Ansu Fati traci nadzieje na to, iż będzie jeszcze gwiazdą FC Barcelony. Hansi Flick rzadko na niego stawia. Media sugerują, iż takim zachowaniem Niemiec pokazuje mu drzwi wyjściowe z klubu. Wystąpił tylko w dziewięciu spotkaniach tego sezonu, spędzając na murawie niespełna 200 minut. Po raz ostatni na boisku pojawił się 9 kwietnia, po aż 95 dniach przerwy, zastępując Lamine'a Yamala w meczu Ligi Mistrzów. I wszedł tylko dlatego, iż poprosił o to... sam 17-latek, chcąc dodać nieco otuchy koledze. Nic więc dziwnego, iż frustracja Fatiego rośnie z każdym meczem, w którym przebywa na ławce rezerwowych. I upust jej dał w sobotnie popołudnie.
REKLAMA
Zobacz wideo Co dalej z Legią? Kosecki: Otwórzmy drzwi i podziękujmy piłkarzom. Nic nie zdobyliście
Wybuch złości Ansu Fatiego. Tej decyzji już nie przemilczał
Tego dnia Barcelona podejmowała u siebie Celtę Vigo. Fati znalazł się w kadrze meczowej, ale Flick nie wystawił go w pierwszym składzie. Mimo wszystko Hiszpan liczył na szansę. Minuty upływały, a on przez cały czas czekał. Ruszył choćby na rozgrzewkę, więc wydawało się, iż faktycznie pojawi się na boisku.
Tyle tylko, iż w 88. minucie trener dokonał piątej, ostatniej możliwej zmiany, kiedy to za Gerarda Martina wszedł Pau Victor. I ta decyzja mocno zirytowała Fatiego. Wszystko uchwyciły kamery, a nagranie momentalnie opublikowano w internecie.
Widać na nim, jak wściekły Hiszpan zdjął kamizelkę, a następnie rzucił ją na krzesełko. I to nie był koniec. Kopnął też lodówkę przenośną, a po chwili udał się na górę, zająć miejsce. W drodze kopnął jeszcze w schodek. Na jego siedzeniu najpewniej leżał szalik bądź ręcznik w barwach Barcelony. Wziął go do ręki i cisnął na miejsca obok.
Co dalej z Ansu Fatim? Transfer jedyną szansą na regularną grę
Niektórzy kibice byli zirytowani jego zachowaniem. Wielu wyraziło jednak zrozumienie dla takiego postępowania, apelując o więcej minut dla młodziutkiego piłkarza. jeżeli nic się nie zmieni, a małoprawdopodobne jest, by doszło do jakiś nagłych modyfikacji, to Fati latem opuści drużynę. Nazywany był "następcą Messiego". Nie sprostał oczekiwaniom, choć na pewno przeszkodziły mu w tym kontuzje. A teraz nie jest w stanie choćby zapracować na zaufanie Flicka.
Zobacz też: Fatalne wieści ws. Lewandowskiego! Tyle ma trwać jego przerwa.
W sobotę Barcelona wygrała 4:3 po pasjonującej, pełnej zwrotów akcji walce z Celtą. Decydujące trafienie padło dopiero w ósmej minucie doliczonego czasu gry - wówczas rzut karny wykorzystał Raphinha. Dzięki temu Katalończycy odskoczyli w tabeli La Liga już na siedem punktów. Drugi Real Madryt ma jednak jeden mecz rozegrany mniej.