka kilometrów od niego gabinet Denisa i podziękował za opiekę, wręczając gadżety.
Dzień później Kubica opuścił szpital o własnych siłach, lekko utykając. „Jak widzicie jestem w całkiem dobrej dyspozycji i mam nadzieję, iż pojadę na Indianapolis. Czuję się dobrze, ale miałem sporo szczęścia. Z wypadku pamiętam prawie wszystko” – powie Robert dziennikarzom czekającym pod szpitalem.
Rozpoczęła się dyskusja czy Kubica wystartuje w Grand Prix USA, które było zaledwie tydzień po rywalizacji w Kanadzie. Lekarze ze szpitala w Montrealu nie widzieli przeciwwskazań do takiego startu. BMW Sauber opublikowało zapowiedź wyścigu z wypowiedziami Kubicy, a Polak został zaproszony na konferencję prasową przed rywalizacją w Stanach.
Decyzja miała zostać podjęta w czwartek. Kubica rano został poddany testom sprawności, które przeszedł. Potem spotkał się z dziennikarzami. Pytany, czy oglądał powtórki swojego wypadku, odpowiedział, iż widział go na żywo.
„A tak serio, to oglądając powtórki tego wypadku, byłem bardziej zszokowany niż w rzeczywistości. Gdy kilka lat temu brałem udział w wypadku drogowym, od razu wiedziałem, iż jestem ranny. Tym razem wiedziałem, iż jest ok. Kostka mnie trochę zabolała, ale mogłem nią ruszać. To pokazuje, jak wielki postęp dokonał się w F1 o ile chodzi o bezpieczeństwo. Wielkie podziękowania za to. Przed USA czuję się w 100% dobrze, ale muszę jeszcze poczekać na oficjalną zgodę” – powiedział Kubica.
Nie dostał jej. Kilka godzin później ogłoszono, iż BMW Sauber będzie musiało skorzystać z usług swojego kierowcy rezerwowego – Sebastiana Vettela.
2008
Robert przystępował do Grand Prix Kanady jako czwarty zawodnik klasyfikacji generalnej. Tak wyglądała sytuacja w Mistrzostwach Świata F1 przed tym wyścigiem:
1. Lewis Hamilton 38
2. Kimi Räikkönen 35
3. Felipe Massa 34
4. Robert Kubica 32
5. Nick Heidfeld 20
„Nie mogę doczekać się kolejnego wyścigu w Montrealu. Zawsze jest tam wyjątkowo. Miasto jest bardzo ładne, a fani mają duży entuzjazm do sportu. Podczas weekendu wyścigowego, całe miasto żyje F1. Montreal, mimo iż to też tor uliczny, charakterystyka jest zupełnie inna niż w Monako, potrzeba tam niewielkiej siły docisku. Lubię ten tor, bo ma sporo mocnych dohamowań. Trzeba mieć jednak dobrą przyczepność by odpowiednio wychodzić z wolnych zakrętów. Musimy być ostrożni, szczególnie na początku weekendu, bo tor będzie jeszcze zielony. Mimo, iż miałem tu rok temu duży wypadek, to przez cały czas jeden z moich ulubionych obiektów” – mówił przed wyścigiem Robert.
„Zawsze lubiłem tor w Montrealu, a Kanada zawsze była dla mnie przyjazna. W 2006 roku, kiedy byłem kierowcą rezerwowym, byłem bardzo szybki w pierwszym treningu. Następny rok był zły dla mnie, ale w 2008 roku, byłem pewien, iż to będzie dobry tor. Kiedy ma się pewność siebie, to już daje dobry start. W tamtym sezonie BMW Sauber było bardzo konkurencyjne. Nie mieliśmy najlepszego auta, ale mogliśmy rywalizować” – powiedział w 2018 roku Robert o swoich myślach przed tamtym wyścigiem.
W pierwszym treningu Robert zajął 2. miejsce, ustępując tylko Felipe Massie.
