Jednoznaczne komentarze ekspertów po tym, co zrobiła Madison Keys

1 tydzień temu
Zdjęcie: Fot. REUTERS/Jaimi Joy


Oto nastał moment, na który Madison Keys pracowała całą karierę! Amerykanka niespodziewanie pokonała Arynę Sabalenkę w finale Australian Open 6:3, 2:6, 7:5 i sięgnęła po swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł w karierze! Wspaniały sukces zawodniczki, której już w czasach juniorskich wróżono wielkie sukcesy, a która długo nie mogła się takowego doczekać. Zachwyceni grą 29-latki byli eksperci, którzy podkreślili, jak bardzo ona na to zasłużyła.
Przed turniejem Madison Keys była wymieniana jako potencjalny czarny koń tego turnieju, w końcu triumfowała w Adelajdzie i pokazała formę. Jednak mało kto spodziewał się, iż Amerykanka dojdzie aż do finału, pokonując po drodze m.in. Jelenę Rybakinę oraz Igę Świątek. Mimo to nie była faworytką swego drugiego w karierze meczu o tytuł (wcześniej porażka w finale US Open 2017 ze Sloane Stephens). To miano zdecydowanie należało do Aryny Sabalenki, która stanęła przed szansą na trzeci z rzędu triumfu w Australian Open.


REKLAMA


Zobacz wideo Niesamowite, co Iga Świątek zrobiła w Australian Open. "To już widać" [To jest Sport.pl]


Keys dosięgnęła przeznaczenia
Jednak tym razem Keys najechała królestwo Białorusinki i złupiła je z tytułu mistrzowskiego! Kapitalny pierwszy set (6:3), kryzysy w drugim (2:6) i przełamanie w najlepszym możliwym momencie w trzecim (7:5). Madison Keys od 1/8 finału wszystkie mecze wygrywała w trzech setach i nie zamierzała zmieniać tej tendencji w finale. Spełniła tym samym swoje przeznaczenie, bo w czasach juniorskich wróżono jej mnóstwo wielkoszlemowych tytułów. Swoje musiała odczekać, swoje musiała przegrać, ale wreszcie ma to, czego pragnęła, a Melbourne ma nową monarchinię!


Fenomenalnym występem Keys zachwyceni byli rzecz jasna eksperci. Podkreślali przede wszystkim to, jak Keys w decydujących momentach nie pękła pod presją. - Genialną końcówkę zagrała Madison Keys. Weszła w tych punktach, pewnie najważniejszych w karierze, na najwyższy możliwy poziom. Czapki z głów - napisał Maciej Łuczak z Meczyki.pl.


- Kolejna piękna sportowa historia. W 30 roku życia, 8 lat po pierwszym występie w finale GS, po przejściu przez tenisowy czyściec, Amerykanka wygrywa pierwszy tytuł wielkoszlemowy. Brawo, brawo! Finał palce lizać! - ocenił Adam Romer z Tenisklubu.


Keys przeszła przez piekło. Eksperci podkreślają
Marcin Jaz ze Sport.pl zauważył, iż nic tak nie udowadnia, iż Keys zasłużyła na triumf, jak zestaw rywalek, które ograła i to nie tylko w Melbourne. - Tylko w tym miesiącu Keys pokonała sześć zawodniczek z TOP 11 rankingu: Kasatkinę, Pegulę, Collins, Rybakinę, Świątek i Sabalenkę. A do tego jeszcze Haddad Maię, Ostapenko, Samsonową (po kreczu) i Switolinę. Wow. Życiowa forma - napisał Jaz.


- Nie wiem, czy można było wylosować trudniejszą drabinkę: Collins, Rybakina, Svitolina, Świątek, Sabalenka. W-O-W. Pełen podziw! - dodał Dawid Żbik z Eurosportu.


- Piękną historię napisała Maddie Keys! W tym turnieju wszystko się zgadzało: styl, przygotowanie taktyczne i motoryczne, siła mentalna i przede wszystkim wiara w końcowy sukces. Wielki Szlem i wielki szacunek dla Amerykanki! - oceniła Joanna Sakowicz-Kostecka.


- Pokonać w turnieju wielkoszlemowym Rybakinę, Świątek i Sabalenkę to wielka sprawa. Świetny finał Keys. Odważne decyzje poza kortem (rakieta, serwis, trener-mąż) dały największy sukces w karierze - wychwalał Amerykankę Marek Furjan.


Amerykanka ugotowała swój kamień
- Czwarta najstarsza zawodniczka w historii, która wygrała swój pierwszy wielkoszlemowy tytuł! Niesamowita historia - napisał znany portugalski dziennikarz Jose Morgado.


Portal statystyczny OptaAce dorzucił natomiast, iż tylko troje tenisistów (kobiety i mężczyźni łącznie) potrzebowało zagrać w Wielkich Szlemach więcej razy, by wywalczyć pierwszy tytuł. Rekordzistką jest Włoszka Flavia Penetta (49 drabinek głównych, wygrała US Open 2015).
Idź do oryginalnego materiału