Jest odpowiedź Progresu na nasze teksty. Komentarz na Facebooku mówi wszystko

19 godzin temu
Zdjęcie: Fot. Adam St?pie? / Agencja Wyborcza.pl


Rodzice, trenerzy i sędziowie opowiedzieli w reportażu Sport.pl o niepokojącym zachowaniu trenera-właściciela Progresu Warszawa. Miał przeklinać, popychać i wyzywać nastoletnich piłkarzy. Dotarliśmy m.in. do screenów, nagrań z szatni i nagrań z meczów, które potwierdziły część ich opowieści. Klub odniósł się do publikacji na swoim profilu na Facebooku. "Hejterzy będą zawsze, a prawda się sama obroni" - czytamy.
W środę opublikowaliśmy w Sport.pl dwa teksty, w których rodzice chłopców trenujących w ostatnich latach w Progresie Warszawa opowiedzieli o zachowaniach trenera Wojciecha K. (nazwisko do wiadomości redakcji), który miał m.in. popychać, wyzywać i obrażać swoich nastoletnich piłkarzy. Głos zabrali też byli trenerzy Progresu i trenerzy ich ligowych rywali. Część historii i zdarzeń potwierdzili sędziowie. Inne udokumentowaliśmy nagraniami z szatni, ze spotkań rodziców z trenerem i nagraniami meczów. Tekst jest dostępny TUTAJ.

REKLAMA







Zobacz wideo Probierz tłumaczy sensacyjną decyzję! Tak Polacy trenują przed Portugalią



Drugi tekst to już opowieść o tym, jak rodzice, zanim zwrócili się do Sport.pl, próbowali zainteresować tą sprawą Rzecznika Praw Dziecka i Mazowiecki Związek Piłki Nożnej. Obie instytucje co prawda w maju się nad nią pochyliły, ale wciąż nie wyciągnęły wobec K. konsekwencji. Trener przez cały czas prowadzi więc treningi i swoje drużyny podczas meczów. Zapytaliśmy zarówno RPD, MZPN i PZPN, do którego latem została przekierowana sprawa, jaki jest w tej chwili jej status. Tekst można przeczytać TUTAJ.
Rozmawialiśmy też z samym trenerem, który przez blisko godzinę odpowiadał na wszystkie nasze pytania. Zaprzeczył wszystkim zarzutom. Jego stanowisko można przeczytać na końcu pierwszego tekstu.


"Temat Progresu w środowisku znany jest od lat"
Od momentu publikacji odezwali się do nas kolejni rodzice i byli zawodnicy Progresu, którzy potwierdzili prawdziwość części opisanych przez nas historii i opowiedzieli kolejne. Poprosili o anonimowość.
"Potwierdzam nieetyczne zachowania Pana K. Osobiście tego doświadczyłem. Mój syn z rocznika 2008 był kilkukrotnie zapraszany przez niego do drużyny Progres, ale na szczęście zawsze odmawiał (…) Dodatkowo wszystko, co opisaliście jest prawdą. Mój dobry znajomy przeniósł syna do Progresu, będąc zafascynowany metodami treningowymi Pana K. Po dwóch latach jego syn o mało nie zrezygnował z grania w piłkę i oczywiście opuścił klub. Takie same sytuacje, jak opisano w artykule, miały miejsce w roczniku 2008, o czym mi wielokrotnie opowiadał, cytował wpisy w komunikatorach, itp." - czytamy w jednym z nadesłanych maili.



"Temat Progresu w środowisku znany jest od lat. Dobrze, iż w końcu ktoś się tym zajął. Nie jest to jednak odosobniony przypadek na warszawskim podwórku" - czytamy w kolejnym.
Odezwał się też jeden z rywali, który w poprzednim sezonie mierzył się z Progresem w ligowym meczu. "W naszej drużynie wszyscy po jednym meczu spostrzegli, iż coś jest nie tak. Krzyczał i wyzywał zawodników. Nasz kapitan spytał w trakcie gry jednego z ich zawodników, czy trener jest nienormalny, na co ten wzruszył ramionami i powiedział: "On jest z****ny". Progres przegrał ten mecz i po meczu jego zawodnicy mieli w szatni awanturę".


Progres odpowiedział na pytanie. "Hejterzy będą zawsze, a prawda się sama obroni"
Do publikacji odniósł się też sam klub. Jeden z użytkowników zapytał na fanpage’u Progresu Warszawa, czy klub zamierza odnieść się "do ostatnich rewelacji". Progres odpisał: "Nie widzimy potrzeby komentowania tej sprawy. Hejterzy będą zawsze, a prawda się sama obroni, zresztą klub działa i ma się bardzo dobrze, więc zapraszamy każdego, aby sam się przekonał, jak jest naprawdę".
Kontakt do autora: [email protected]. Gwarantujemy anonimowość.
Idź do oryginalnego materiału