W drugiej sesji treningowej Robert również miał 2. czas, tym razem „przegrywając” z Hamiltonem.
„Straciliśmy nieco czasu podczas porannej sesji ze względu na mokry tor, ale mieliśmy bardzo pracowite popołudnie. Wykonaliśmy szeroki program testowy w drugim treningu, sprawdzając ustawienia auta. Przyczepność przez cały czas była bardzo niska, co sprawiało, iż bolid był nerwowy. Byliśmy jednak w stanie porównać mieszanki opon, jesteśmy więc w dobrej pozycji przed jutrem” – mówił po piątkowych treningach Robert Kubica.
W sobotnim treningu wykręcił 11. czas.
Potem przyszedł czas na kwalifikacje. Podczas nich na świeżo wyasfaltowanym fragmencie toru nawierzchnia zaczęła się kruszyć, co wielu zawodnikom utrudniło jazdę. W pierwszym segmencie Robert miał 6. czas. W Q2 wykręcił również 6. wynik. W decydującej fazie pojechał świetnie, zajmując 2. miejsce – 612 tysięcznych za Lewisem Hamiltonem i 237 tysięcznych przed Kimim Raikkonenem. Nick Heidfeld wykręcił 8. czas – gorszy od Kubicy o 1,135 sekundy.
„To była bardzo trudna sesja kwalifikacyjna ze zniszczonym torem w niektórych zakrętach, co było bardzo słabe. Było łatwo popełnić błąd w takich warunkach. o ile minąłeś idealną linię o 10 czy 12 centymetrów, łapałeś na opony asfalt i przyczepność była bardzo niska. Nie mniej cieszę się z 2. miejsca. Jutro przed nami skomplikowany wyścig na tym torze. Niestety nie będę startował po prawej, nagumowanej stronie toru. McLareny wyglądają bardzo mocno, ale będę również pod presją ze strony Ferrari. Zobaczymy, jakie strategie będą mieli inni” – mówił Robert bezpośrednio po kwalifikacjach.
„Start z pierwszego rzędu to doskonały wynik dla nas i Roberta, który osiągnął go w bardzo trudnych warunkach. Porywisty wiatr, zmieniająca się przyczepność opon i coraz wolniejszy tor sprawiły, iż udało się zdobyć 2. miejsce tylko dzięki perfekcyjnemu występowi Roberta” – podsumował szef ekipy, Mario Theissen.
Zadowolony był również Willu Rampf, dyrektor techniczny zespołu: „Robert zaprezentował się doskonale. Spodziewaliśmy się, iż będziemy tu mocni, ale drugie miejsce jest dla nas zaskoczeniem”.
„Byliśmy bardzo silni przez cały weekend. Nie tak, jak McLaren, ale traciliśmy niewiele. Był jednak jeden decydujący czynnik – kruszący się asfalt. W niektórych zakrętach, szczególnie w kwalifikacjach, trzeba było niemal zgadywać, którą linią jechać. Nie wybierałem optymalnych linii w kilku miejscach ponieważ unikałem miejsc, w których asfalt odpadał. Zrobiłem bardzo dobre okrążenie w kwalifikacjach, a w nawrocie trzeba było pojechać bardzo ciasno. Warto było choćby przejechać tam jednym kołem po trawie niż wjeżdżać na tor ponieważ było tak ślisko” – wspomina Kubica po latach.
Po kwalifikacjach zdecydowano się na ponowne wyasfaltowanie kruszącego się fragmentu toru.
Kolejność startowa do wyścigu wyglądała następująco:
1. Lewis Hamilton
2. Robert Kubica
3. Kimi Raikkonen
4. Fernando Alonso
5. Nico Rosberg
6. Felipe Massa
7. Heikki Kovalainen
8. Nick Heidfeld
9. Rubens Barrichello
10. Mark Webber
11. Timo Glock
12. Kazuki Nakajima
13. David Coulthard
14. Jarno Trulli
15. Nelson Piquet
16. Adrian Sutil
17. Giancarlo Fisichella
18. Sebastien Bourdais
19. Sebastian Vettel
20. Jenson Button
Robert obronił tę pozycję po starcie, ale sporo tracił do Hamiltona. Na 17. kółku doszło jednak do neutralizacji, w wyniku której różnice się zmniejszyły, a kierowcy zjechali do pit stopów. Byli w nich zarówno Hamilton, jak i Raikkonen.
