REKLAMA
Zobacz wideo
PGE Grot Budowlani Łódź pokonał MOYĘ Radomkę Radom. Justyna Łysiak: Próba nerwów i sił
Co z nowym stadionem za 300 mln złotych w Lublinie? Pomoc obiecał Jarosław KaczyńskiPierwsze głosy o nowym obiekcie w Lublinie pojawiły się już kilka lat temu, a kibice skrupulatnie przypominają o tym władzom. Chociażby w zeszłym roku fani "czarnego sportu" urządzili pochód ze stadionu pod ratusz, domagając się deklaracji prezydenta Krzysztofa Żuka w sprawie budowy nowego obiektu, który - według pierwszych planów - miał stanąć już w 2024 roku. Nowy obiekt miałby powstać na dawnych terenach Lubelskiego Klubu Jeździeckiego. Niedaleko stoi LAF, czyli Lubelska Akademia Futbolu, której właścicielem jest główny akcjonariusz piłkarskiego Motoru Zbigniew Jakubas. Media informowały, iż to tereny zalewowe i trudno, by powstał tam mieszczący 18,5 tysiąca osób stadion. A adekwatnie choćby wielofunkcyjna hala sportowa, która mogłaby gościć nie tylko żużlowców, ale również siatkarzy, koszykarzy, czy piłkarki manualne z Lublina. We wszystkich tych sportach Lublin ma zespoły w ekstraklasie. Oczywiście byłoby także miejsce na imprezy okolicznościowe i kulturalne. Przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku na głosy kibiców z Lublina liczył Jarosław Kaczyński i obiecywał, iż zaangażuje się w budowę nowego obiektu. - W Lublinie jest problem stadionu żużlowego. Władze miejskie sobie z tym nie dają rady. Ja mogę powiedzieć tak: o ile będziemy przy władzy, to w przyszłym roku wpiszemy ten stadion do programu inwestycji strategicznych, dofinansujemy i stadion tak bardzo potrzebny powstanie - mówił Kaczyński. - Na dzień dzisiejszy traktujemy to jako deklaracje przedwyborcze - odpowiedział Krzysztof Żuk, prezydent Lublina. Prawo i Sprawiedliwość przegrało tamte wybory, a temat na chwilę ucichł. Nie oznacza to jednak, iż w Lublinie nie jest "gorący" i w tej sprawie nic się nie dzieje.
Minister, europoseł i walka o stadion w Lublinie. Polityczne deklaracje ws. obiektu dla mistrzów PolskiMiasto już dawno zleciło projekt hali wielofunkcyjnej, a firma, której zlecono te działania, miała dostarczyć kosztorys oraz kompletną dokumentację z pozwoleniem na budowę. Tak się jednak nie dzieje.- W tym momencie wiąże nas umowa z biurem projektowym i egzekwujemy jej zapisy poprzez uruchomienie sankcji prawnych w postaci naliczenia kar umownych za każdy dzień zwłoki. Dalsze kroki zależą od rozwoju sytuacji, nie wykluczamy żadnych ze scenariuszy - mówił prezydent Żuk w grudniu 2024 roku, a jego współpracownicy poinformowali, iż "kara umowna" wynosi 88 tysięcy złotych za dzień zwłoki. w tej chwili urosła do 300 tysięcy złotych.Firma Kavoo Invest kary płacić nie chce i zarzuca miastu, iż przez złe zaplanowanie inwestycji straciła choćby 700 tysięcy złotych. Nie zabrakło także słów o tym, iż "miastu nie zależy" na nowym stadionie. W tej kwestii spór trwa, a we wszystkim chodzi oczywiście o pieniądze. Lublina nie stać, by za własne środki postawić tak drogą halę, a dofinansowania nie widać. Niepokoić lublinian mogą słowa wiceministra sportu Ireneusza Rasia. - Biorąc pod uwagę, iż ta tradycja jest utrzymywana, iż tego typu obiektów w tej skali nie finansowaliśmy i nie współfinansowaliśmy, wydaje się, iż byłoby trudno, żeby dzisiaj wydatkować tak duże środki. Trudno byłoby mi sobie wyobrazić, żebyśmy my wydatkowali na stadion żużlowy dzisiaj tego typu pieniądze - mówił Raś w rozmowie z RMF FM.
Teraz do "gry" wszedł kolejny polityk - europoseł Krzysztof Hetman, który jeszcze do niedawna był ministrem rozwoju i technologii w rządzie Donalda Tuska. Zorganizował on specjalną konferencję prasową na temat nowego stadionu w Lublinie. Tam tłumaczył m.in. słowa wiceministra Rasia.- Narosło wiele mitów, nieprawd, kłamstw, a także manipulacji. Wynikały jednak ono tylko i wyłącznie z tego, iż pan wiceminister otrzymał pytanie, na które nie mógł odpowiedzieć w inny sposób - stwierdził Hetman na konferencji i wyjaśnił, iż minister odnosił się tylko do finansowania stadionu żużlowego, a nie hali wielofunkcyjnej. W jej przypadku sprawa ma być inna.W oficjalnym piśmie do Hetmana z 20 stycznia wiceminister Raś przyznał co innego. "Istnieje możliwość aplikowania o środki finansowe Ministerstwa Sportu i Turystyki na realizację inwestycji, która obejmowałaby budowę wielofunkcyjnego obiektu sportowo-rekreacyjnego, mogącego pełnić także funkcję stadionu żużlowego" - brzmiały słowa tej deklaracji, które przekazał europoseł Hetman cytowany przez "Kurier Lubelski".Skąd pieniądze na nowy stadion w Lublinie? "Są źródła"Europoseł mówi wprost, iż aktualnie sprawa nowego obiektu "potrzebuje ciszy", a on sam chce podkreślić, jak ważna jest to inwestycja dla Lublina. Według jego słów miasto potrzebuje w tej kwestii pomocy finansowej z licznych źródeł i choćby pojawiły się w tej sprawie konkrety. Jednym z nich jest kasa z "Programu inwestycji o szczególnym znaczeniu dla sportu", na który wnioski można składać od stycznia do listopada. A kolejne?
- Mam potwierdzenie, iż tego typu obiekty mogą także uzyskać wsparcie ze strony Totalizatora Sportowego - wyjaśnił polityk. Inne źródła to ustawa o ochronie ludności i obronie cywilnej oraz fundusze europejskie.- Nie mogę w tej chwili mówić o poziomie dofinansowania. Dopóki nie będziemy mieli pełnej dokumentacji, nie możemy mówić o poziomie dofinansowania. Muszę natomiast przeciąć dyskusję jakoby tylko i wyłącznie Miasto Lublin miało tę inwestycję sfinansować - podsumował Hetman.Zatem wiadomo, iż nic nie wiadomo. Kibicom w Lublinie pozostaje liczyć, iż długie spory zostaną rozwiązane i nowy obiekt w końcu powstanie. Żużlowcy do nowego sezonu przystąpią oczywiście na stadionie przy Alejach Zygmuntowskich, a reszta zespołów będzie musiała zadowolić się wysłużonymi obiektami - halą Globus i halą MOSiR im. Zdzisława Niedzieli naprzeciwko obecnego stadionu żużlowego.