Kubica i Raikkonen równo wyjechali ze stanowisk i byli pierwsi do wyjazdu z boksów. Tuż za nimi wyjeżdżał Hamilton. To, co wtedy nastąpiło, do dziś jest dla mnie jedną z najdziwniejszych sytuacji w F1 w ostatnich latach:
Kubica wyjechał na 8. miejscu, ale kierowcy przed nim byli na mniej korzystnej strategii. na 42. kółku, po wyprzedzeniu Heidfelda, Robert objął prowadzenie, które utrzymał mimo jeszcze jednego zjazdu do boksów. Potem Robert spokojnie dowiózł 1. miejsce, wygrywając pierwszy dla Polski wyścig Formuły 1.
Robert Kubica po Grand Prix Kanady został liderem Mistrzostw Świata Formuły 1, przesuwając się o 3 miejsca. Czołówka przedstawiała się następująco:
Klasyfikacja kierowców:
1. Robert Kubica 42 pkt
2. Lewis Hamilton 38
3. Felipe Massa 38
4. Kimi Raikkonen 35
5. Nick Heidfeld 28
6. Heikki Kovalainen 15
7. Mark Webber 15
8. Jarno Trulli 12
9. Fernando Alonso 9
10. Nico Rosberg 8
BMW Sauber awansowało natomiast na pozycję wicelidera w klasyfikacji mistrzostw świata konstruktorów:
1. Ferrari 73 pkt
2. BMW-Sauber 70
3. McLaren-Mercedes 53
4. Red Bull 21
5. Toyota 17
6. Williams 15
7. Renault 9
8. Honda 8
9. Toro Rosso 7
Kibice zgromadzeni na stadionie w Klagenfurcie, dowiedzieli się o wyniku GP Kanady tuż przed rozpoczęciem meczu Polska – Niemcy w ramach Euro 2008. Tak zareagowali:
„Jestem niezwykle szczęśliwy po pierwszym zwycięstwie. Cieszę się dla polskich kibiców, dla Polski. Wyścig nie był dla mnie łatwy – począwszy od startu z brudnej toru, po którym Raikkonen prawie mnie wyprzedził przez niefortunny dla mnie wyjazd samochodu bezpieczeństwa. Wszyscy zjechaliśmy do boksów gdy zostały otwarte. Zatrzymałem się na końcu przy czerwonym świetle, a obok mnie stał Kimi. Usłyszałem uderzenie Hamiltona w Ferrari. Muszę być chyba wdzięczny Lewisowi, iż wybrał Kimiego, a nie mnie. Po powrocie na tor utknąłem za wolniejszymi bolidami i traciłem dużo czasu. Dopiero gdy Glock zjechał do boksów, mogłem dalej cisnąć. W ciągu 8 okrążeń musiałem powiększyć moją przewagę nad Nickiem do 21 sekund, co nie było łatwe. Gdy wyrobiłem sobie 24 sekundy przewagi, wiedziałem, iż pozostanę przed Nickiem po postoju. Mogłem dzięki temu pojechać nieco spokojniej by nie popełnić błędu, co na tej nawierzchni nie było trudne. Wszystko się udało i mogę być szczęśliwy” – powiedział po wyścigu Robert.
Zadowolony, choć nieco mniej, był też Nick Heidfeld.
„Gratuluję Robertowi zwycięstwa. Całkowicie na nie zasłużył. Ja miałem kiepski start i wyprzedził mnie Barrichello. Udało mi się go jednak wyprzedzić i byłem potem jednym z najszybszych kierowców na torze. Zostałem na torze dłużej i miałem strategię jednego pit-stopu, co było dużym wyzwaniem. Gdy Robert wyjechał przede mnie po swoim drugim pit-stopie, wiedziałem, iż muszę utrzymać drugie miejsce. Jest ono dla mnie sukcesem, biorąc pod uwagę start z 8. miejsca. Bardzo dziękuję całemu zespołowi, zwłaszcza za przygotowanie nowego nadwozia po moim wypadku w Monako” – mówił Niemiec.
Zadowolenia nie kryły oczywiście władze BMW Sauber: „Jestem przytłoczony, to fantastyczna sprawa – wszystko poszło dziś po naszej myśli. Kierowcy jechali bezbłędnie, a nasze strategie były idealne. Mieliśmy nadzieję na podium, ale nie śmieliśmy marzyć o dublecie. Gratulujemy Robertowi i Nickowi, całemu zespołowi w Monachium i Hinwil. Dla nas to miliwy krok i mamy co świętować” – mówił Mario Theissen.
„Nie potrafię opisać swoich uczuć po tym wyścigu, co to był za dzień… Kierowcy i członkowie ekipy wykonali znakomitą pracę. Robert tracił nieco czasu za wolniejszymi bolidami, ale jego niesamowity sprint dał mu zwycięstwo. Nick jechał perfekcyjnie, a przecież startował z 8. miejsca i był momentami najszybszym zawodnikiem na torze. Zmieniając jego strategię na jeden pit-stop, podjęliśmy spore ryzyko, szczególnie ze względu na opony. Musiał długo jechać na miękkiej mieszance. Koniec końców wszystkie nasze decyzje opłaciły się” – dodał Willy Rampf, dyrektor techniczny ekipy.
Okazuje się, iż po wyścigu i ceremonii podium, powstał spór, do kogo trafić ma butelka za pierwsze miejsce pomiędzy BMW a Sauberem. Ostatecznie tę „Wojnę o Butelkę”, jak nazywa to dziś Alfa Romeo, wygrał niemiecki gigant. Sauber postanowił zatem… zamówić replikę tego szampana. Oczywiście nieodkorkowaną. Oryginał widoczny jest w muzeum BMW w Monachium.
Oczywiście polska prasa oszalała w tej kwestii. Ale pochlebnych komentarzy nie brakowało również z zagranicy.
„Robert Kubica sięgnął po swoje pierwsze zwycięstwo i awansował na pierwsze miejsce w klasyfikacji kierowców. […] Polak, który 12 miesięcy wcześniej przeżył niesamowitą kraksę na torze Gillesa Villeneuve`a, wykorzystał wypadek w alei serwisowej z udziałem lidera mistrzostwa świata Lewisa Hamiltona i mistrza świata Kimiego Raikkonena” – pisał wtedy The Guardian.
„Ten dzień należał do Roberta Kubicy, Nicka Heidfelda, dr Mario Theissena i zespołu BMW-Sauber, którzy sięgnęli po swoje pierwsze zwycięstwo w F1. Gratulacje” – czytamy na łamach bleacherreport.com.
Andrew Benson na łamach BBC pisał natomiast: „Kubica sięgnął po pierwsze dla siebie i zespołu zwycięstwo w Formule 1 po dramatycznym Grand Prix Kanady. Kubica przetrwał wyjazd samochodu bezpieczeństwa i rozpadający się tor, który sprowokował błędy wielu kierowców. Polak, wskazywany na przyszłego mistrza świata odkąd zastąpił Jacquesa Villeneuve`a w połowie sezonu 2006, budował przewagę, która sprawiła, iż mógł wykonać drugi pit-stop bez tracenia prowadzenia. Jego zwycięstwo przyszło na torze, na którym wygrał rok wcześniej”.
„Polak odniósł w pełni zasłużone zwycięstwo i prowadzi w mistrzostwach świata. Ten rezultat jest nie tylko znakomitym rezultatem dla Kubicy i BMW, ale dla całej Formuły 1. Wyścig nie był rewelacyjny, ale jego wynik takim jest. Formuła 1 wreszcie ma powód do radości, potrzebowaliśmy takiego rezultatu” – napisał natomiast branżowy portal pitpass.com, odnosząc się do gorących w tamtym czasie tematów afer toczących Formułę 1.
Na oficjalnej stronie zespołu BMW Sauber pojawił się po GP Kanady wywiad z Mario Theissenem, w którym otwarcie przyznawano, iż „zrealizowany został cel na ten sezon”.
„Teraz wiemy już, jak smakuje nie tylko zwycięstwo, ale również dublet. Mamy nagrodę za entuzjazm, poświęcenie i wiedzę, jaką pokazujemy. Po trzech latach od utworzenia zespołu. Mieliśmy ambitne cele, które realizujemy zgodnie z planem. Chcieliśmy w tym roku włączyć się o walkę na czele i po zaledwie 7 wyścigach to mamy. To zwycięstwo nic jednak nie zmienia – skupiamy się na kolejnym wyścigu. Chcemy wykorzystać naszą siłę” – mówił szef ekipy.
„Kierowca, który po 7 wyścigach jest liderem klasyfikacji generalnej mistrzostw świata, nie znalazł się tam przypadkowo. Pracowaliśmy na te pozycje przez dwa lata i na pewno nie odpuścimy – będziemy walczyć. Przed nami wyzwanie utrzymania poziomu rozwoju, a jednocześnie praca nad bolidem na 2009 rok. Ocenimy dokładnie możliwości, również w kwestii aerodynamiki” – mówił Mario Theissen.
10 lat po triumfie na Albert Park Circuit, Robert wspominał tamte wydarzenia dla f1.com”: „Gdy wygraliśmy to Grand Prix, to był najlepszy dzień mojej kariery i jeden z najgorszych. Wiedzieliśmy już, iż nie będziemy rozwijać bolidu na ten sezon. Zespół działał jak firma. Mieli cel wygrać wyścig, wygrali go i BMW chciało skupić się na przyszłym sezonie, w którym wchodził KERS i byli nim zafascynowani, ale nigdy nic z tego nie wyszło. Wtedy nie mogłem tego powiedzieć wprost, ale na konferencji prasowej po wyścigu powiedziałem, iż „musimy przez cały czas cisnąć” a to nieczęste słowa gdy prowadzisz w mistrzostwach. Bałem się jednak, iż przestaniemy się rozwijać” – opisywał po latach to Grand Prix Robert Kubica.
„Wyleciałem od razu po wyścigu ponieważ miałem pracę do wykonania w fabryce przed testami w Barcelonie. To było słuszne, ale żałuję iż tak zrobiłem. Byłem gościem, który nie świętował – mieliśmy punkty, wygraliśmy, ale ja skupiałem się na następnym wyścigu. Teraz, z perspektywy czasu, cieszyłbym się tym zwycięstwem bardziej z chłopakami więc przepraszam ich. Byłem młody i zmotywowany i nie chciałem odpuścić będąc w uderzeniu. Po wyścigu był tam Jean Alesi. Pogratulował mi i powiedział: Nie rób tak samo, jak ja. Zapytałem dlaczego, a on odparł: Ja wygrałem tylko raz. W Kanadzie. Miałem to zdanie w mojej głowie przez następne lata. Następny sezon był trudny, nasza forma nie była dobra. Potem w 2010 roku myślałem sobie, iż nie chcę skończyć tak, jak Jean. Nie chcę. Ale wiemy co się stało. To zabawne, iż stało się to, co on powiedział – na pewno nie życzył mi tego, ale ale takie jest życie. Ale przez cały czas jest na to czas”.
Robert od tamtego czasu uczestniczył jeszcze w 47 wyścigach, ale sukcesu z Kanady nie był już w stanie powtórzyć. Chciał jednak… kupić swój samochód.
„Nie mam trofeum z tego wyścigu – ma je mój zespół i nie dostałem kopii, czym jestem nieco smutny. Taka była polityka zespołu, miałem to w kontrakcie, ale mogłem chociaż dostać replikę. Ale nie dostałem. Ostatni raz widziałem je podczas zdjęcia zespołowego po podium. Nie mam również swojego auta, a bardzo chciałbym je mieć. Próbowałem kupić ten samochód kilka lat temu, ale nie udało mi się. Jest długa historia związana z tymi samochodami. kilka istnieje dziś w oryginalnej formie, a wiele z nich zostało zaadaptowanych do rozwoju KERS w 2009 roku. Niektóre podwozia nie są już dziś dostępne, ale myślę, iż przez cały czas istnieją trzy czy cztery samochody w pełnej specyfikacji z 2008 roku. Jeden ma prywatny kolekcjoner, z którym próbowałem się skontaktować, ale powiedział mi, iż nie sprzeda auta. Jedno ma Sauber, ale również nie chcą go sprzedać. Nie jestem osobą, która przywiązuje się do rzeczy materialnych, ale dostanie tych dwóch rzeczy byłoby bardzo miłe. Dla większości osób nie mają one wartości, ale dla mnie mają ogromną. Spróbuję je dostać w przyszłości” – mówi Robert.
Rok 2010
W 2009 roku Grand Prix Kanady nie odbywało się. W roku 2010, zajmował w treningach odpowiednio 6,8 i 6. miejsca. W kwalifikacjach był 8., a wyścig ukończył na 7. pozycji. Nie obyło się jednak bez kolejnego wielkiego osiągnięcia – po raz pierwszy w swojej karierze, wykręcił tam najlepszy czas okrążenia w wyścigu. Do historii z tego grand prix przejdzie na pewno jego walka z Michaelem Schumacherem:
2019
Kubica wrócił do Kanady jako kierowca Williamsa. Nie był to jednak powrót łatwy. Kubica oddał samochód Nicholasowi Latifiemu w pierwszym treningu, a w drugim stracił ćwierć sekundy do George Russella. W sobotniej sesji treningowej strata sięgnęła pół sekundy.
W kwalifikacjach Kubica zajął ostatnie miejsce, tracąc do Russella blisko 0,8 sekundy.
„Brakowało przyczepności, opony bardzo się ślizgały, zarówno przednia jak i tylna oś. Nie wiem z czego to się bierze, ale trzeba to zrozumieć, bo za często mi się to zdarza. Walczę o utrzymanie się na torze i stawia mnie to w naszej sytuacji w ciężkim położeniu. Rano było lepiej w 1. wyjeździe, potem było gorzej. Nie sądzę, aby była to kwestia ustawień. Zbyt często dzieją się rzeczy, które ciężko mi zrozumieć” – mówił Robert w rozmowie z Eleven Sports.
Start do wyścigu Kubica miał świetny – awansował na 15. miejsce, również przed George Russella. Anglik gwałtownie odzyskał swoje miejsce, a Kubica tracił tempo, dojeżdżając ostatecznie na 18, ostatnim miejscu, okrążenie za Russellem. Najlepsze czasy obu kierowców były jednak podobne – Russell był szybszy o zaledwie 0,044 sekundy.
„Już na pierwszych dohamowaniach zrozumiałem, ze to będzie długie popołudnie. Dziwna sytuacja, tak jakbym sobie zaciągał ręczny na każdym hamowaniu, auto nie hamowało, stawało bokiem. Co do strategii to zjechaliśmy wcześniej ale mało to zmieniało. Jak jesteś na końcu, to jak będziesz robił to, co wszyscy, to skończysz tam, gdzie skończysz. Dziś jadąc wolno sporo jokerów sobie zagrałem żeby w ogóle utrzymywać auto na torze. Im więcej było trudności tym mi się gorzej jeździ. Trudno mieć fun o ile jesteś pasażerem w aucie” – podsumował Kubica dla Eleven Sports.